No i świetnie. Chciałem Cię trochę sprowokować i jak widzę nieźle mi się udało!
Argon pisze:Dla Ciebie prawdziwym sportem nie jest LM
Nie! Piłka nożna to dla mnie już coś innego niż sport, coś z pogranicza cyrku, marnego teatru i ludycznej biesiady. To też powrót cywilizacji do epiki waśni plemiennych. Tylko mnie dobrze zrozum, chodzi mi o medialny wydźwięk tego widowiska i o jego całą socjologiczną otoczkę. Co wcale nie znaczy, że ze wstrętem wyłączam telewizor widząc kopaczy piłki. Wręcz przeciwne, często z wypiekami ciekawości śledzę to co się tam dzieje na boisku i w jego otoczeniu. Tylko że to jest taka"niezdrowa ciekawość". Kiedyś motłoch tak się zbiegał na rynek gdy mieli kogoś łamać kołem.
Tam, gdzie mieszkam kilkanaście lat temu chłopaki pod wodzą wuefisty skrzyknęli się, stworzli lokalny klub piłkarski i zgłosili do rozgrywek najniższej klasy. Przez trzy lata bawili się świetnie, awansowali bodaj o trzy klasy, odprawili z kwitkiem z PP drugoligowca...
Ale żeby grać wyżej to już trzeba było zainwestować w boisko, szatnie, kilku zawodników błąkających się pomiędzy okręgówką a trzecią ligą, czyli trzeba było znaleźć działaczy i sponsorów. Jedni i drudzy znaleźli się oczywiście migiem. Ba, zawitał w naszej dziurze sam pan prezes PZPN Listkiewicz i każdy z graczy podstawowych dostał od niego na pamiątkę piłkę! A jakiś czas później mecz na wyjeździe trzeba było dokończyć w strojach pożyczonych od gospodarzy, bo w przerwie komornik zajął stroje drużyny. Jeszcze pan sponsor wypłacił zawodnikom zaległe diety w przeterminowanych perfumach, bo był z tej branży, i było po naszej Galicji.
Boisko, na którym prawie każdy mieszkaniec gminy ileś czasu spędził w czynie społecznym, zaorano, część ogrodzono, założono oświetlenie i mamy "Orlika". No, dzieciaki mają, m.in. mój syn, który przeżywa tam pierwsze zauroczenie sportową rywalizacją. Ja cieszę się, że wymiarowego boiska nie mamy, bo cała historia pewnie by się powtórzyła jeszcze raz, tym razem dając lekcję wyczynowego "sportu" mojemu dziecku.
Dlaczego o tym tyle piszę? Ano dlatego, że uważam tę historię za modelową dla naszej piłki kopanej. Jak my chcielibyśmy mieć na dobrym poziomie zespoły ligowe jak liczy się tylko kasa? Ilości widzów na trybunach, czas reklamowy w tv, możliwość zbycia co lepszych zawodników za trzech dużo gorszych.
Żachnąłem się na stwierdzenie Kocurka że jakie państwo takie zespoły, chociaż w jakimś sensie ma rację. Jednak jestem uczulony na takie zwalanie winy za wszystko na państwo, czyli robiącą nam wciąż koło tyłka nieudolną władzę, o to obecnie powszechna praktyka wybielania siebie i pokazywania, że moja chata z kraja. A to jest zupełnie odwrotnie - za wszystkie potknięcia i kompromitacje odpowiada państwo, czyli tworząca go społeczność. Władze PZPN są w jakimś sensie odwzorowaniem władz państwa, a całą ta liga jest reprezentacją społeczeństwa. I, jak widać, nic nie pomoże wymian tych złych i nielubianych, na równych gości, do których chętnie się uśmiechamy. Za chwilę ci lubiani będą be i ulgą się ich pozbędziemy stawiając przed nowymi władzami te same cele - zreformować tę piłkę natychmiast, rozliczyć starych działaczy, bo to byli oszukujący nas Fryzjerzy-bis! Cel- najbliższy Mundial! I znowu będzie kicha...
Bo trzeba zmienić najpierw siebie aby wychować tak nasze dzieci by mogły naszym wnukom uczciwie opowiedzieć na czym polega sportowa rywalizacja.
To może weźmy się do roboty? Najbliższy cel - wyjście z grupy na Mundialu 2038.
Z przyczyn osobistych największy sentyment mam do LA. Tam się nie udaje, nie pajacuje, ciężko nie grać czysto, bo pracę łokciami na zakrętach zawsze sędziowie wyłapią kibolstwo nie grozi, bo kibolstwo jest tam, gdzie są emocje grupowe a nie trzymanie kciuków za pięć prób trójskoczka. Tylko jak dać motywację młodym do uprawiania tego sportu gdy nawet na zawodach rangi Mistrzostw Polski trybuny przypominają zaawansowany etap łysienia plackowatego, a co na zawodach rangi Mistrzostw Okręgu? Motywację odnajdują nieliczni i wcale nie ci, którzy mogliby odnosić w przyszłości największe sukcesy. Ale od czasu do czasu trafi się prawdziwa perła i pojawi się jakiś Jakub Krzewina. Co? Nic Wam nie mówi te nazwisko? Już niedługo!
Argon pisze:W wieku 40+ przy wzroście 179 cm ważę 82 kg.
Ja natomiast w wieku +50, a raczej -60 i identycznym wzroście o 50 kg więcej. Jakieś 35 lat temu, gdy ważyłem tyle co Ty obecnie, gwałtownie zaprzestałem uprawiania sportu. W ciągu jednej chwili legły w gruzach wszystkie moje młodzieńcze plany co do mojej przyszłości - AWF już nie wchodziło w grę. Trochę czasu musiało upłynąć zanim odnalazłem jakąś nową ścieżkę i zostałem leśnikiem. Sport to dla mnie już tylko wspomnienia i przeświadczenie, że jest czymś pięknym z czym każdy w młodości powinien się zetknąć. Prawdziwy, szlachetny sport wyczynowy, jako walka ze swoimi słabościami i nauka mądrej rywalizacji w życiu. Dlatego tak jestem uczulony na różne brudy i przekręty. I dlatego właśnie LM to dla mnie żaden sport. Tak zresztą jak i dzisiejsze kolarstwo, którego w młodości też ciut liznąłem.
A teraz lecę do telewizorni, bo już chyba zaczęła się transmisja z dzisiejszego etapu TdF!