Kierowca crossa zabił się na leśnej drodze

Piękno lasu, czyste powietrze, zbiorniki wodne...

Moderator: Moderatorzy

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
rojber1410
nadleśniczy
nadleśniczy
Posty: 4091
Rejestracja: wtorek 05 kwie 2011, 23:07
Lokalizacja: ADELNAU

Kierowca crossa zabił się na leśnej drodze

Post autor: rojber1410 »

...
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Nie wiem, ile wytworzyliśmy niedorzecznych kodeksów postępowania i bezsensownych wierzeń religijnych; nie wiem też, jakim sposobem wryły się tak głęboko we wszystkich krajach świata w umysł człowieka; warto jednak zaznaczyć, że wierzenie wpajane w pierwszych latach życia, gdy mózg jest wrażliwy, staje się niemal instynktem; a zasadniczą cechą instynktu jest to, że się go słucha niezaleąnie od tego, co mówi rozum. Karol Darwin
mazeno

Post autor: mazeno »

rojber, znam przypadek.
w tym pisemku jest sporo niescislosci.

primo: motocykle crossowe nie sa ciezkie, tylko bardzo lekkie (z reguly waza ok. 140-150 kg).
secundo: to nie byl motocykl crossowy, tylko turystyczne enduro, ciezki (ok. 230kg), wyprawowy motocykl (bmw gs). roznica taka jakbys jechal odchudzonym do rajdow suzuki samurajem, a wielka toyota landcruiser przygotowana na dalekie wyprawy. takim motocyklem nie wjezdza sie w krzaki.
tertio: jechali szeroka szutrowka (i to sie zgadza) z predkoscia ok. 40-50km/h - to nie jest duza predkosc na prostej drodze, zwlaszcza dla kogos, kto na motocyklu jezdzi prawie od dziecka. chlop po prostu mial pecha - takiego samego jak moj sp. ziec (ktorego w alpach zabil spadajacy kamien) - motocykl poslignal sie na prawie wyschnietej kaluzy, gosc praktycznie nie mial mozliwosc reakcji. gdyby nie drzewo bylby to normalny poslizg, jakich kazdy motocyklista zalicza wiele w zyciu. zadnej brawury w tym nie bylo - zwykla jazda, rzeklbym nawet - powolna. ale tak po prostu czasem bywa. moj ziec zginal nie na trudnej wspinaczce w scianie, ktorych na koncie mial setki, tylko niemal na pastwisku, pod koniec latwego turystycznego zejscia. "orzep" nie byl brawurowym, bezmyslnym dzieciakiem, ktoremu tatus dal motur. to byl doswiadczony koles z ogromna wiedza na temat motocykli, zarowno teoretyczna, jak i praktyczna. na roznych motocyklach spedzil co najmniej cwierc wieku.

do czego zmierzam:
co do istnienia tam szlabanow itp nie dyskutuje (choc ponizej przedyskutuje ich sensownosc - szlabanow jako formy przepisow - w kontekscie dlugofalowym), ale robienie z kazdego takiego wypadku przypadku "brawury, lekkomyslnosci i bezmyslnosci" to wedlug mnie jest zwykla propaganda.
co to wg mnie ma na celu? jeszcze wieksze zaciesnienie naszego zycia przepisami. zabronimy wam myslec, w zamian macie przepisy, zakazy, tabliczki i szlabany.
o tym ponizej.

najpierw o takich wypadkach.
na torach tez gina motocyklisci, rajdowcy czy mistrzowie formuly 1. to czasem po prostu kwestia pecha - wystrzeli opona, albo auto najedzie na plame oleju.
podobnie ma sie rzecz z alpinizmem - w gorach ginie wielokrotnie wiekszy odsetek zwyklych turystow niz wspinaczy - po prostu ludzie, ktorzy robia cos - nazwijmy to - profesjonalnie, popelniaja mniej bledow, choc oczywiscie sa bardziej narazeni na czynniki obiektywne (jak np, spadajacy kamien, czy nagly strzal opony. tak np. bylo w przypadku mojego ziecia, tak rowniez bylo w dosc znanym przypadku roberta "izi" galki na pograniczu tadzykistan-afganistan). tutaj sadze, ze bylo dosc podobnie - przypadkowy poslizg na prawie suchej kaluzy (a przeciez nie stajesz przed kazda kaluza i nie sprawdzasz jaka jest).
wiele jest aspektow w zyciu, ktore dzialaja na tej samej zasadzie. "zawodowcy" gina stosunkowo rzadziej, najczesciej z dwoch powodow - pech lub rutyna. tutaj ewidentnie byl pech. nawet ze swojego lesniczego zycia to zapewne znasz (wypadki przy pracy).

