sudeckie wędrówki

O miejscach, które zwiedziliście, o których chcecie opowiedzieć...

Moderator: Moderatorzy

Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1887
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

sudeckie wędrówki

Post autor: buba »

Z racji na miejsce zamieszkania to na weekendy najczesciej jezdzimy w Sudety - bo tam mamy najblizej. A gory te posiadaja tez wiele cech ktore lubie- jest sporo fajnych wiat do spania a w dolinach i na szczytach co rusz spotyka sie ruiny i miejsca opuszczone.
Zatem od czasu do czasu powrzucam tu garść wspomnien z roznych sudeckich włóczeg. Moze znajdziecie tam znajome miejsca i tereny.





Wycieczke zaczynamy w Polanicy. W centrum pytamy o droge przechodnia, ktory okazuje sie byc dzialaczem lokalnego PTTKu. Odprowadza nas pod stacje opowiadajac rozne ciekawostki o okolicy, np. o Czarnym Bagnie, nowoodkrytych czesciach Jaskini Niedzwiedziej czy malowniczej dolinie Orlicy. Ponoc zapałał do nas szczegolna sympatia bo juz bardzo dawno nie widzial w okolicy turystow z plecakami.

Nad Polanica dlugo ciagnie sie asfalt i przysiolki ale widoki sa coraz ladniejsze.

Obrazek

Obrazek

Na Kamiennej Gorze mijamy fajne skalki.

Obrazek

Pod jedna jest jakby nisza i kilka osob mogloby tam zapewne zanocowac nawet w czasie deszczu

Obrazek

Spora czesc naszej dzisiejszej trasy jest dosyc monotonna- las, las i las i szeroka utwardzona droga przez niego idaca.

Obrazek

Obrazek

Kawalek szlaku prowadzi starymi, chrupiacymi, zbutwialymi podestami, ktore umozliwiaja przejscie przez torfowisko. Kazde nadepniecie gruntu poza kładka powoduje glosne mlaśniecie i znikanie buta pod mchem. Pojawiaja sie brzozy, bagienne kwiatki i baaardzo duzo mchu.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Na nocleg ukladamy sie w bardzo milym przybytku- lesnym szopopasniku. Ten akurat przedstawia sie jako chatka "de-lux". Zmiesciloby sie w srodku na nocleg przynajmniej z 10 osob. Po schodkach wchodzi sie na stryszek z duzym drewnianym podestem. Wnetrze jest cieple i zaciszne. Trzeba tylko uwazac na dwie spore dziury w podlodze, ktorymi spada siano do pasnika.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obecnie w pasniku nie ma zbyt duzo siana ale widac wyraznie ze sporo mieszkancow lasu przychodzi sie tu stolowac. Wszedzie wokol lesne poszycie pokryte jest jak zwirkiem - gowienkami zwierzyny!

Obrazek

Obrazek

Aby nie siedziec w kupach odchodzimy kawalek w las aby przyrzadzic tam kolacje. Rozsiadamy sie na jakis starych drewnianych drzwiach.

Obrazek

Wokol ptaki dra dzioby jak oszalale, a czasem w tle przemknie jakis rozpedzony rowerzysta albo wielki dzwig do zwozki drewna. Popoludniowe slonce odbija sie w dorodnych pajeczynach

Obrazek

Spac kladziemy sie dosyc wczesnie. Na stryszku pasnika nie jestesmy sami- towarzyszy nam Kunegunda- obrazek namalowany weglem. Zastanawiamy sie czy komus pozowala ponetna kolezanka czy moze malowal z pamieci? Co ciekawe- na scianach pasnika nie ma zadnych innych rysunkow ani napisow.

Obrazek

Obrazek

Spimy prawie 14 godzin!! Nie pamietam kiedy mi sie tak fajnie spalo!

Rano odkrywamy ze za pasnikiem plynie mily pluszczacy strumyk!