po lasach, i owszem, czesto jezdza goscie zarowno na crossach jak i w terenowkach, i najczesciej sa to kolesie, dla ktorych najwieksza zabawa jest rozryc wszystkie krzaki albo "jak jest za latwo to pojezdzic se po kosowce" (autentyk; znam takie przypadki, gdzie na kolesia niema sily, bo tatus jest jakims radnym czy cos i synalek organizuje se rajdy terenowe po parku narodowym). skad sie to wzielo jako zjawisko - o tym tez bedzie ponizej.
ale jezdza tez ludzie rozsadni, na zwykla turystyke, ktorzy nie zbaczaja z szutrowek (a ktore dawniej byly np. po prostu drogami miedzy wsiami), a dla ktorych prawo jest mniej istotne niz zdrowy rozsadek. exemplum: jesli nagle poustawiaja zakazy wjazdu na wszystkich szutrowkach w calym kirgistanie, to mam przestac jezdzic po tym kraju?

a teraz cofnij sie o kilkanascie/kilkadziesiat lat i zamien sobie "kirgistan" na "polska". kiedys w polsce nie bylo zakazow i jakos nikt problemow z tym nie robil. bo wychowywali nas rodzice, a nie panstwo. jeszcze kilka lat temu 90% drog szutrowych w beskidzie niskim bylo mozliwych do przejechania - dzisiaj w duzej czesci sa one wyasfaltowane, za to stoja tam znaki zakaz ruchu i czasem tabliczki "nie dotyczy...". i nie sa to bynajmniej drogi lesne.

kiedys jesli syn zabral ojcu wueske czy malucha, to dostawal w skore za nieposluszenstwo. malo kto, niemal nikt, nie jezdzil samochodem czy motocyklem po krzakach (a czesciej chodzil). dzisiaj ojciec sie nie przejmuje, bo sa przeciez przepisy - w ten sposob doszlismy do momentu, kiedy ojciec cieszy sie, ze syn sie nie dal zlapac, a nie, ze se nie zrobil krzywdy. jest kasa to mozna poszalec, a co. w ten sposob ci, co maja kase niejako stawiaja sie ponad prawem - bo przeciez stac ich na mandaty.
i dlatego np. ten kraj jest tak przezarty korupcja.
nie tedy droga.

po prostu zgubulismy sie gdzies po drodze z mysleniem, a zbyt zaufalismy przepisom (my jako calosc spoleczenstwa). dalismy sie omamic propagandzie rozporzadzen, ustaw, ktore ogarnely wszystkie aspekty naszego zycia, rowniez te najbardziej osobiste (np. wychowywanie dzieci), a nawet intymne - w zwiazku z tym panstwo sobie wychowalo tepakow, ktorzy swiruja po kosowce, bo ich stac, zamiast trzymac sie tej szutrowki, a czasem stanac, by posluchac spiewu ptakow. oczywiscie - z jednej strony nadmierna ilosc przepisow (tablic, znakow, ustaw, rozporzadzen), a z drugiej komercja doprowadzila do ruiny nasze mozgi. ale gdy ludzie znow zaczna myslec, to komercja automatycznie wpadnie w regres.

panstwo wychowalo sobie zastraszone spoleczenstwo, trzymane w ryzach strachem przez bandytami, terrorystami, rzekoma nieodpowiedzialnoscia rodzicow itp. oraz w zwiazku z powyzszymi - potrzeba wzmozonej kontroli.

czas wrocic do starego porzadku.
czlowiek powinien wiecej zwracac uwagi na drugiego czlowieka, rozmawiac z nim, a nie traktowac jak wroga - lesniczy w mundurze to nie tylko mundur, gliniarz tez, a kierowca to nie tylko okazja do nalozenia mandatu.
obaj sa ludzmi.
gandhi proponowal "obywatelskie nieposluszenstwo" wobec anglikow i ich prawa - dzis nam potrzeba takiego nieposluszenstwa wobec zakazow na rzecz myslenia.

mnie sie jakos to udaje (patrz chocby moje przygody w milicjanierami w azji), wiec gdyby inni probowali, moze tez by sie dalo. w sumie w zyciu zaplacilem raptem 4 mandaty, najczesciej o mozliwie najnizszej kwocie, a wiekszosc zatrzyman, nawet te z mandatami, konczyla sie sympatyczna rozmowa (o aucie, o wycieczkach itp.). exemplum: kiedys w okolicznej wiosce przekroczylem predkosc o 24km/h - po prostu rozpedzalem ciezkie auto, zeby podjechac pod stroma gorke naprzeciwko. pusto, zadnych ludzi, swietna widocznosc, teren zabudowany, czasem tam staja, bo to skrot drogi krajowej (gliny zobaczylem wczesniej, ale nie sadzilem, ze radaruja, myslalem, ze na zakupy, bo stali pod wiejskim sklepikiem). pare minut przede mna zlapali gowniarza z panienka (jego auto mi przyslanialo glinowoz). ja dostalem stowke. koles trzy, choc mial mniej na budziku niz ja. po prostu - on sie cieszyl, ze ojciec zaplaci (a laska majty darla), a ja normalnie z glinami gadalem - przyznalem im racje, choc tlumaczylem, ze rozpedzalem auto. dali mi mozliwie najnizszy mandat. zdarzylo sie tez, ze dostalem nizszy niz mozliwy, bo zmienili "kwalifikacje czynu" - np. na brak pasow. ja nie mialem pretensji, ze mnie zatrzymali, oni tez nie mieli do mnie tzw. "wontow".

mialem w zyciu tylko jeden - doslownie jeden - przypadek, kiedy nie dalo sie zupelnie porozmawiac (i nie mowie tu o zadnym wreczaniu "do lapy", tylko o normalnej rozmowie) z mundurowymi, chociaz akurat ci byli po cywilu i jechali za mna z kamera (ewidentnie polowali na "podniesienie statystyk") - glownie poszlo o przekraczanie podwojnej ciaglej. jechalem widokowa droga z serpentynami i scinalem zakrety, a ze bylo pusto to jechalem na zupelnym luzie (oni za mna w duzym odstepie) - swietna widocznosc, zatrzymywalem sie na zdjecia, czasem robilem zdjecia przez przednia szybe - a jechalem moze ze 20-30km/h. nota bene wtedy nie wiedzialem, dzisiaj wiem, ze nie mieli prawa jechac za mna i filmowac przez kilkanascie km, tylko powinni mnie zatrzymac po pierwszym przekroczeniu (nie zrobili tego tylko czekali na nastepne, w sumie uzbieralem tego za 5 stow). jak mnie zatrzymali to w ogole o niczym nie chcieli rozmawiac - nawet towarzysko. wyjatkowo niekomunikatywne tluki, nastawione na "zwiekszenie sprzedazy". w sumie zal mi ich, spedza cale zycie nad pilnowaniem i utrudnianiem zycia innym - zupelnie jak ten austriacki pogranicznik z mojej wycieczki z zona stopem w alpy (z tego postu - na koncu http://www.lasypolskie.pl/viewtopic.php?p=585993#585993 ).

ale to wyjatek byl - z reguly nie mam problemow z rozmowa z drugim czlowiekiem w mundurze, choc mam do mundurow wyjatkowa awersje. ale nie rozmawiam z mundurem, ino z zywym czlowiekiem z krwi, kosci oraz mozgu.
nie zwalajmy wiec odpowiedzialnosci na przepisy, zakazy i nakazy - tych mamy zbyt duzo i najczesciej glupawych (legendarna "krzywizna banana") i one prowadza w koncu na manowce.

musimy znowu nauczyc sie myslec, bo nasz gatunek nie nazywa sie homo oboediens - czlowiek posluszny, tylko homo sapiens - czlowiek myslacy, rozumny.
Awatar użytkownika
Jenny
dyrektor regionalny
dyrektor regionalny
Posty: 11954
Rejestracja: niedziela 15 sty 2012, 14:35
Lokalizacja: Podlasie

Post autor: Jenny »

(*)

Czy w tym pismie chodzi o uniknięcie odpowiedzialności..może inaczej wytłumaczenie się, albo zaapelowanie o niewjeżdżanie na leśne ściezki ?