Obrazek

Obrazek

Dzis znow wedrujemy fragmentem torfowiska, wraz z poskrecanymi sosnami i brzozami przegladamy sie w oczkach wodnych.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Cos jest w powiedzeniu ze "chodzenie po bagnach wciaga" ;-)

Obrazek

Wylazimy na wieze widokowa ale ciekawszy jest widok spod wiezy na bajorka niz z gory

Obrazek

Obrazek

W najblizszej okolicy jest tez wiatka- w przypadku braku pasnika wlasnie ją bralismy pod uwage na nocleg

Obrazek

Pozniej zjadamy jeszcze smazony ser w schronisku pod Muflonem,

Obrazek

Obrazek

z widokiem na Duszniki i wsrod towarzystwa kuracjuszy o sredniej wieku okolo 70 lat. Juz ktorys raz zauwazamy ze ta grupa wiekowa jest duzo radosniejsza od wielu naszych rowiesnikow, ma wiecej marzen, pomyslow i ciekawych planow na przyszlosc...

Do Kłodzka jedziemy autobusem- fajnie ze sie akurat trafil jeden z moich ulubionych modeli

Obrazek

wiecej zdjec
https://picasaweb.google.com/1122023598 ... ystrzyckie#
Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1887
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Post autor: buba »

Ruszamy ku gorom w pochmurny piatkowy wieczor, martwiac sie troche prognozami ze caly weekend ma lać...

Docieramy w Gory Bardzkie a Wielki Brat zaczyna byc troche upierdliwy...

Obrazek

Na pierwszy nocleg zatrzymujemy sie na przeleczy Wilczej. Jest tu lesny parking i wiata z kominkiem. Wiata nie wyglada juz tak dobrze jak na zdjeciach z 2007.. Obecnie nie ma wogole scian.. Rozbijamy wiec w srodku namiot- miedzy stołem a kominkiem.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W nocy mamy koncert wszelakiego ptactwa. Gdy tylko milkna o zmroku ptaki spiewajace, zaczynaja sie odzywac sowy i puchacze. Sa tez inne odglosy przypominajace skrzypienie i grzechotanie. Szkoda ze nie ma z nami nikogo kto by sie znal na ptakach! Po pobliskich krzakach cos chodzi i chrząka a kazde chrzakniecie jest połaczone jakby ze stlumionym bulgotaniem. Bardzo frapujacy dzwiek. W nocy podjezdzaja tez na parking miejscowi. Rycza jak bawoły i tłuka sie w blaszany kontener na smieci. Widac to kolejna specyfika fauny Gór Bardzkich! ;-)

Rano budzi nas rozspiewany las i nawet troche przeblyskuje slonce

Na trase ruszamy z Bielic, gdzie rzuca sie w oczy dom- pułapka na wysokie auta i zły pingwin pilnujacy domu ;)

Obrazek

Obrazek

Na podejsciu na Kowadło sa fajne minigołoborza!

Obrazek

Obrazek

Na szczycie natomiast ktos zapomnial nart

Obrazek

Obrazek

Jest tez puszka z pamiatkowa ksiega wpisów- bardzo mi sie podoba ten zwyczaj z tymi wpisownikami! Szkoda ze u nas tak mało popularny!

Obrazek

Obrazek

Najfajniejsze miejsce widokowe jest na skałkach ponizej szczytu. Widok przywodzi na mysl Ukraine albo dawne Bieszczady- las, las, jakies łąki i nigdzie sladu ludzkich siedzib

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W strone Smreka idziemy caly czas granica, widoczkow raczej nie ma, las i las

Obrazek

Obrazek

a czasem pojawi sie swiatelko w tunelu ;)

Obrazek

Nie spotykamy po drodze zadnego turysty

W rejonie przełeczy Trzech Granic robi sie troche bagiennie

Obrazek

Obrazek

Odnajdujemy bez problemu wiate w ktorej planowany jest nocleg.