Bez względu na to co by ,,niebyło,,... życia zwrócić sie nieda...
:(
„Zaraz na początku życia ktoś powinien nam powiedzieć, że umieramy. Może wtedy żylibyśmy pełnią życia w każdej minucie, każdego dnia. Działaj! Kiedy poczujesz, że chcesz coś zrobić, rób to od razu, teraz! Dni, które przyjdą są policzone.”
M.Landon
mazeno

Post autor: mazeno »

> Czy w tym pismie chodzi o uniknięcie odpowiedzialności
chyba jasno wytlumaczylem swoj punkt widzenia na to - maly klocuszek wielkiej budowli propagandy zmierzajacej w kierunku zastapienia myslenia przepisami.
a to pisemko dodatkowo wyraznie sugeruje bezmyslnosc "orzepa", co prawda w zadnym przypadku nie jest.
Awatar użytkownika
Sten
prezydent
prezydent
Posty: 169486
Rejestracja: czwartek 13 gru 2007, 18:40
Lokalizacja: Łuh

Post autor: Sten »

mazeno pisze:jechali szeroka szutrowka (i to sie zgadza) z predkoscia ok. 40-50km/h - to nie jest duza predkosc na prostej drodze, zwlaszcza dla kogos, kto na motocyklu jezdzi prawie od dziecka.
Widać inni ową kałużę ominęli, a ów chciał zaszpanować. Jakby na to nie patrzeć poruszali się po drodze, po której jechać nie powinni.
"Jak tam było, tak tam było, zawsze jakoś było. Jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było."
Beer-o-pedia - Encyklopedia piwa
mazeno

Post autor: mazeno »

sten - orzep nie byl z tych, co musza zaszpanowac. wrecz przeciwnie - na codzien w pracy stykal sie z takimi ludzmi, ktorzy jedyne co potrafia, to szpanowac, w dodatku szpanowac za gruba kase. on m.in. z tego powodu mial do szpanowania spory dystans. bardzo spory.

co do szlabanow i zakazow - juz napisalem.
a mnie mozesz rowniez wsadzic do szeregu z tymi, co lamia przepisy. zdecydowanie - wystarczy jak poczytasz moje przygody. wg dzisiejszego prawa mazeniak nadaje sie do wiezienia. poruszam sie po miejscach, gdzie nie powinienem, ba! ogniska nawet pale.
Awatar użytkownika
magda55
dyrektor generalny
dyrektor generalny
Posty: 16544
Rejestracja: środa 22 mar 2006, 16:24
Lokalizacja: krakow

Post autor: magda55 »

Sten pisze:a ów chciał zaszpanować.
nie musiał chcieć szpanować. Mazeno pisze że podeschnięta była. Nie rzucała się po oczach to i .... Pech :(
mazeno pisze:a to pisemko dodatkowo wyraznie sugeruje bezmyslnosc "orzepa", co prawda w zadnym przypadku nie jest.
p-adło na niego - pech. Ale co może spotkać tych bez wyobraźni, szpanujących. Nie każdy w czepku rodzony.
A pismo moim zdaniem- trochę jak dupochron, trochę jak apel do tych bezmyślnych ?? Sam Mazeno napisałeś, że czasy są jakie są i nie rolą Nadleśnictwa jest wychowywanie i nauka myślenia półgłówków . Bo to trochę za późno coby i to w pozaprodukcyjnych funkcjach lasów ująć ;)
Dobry humor nie załatwi wszystkiego ale wkurzy tyle osób, że warto go mieć :)
mazeno

Post autor: mazeno »

teraz dopiero zwrocilem uwage: droga i drzewo jest na zdjeciu na pisemku.
Awatar użytkownika
Argon
nadleśniczy
nadleśniczy
Posty: 4576
Rejestracja: czwartek 13 sty 2011, 17:44
Lokalizacja: Pomorze

Post autor: Argon »

" ... na drodze pożarowej nr 26 ..."
Nie ma dróg pożarowych w lasach. Zgodnie z obowiązującymi przepisami są dojazdy pożarowe, w tym przypadku: dojazd pożarowy nr 26. Dyrektor powinien zwrócić uwagę autorowi tego tekstu, bo nie sądzę aby sam tworzył wszystkie pisma wychodzące z dyrekcji. Jest to często spotykany błąd. Wczoraj widziałem na granicy dwóch nadleśnictw (jednej dyrekcji) w odległości około 10 metrów od siebie dwie tablice, n-ctwo x o prawidłowej treści, n-ctwo y o nieprawidłowej treści.
To tak przy okazji.
... czasami mam wrażenie, że przeciętny Polak uważa, że jak jego sąsiad złamie nogę, to jemu się będzie lepiej chodzić. Kayah
Awatar użytkownika
magda55
dyrektor generalny
dyrektor generalny
Posty: 16544
Rejestracja: środa 22 mar 2006, 16:24
Lokalizacja: krakow

Post autor: magda55 »

w nomenklaturze problem ?
( moje pracowicie tworzone pliki nie nazywają się dojazdy, tylko drogi ppoż :P )
Czy na drodze czy na dojeździe - przeznaczenie Go dopadło i .... już :(
Dobry humor nie załatwi wszystkiego ale wkurzy tyle osób, że warto go mieć :)
Awatar użytkownika
Rafał i Ania
zastępca nadleśniczego
zastępca nadleśniczego
Posty: 3056
Rejestracja: niedziela 16 sty 2011, 21:07

Post autor: Rafał i Ania »

mazeno pisze: maly klocuszek wielkiej budowli propagandy zmierzajacej w kierunku zastapienia myslenia przepisami.
na każdym etapie życia. pięknie to ująłeś, pozwolę sobie cytować w rożnych miejscach jeśli pozwolisz?
to nie przypadek to nagminne zjawisko

Nie wnikam w treść dokumentu, chodzi mi o zasadę.
Siedzą na Wall Street panowie z pejsami
mozolnie pracują nad zerami
do zera wciąż doliczają zera
to się nazywa finansjera (G.M.)
mazeno

Post autor: mazeno »

> pozwolisz?
psze cie bardzo.
nawet duzymi literami.
moze choc pare osob sie ocknie.
"wieksza radosc z jednego nawroconego, niz z 10 sprawiedliwych".

> Nie wnikam w treść dokumentu, chodzi mi o zasadę.
otoz to.
Awatar użytkownika
j24
Admin
Admin
Posty: 22717
Rejestracja: wtorek 25 lis 2008, 20:16
Lokalizacja: Wlk. Ks. Maz.

Post autor: j24 »

Fakty są takie, że:
1. Tych motocyklistów być tam nie powinno. Wjechali na drogę objętą zakazem.
2. Na tego typu drogach, dopuszczanych do ruchu - zaleca się ograniczanie prędkości (stosownym znakiem) do 30 km/h. Bo drzewa w poboczu, zwierzyna, składowane na poboczu drewno itp. Bo to jest las.

Miałem do czynienia z sytuacją, że na widok Straży Leśnej jeżdżący (nielegalnie) motocyklami czy quadami po lesie uciekali "ile fabryka dała". Jak dużo ryzykowali? :?: :(
Nie troszczcie się więc zbytnio o jutro, bo jutrzejszy dzień sam o siebie troszczyć się będzie. Dosyć ma dzień swojej biedy. (Mt 6,34)
Awatar użytkownika
Argon
nadleśniczy
nadleśniczy
Posty: 4576
Rejestracja: czwartek 13 sty 2011, 17:44
Lokalizacja: Pomorze