Obrazek

Wiata ma trzy sciany, ławy na ktorych da sie spac (choc troche wąskie) i sympatyczny stolik na srodku. Po pobieznych ogledzinach postanawiamy sie jeszcze przejsc gdzies kawałek. Odchodzimy jakies 200 m i splywa na mnie dziwna mysl- a jak wrocimy do wiaty a tam zajete? Bo osiedlilo sie stado harcerzy i my sie juz nie zmiescimy? Niby nie spotkalismy dzis nikogo ale czasem lubi byc pech... Namiot zostal w skodusi a wiatr sie wzmaga i jest duza szansa ze poleje.. Nie bedzie sie dobrze spalo w lesie.. Mysl ta nie daje mi spokoju wiec wracamy do wiaty i zabieramy sie za przyrzadzanie jedzenia.
Nie mija 10 minut jak do wiaty zaglada trojka Czechów. Maja troche zawiedzione miny jak zauwazaja nasze rozlozone karimaty. Niby bysmy sie zmiescili wszyscy w piecioro we wiatce ale na ławach juz nie bardzo jest miejsce... Czesi postanawiaja jednak postawic namiocik.

Obrazek

Czestujemy ich kabanosami i winem. Kabanosy biora ale na widok wina sie krzywia i mowia ze nie pija takich rzeczy. Jak nic abstynenci- myslimy sobie. Za chwile jeden z nich przychodzi z butelka po coca-coli w rece. A w srodku- domowa sliwowica. Tlumaczy nam ze jest zimno a na rozgrzewke to lepsze niz wino. Nie smiemy zaprzeczac! :-)

Obrazek

Obrazek

Czesi ida spac dosyc wczesnie. Ponoc wedruja dzis od 6 rano i sa bardzo zmeczeni. My zaczelismy trase gorska o 14 wiec sil mamy jeszcze sporo ;) Wieczor wiec spedzamy we dwojke przy ognichu. Chmury sie troche rozłaza i okolice oswietla blady blask ksiezyca.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wejscie do wiaty zabezpieczamy przed wiatrem folia malarska. Pracowicie przybijamy pinezkami i wiążemy w supły. Troche furkocze ale w srodku zaraz robi sie cieplej :-)

Obrazek

Obrazek

Noc okazuje sie dosyc chlodna- Czesi ponoc mieli szron na namiocie

Obrazek

Rano na okolicznych szlakach robi sie dosyc ludnie, acz Polakow to zadnych przez dwa dni nie spotkalismy. Wszyscy przechodzacy nieopodal zaraz pakuja sie do zafoliowanej wiaty na sniadanko bo to jedyne miejsce gdzie nie wieje!

Kazdy zblizajacy sie do wiaty wyglada jak zjawa!!! ;)

Obrazek

Mijamy przy szlaku jakies "miejsce złej energii"

Obrazek

Spotykamy tez kilkanastoosobowy czeski przełajowy rajd rowerowy. Ciekawe jest ze zaden z rowerzystow nie jest ubrany w modne ostatnio obcisle kolarskie kondoniki. I kazdy z ich ekipy ma kask w innym kolorze- ciekawe czy sie tak umowili czy to przypadek :-) Niesamowicie jest patrzec jak zjezdzaja z gory po ogromnych kamulcach miedzy ktorymi grzezna kola- zaden sie nie przewrocil a nawet nie podparł noga! Szacun! Ja bym sie zabila na pierwszym metrze!!!

Wracajac dokonujemy jeszcze jednego odkrycia- juz wiemy dlaczego nalezy zwalniac w terenie zabudowanym- ze wzgledu na wystepujace tam płazy!!!!! :-)

Obrazek

wszystkie zdjecia:
https://picasaweb.google.com/1122023598 ... i_Bialskie#
Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1887
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Post autor: buba »

Ku gorom ruszamy w piatkowy wieczor.

Pierwszy nocleg wypada nam w wiacie kolo Złotego Stoku. Wiatka bardzo nam sie podoba, mimo ze polozona przy asfaltowej drodze i niedaleko zamieszkalych zabudowan. Kiedys chyba miala 3 sciany i pieterko. Teraz scian zostalo sztuk dwie ale co najwazniejsze jest kominek!!

Obrazek

Od razu po przybyciu zabieramy sie za szukanie chrustu i rozpalamy ogien. Nie zeby bylo zimno albo trzeba cos ugotowac ale tak dla klimatu. Zeby cieple swiatlo oswietlilo wnetrze wiaty i nasze pyski. Siedzimy wiec, jemy leczo, pijemy wino wpatrujac sie w trzaskajace drwa...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W roznych wiatach juz spalam, ale ta spodobala mi sie jakos szczegolnie, jakos tak "przylgnela do serca", nie wiem dlaczego. Zapewne jeszcze niejedna noc tu spedzimy, zwlaszcza ze swietnie sie nadaje na piatkowe noclegi, gdy nie ma szans wyjechac z domu przed 20..