Post autor: Argon »

magda55 pisze:moje pracowicie tworzone pliki nie nazywają się dojazdy, tylko drogi ppoż
ROZPORZĄDZENIE MINISTRA ŚRODOWISKA 1) z dnia 22 marca 2006 r. w sprawie szczegółowych zasad zabezpieczenia przeciwpożarowego lasów:
"§ 7. 1. Drogi leśne, wykorzystywane jako dojazdy pożarowe, powinny być oznakowane i utrzymane w sposób zapewniający ich przejezdność."
ROZPORZĄDZENIE MINISTRA SPRAW WEWNĘTRZNYCH I ADMINISTRACJI1)
z dnia 7 czerwca 2010 r. w sprawie ochrony przeciwpożarowej budynków, innych obiektów budowlanych i terenów:
Rozdział 9 Zabezpieczenie przeciwpożarowe lasów
§ 39. 2.
3) utrzymują dojazdy pożarowe wyznaczone w planie urządzenia lasu zgodnie z przepisami w sprawie zasad zabezpieczenia przeciwpożarowego lasów;
6.Dojazdy pożarowe, o których mowa w ust. 2 pkt 3, oraz bazy sprzętu, o których mowa w ust. 2 pkt 5, określa rozporządzenie Ministra Środowiska z dnia 22 marca 2006 r. w sprawie szczegółowych zasad zabezpieczenia przeciwpożarowego lasów.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
... czasami mam wrażenie, że przeciętny Polak uważa, że jak jego sąsiad złamie nogę, to jemu się będzie lepiej chodzić. Kayah
Awatar użytkownika
Argon
nadleśniczy
nadleśniczy
Posty: 4576
Rejestracja: czwartek 13 sty 2011, 17:44
Lokalizacja: Pomorze

Post autor: Argon »

Szkoda człowieka :(
... czasami mam wrażenie, że przeciętny Polak uważa, że jak jego sąsiad złamie nogę, to jemu się będzie lepiej chodzić. Kayah
mazeno

Post autor: mazeno »

> objętą zakazem
j24, ja z prawem nie dyskutuje. nie mam takich mozliwosci technicznych - nikt z nas nie ma i to jest problem: czlowiek kontra system. to nie czcze gadanie, tylko rzeczywistosc - otoczeni jestesmy systemami kontroli, od kart bankowych, przez fejsbuka i gmaila, po pesele i kamery. do tego rowniez nalezy zylion przepisow, regulaminow, ustaw i rozporzadzen. uciec od tego mozna tylko w jeden sposob: olac je i uzywac mozgu. czlowiek jest jednostka, a nie wycietym z szablonu organizmem.

wiec tam, gdzie prawo mi sie wydaje glupie, wlasnie zdroworozsadkowo je omijam (no - moze czasem walcze na swoj sposob, ukazujac jego glupote). prawde mowiac w zyciu w ogole nie kieruje sie zadnymi przepisami, tylko staram sie kierowac tym, czego mnie ojciec nauczyl (a powiadaja o nim, ze to swiety czlowiek byl - a mnie duma rozpiera). i choc czastke tego rowniez chcialbym przekazac swoim dzieciom. czastke madrosci.

prawo niekoniecznie oznacza madrosc i prawosc.
w ostatnich czasach wrecz przeciwnie.
prawo stalo sie alibi dla sukinsynow (abstrahuje od powyzszego wypadku, mowie generalnie o wladzy*).
takoz i demokracja.

wydaje mi sie, ze jako gatunek jestemy w przelomowym momencie naszej historii - albo zostaniemy superglobalnym spoleczenstwem niewolnikow, albo zaczniemy myslec i zmienimy to w naszej swiadomosci. byc moze wyewoluujemy w dwa odbrebne gatunki - nie tyle nawet biologicznie (choc to prawdopodobnie w konsekwencji rowniez), co umyslowo. poczatkiem tej "ewolucji-rewolucji", takim pierwszym symptomem, jest wedlug mnie juz dosc wyrazny podzial w mlodych ludziach, spolaryzowanie mlodziezy. istnieje duza grupa "dzieci fejsa i sweetfoci" (tak to nazwijmy; generalnie mam na mysli konsumpcjonizm), jak i duza grupa "mlodych-swiadomych".

teraz pytanie jak to sie skonczy - w sensie co sie stanie z ta grupa "mlodych-swiadomych", ktora jest grupa potencjalnie niebezpieczna dla obecnej wladzy (nie mowie tu o rzadzie, tylko o wladzy umyslow). czy zniecheceni marnymi perspektywami zostana konformistami (bo wlasnie konformizm jest glowna bronia wladzy umyslow) czy mimo wszystko beda sie trzymac swoich idealow.

dlatego nie rozwazam, czy ktos powinien sie znalezc na takiej drodze czy nie.
w takim przypadku taki znak zakazu mnie nie interesuje.
interesuje mnie rozsadne podejscie do zagadnienia przebywania w lesie.
rowniez mojego - a moze glownie mojego.
bo za swoje czyny odpowiadam glownie przed bogiem/sumieniem/lustrem (do wyboru), a nie jakims policjantem.

---
* - tej lokalnej rowniez, patrz opisany wyzej przypadek z rajdami po parku narodowym.
Awatar użytkownika
Piotrek
Admin
Admin
Posty: 104858
Rejestracja: sobota 28 maja 2005, 00:00
Lokalizacja: ze wsząd
Kontakt:

Post autor: Piotrek »

mazeno pisze:za swoje czyny odpowiadam glownie przed bogiem/sumieniem/lustrem (do wyboru), a nie jakims policjantem
W przypadku przestępstw w rodzaju kradzież, handel narkotykami czy morderstwo też takie podejście postulujesz?
Poezja to opisanie uczuć słowami, a świata - uczuciami.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.

mazeno

Post autor: mazeno »

> W przypadku przestępstw w rodzaju kradzież, handel narkotykami czy morderstwo też takie podejście postulujesz?
tez, bo tego po prostu nie robie.
moim kodeksem jest 10 przykazan, a nie kodeks karny taki czy siaki.
w tajlandii za prochy idziesz siedziec na dozywocie lub czapa, w holandii jest luz i niemal full legal.
i co z tym zrobisz?
kogo bedziesz sluchac?
podwojna moralnosc?
mazeno

Post autor: mazeno »

piotrek - moze wytlumacze to co wczesniej napisalem, a wlasciwie podkresle istote:

musimy sie obudzic.
jesli sie nie obudzimy - sami sie pozabijamy. w imie roznychkodeksow, praw i rozporzadzen. podczas II ww prawem bylo zabijanie podludzi. w komunizmie prawem jest zabijanie jednostki.
to jest zle.
musimy obudzic swoj rozum, sumienie, myslenie.

musimy miec swiadomosc wybranego kierunku - to o czym gadal wojtyla: czesc obecnego pokolenia jest pokoleniem smierci - wlasnie w tym sensie, pozabijania sie nawzajem (nie kalasznikowami, choc to tez. pozabijania sie za pomoca konsumpcji, kredytow, aborcji, eutanazji, ucieczki w narkotyki, rowniez w legalne i reklamowane srodki przeciwbolowe, slepej wiary w demokracje, w media etc.). pozabijania sie bardziej duchowego niz cielesnego. to pokolenie staje sie zwierzetami w zlym tego slowa znaczeniu. ciagla walka, ciagly wyscig szczurow, ciagle ofiary. a jak ciezko to walniemy apap, moze amfe i po sprawie. niech inni gina, my musimy przetrwac. podpieprzymy, zakablujemy, pojdzie do pierdla. prawo stoi po naszej stronie.

czesc na szczescie jest pokoleniem zycia, bo zaczela myslec.
jest jakas nadzieja.

owszem, zlo trzeba pietnowac i karac.
ale nie zagluszac zdrowego sumienia przepisami w kazdym calu zycia - a tak to w tej chwili wyglada.
prawo, ktore jest obecnie, czesto cwanych rozgrzesza, a innych nieslusznie skazuje.
Awatar użytkownika
Piotrek
Admin
Admin
Posty: 104858
Rejestracja: sobota 28 maja 2005, 00:00
Lokalizacja: ze wsząd
Kontakt:

Post autor: Piotrek »

mazeno, to zdanie mi się generalnie podoba:
mazeno pisze:nie zagluszac zdrowego sumienia przepisami w kazdym calu zycia
i zgadzam się, że nadmierna regulacja prawna spraw sumienia jest szkodliwa (vide ustawa antyaborcyjna). Jednak zakazu poruszania się pojazdami mechanicznymi po lesie nie uważam za nadregulację.
Poezja to opisanie uczuć słowami, a świata - uczuciami.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.

ODPOWIEDZ