Obrazek

W sobote rano porzucamy skodusie w Gierałtowie kolo wiatki i pniemy sie stokowka pod gore.

Obrazek

Nie wiem czy to taki rejon czy to kwestia tych sporych opadow w minionym tygodniu ale przez cały wyjazd beda nam wszedzie towarzyszyc szemrzace, chłodne strumyki. Fajnie tak na calej trasie moc sie wszedzie napic czy schlodzic w szumiacych nurtach gorskiej wody.

Obrazek

Obrazek

Tak to mozna wedrowac!!!!

Obrazek

Przy stokowce znajdujemy maly masyw skalny z niewielka jaskinia. Wokol rosnie sporo paproci, zwieszaja sie rozne rosliny ze skał

Obrazek

Obrazek

Na podejściu na Łupkową(Bridlieny Vrch) mijamy niedokonczony szałas. Widac ze ktos sie sporo natrudzil przy jego stawianiu ale chyba poki co nie zapewnia ochrony przed deszczem ;)

Obrazek

Obrazek

Za Łupkowa na przełeczy albo czyms w tym rodzaju majacym w nazwie cos z "Peklo" robimy sobie dluzszy odpoczynek. Mija nas szybkim krokiem dziewczyna. Na oko jakies 15 lat, niskie tenisowki, krotkie spodenki i rozesmiana buzia. Nie miala przy sobie nawet malutkiego plecaczka. Mowi grzecznie "dzien dobry" i pyta czy zielonym szlakiem to dalej prosto. Przytakujemy. Dziewczyna szybko znika w zaroslach a my sie zastanawiamy ze jakies takie dziwne to spotkanie. Mija 15 min i z przeciwleglej strony slychac dwa glosy nawołujace: "Asiaaaaaaaaa, AAAAsiaaaaaa!!!!" Glosy milkna po jakims czasie ale nikt kolo nas nie przechodzi. Chwile pozniej dziewczyna wraca. Chyba sie bardzo ucieszyla jak zobaczyla ze nadal siedzimy w tym samym miejscu. Pyta czy nie przechodzila tedy babka z facetem. Mowimy ze nie, ale ktos wolal Asie. Dziewczyna troche sie peszy i mowi "Asia to ja...". Zegnamy sie juz po raz drugi. Chwile pozniej ze strony Kowadla slychac: "Mamooooooo, maaaaamooo!!!!!". ;)
Cisza... Asia wraca znow do nas. Pyta tym razem ktoredy isc do Bielic bo ona chyba sie zgubila.. Nie wie gdzie sa jej rodzice i droga tez sie jej troche pokiełbasila. Nie ma mapy ani kasy na komorce. Daje jej moj telefon zeby zadzwonila do rodzicow ale oni sa juz pewnie w dolinie i tam nie ma zasiegu...Asia wie ze w Bielicach stoi auto ktorym przyjechali. Patrzymy na mape. Szlakiem wracac troche daleko.. Mowimy ze stad mozna zejsc sciezka do stokowki. Dziewczyna ma juz troche okragle oczy ze strachu: "jak to- tak na dziko, na przełej, bez szlaku????".
Zostaje z plecakami a toperz idzie sprowadzic Asie do stokówki. Nie ma ich ponad pol godziny. Troche sie nudze wiec tego skutkiem sa takie zdjecia bo sie bawie aparatem :-)

Obrazek

Asia ponoc mowila ze najbardziej boi sie w gorach zabładzenia i ze zastanie ją noc gdzies na odludziu. Toperzowi sie ponoc wyrwalo pytanie czy nie boi sie chodzic po lesie tak sam na sam z obcymi facetami, ale ponoc nic nie odpowiedziala tylko zrobila sie zupelnie blada a potem zielona,a toperz zalowal ze wogole takie pytanie zadał ;)

Schodzimy na czeska strone. Pojawiaja sie pierwsze (i chyba ostatnie na tej wycieczce) widoczki.

Obrazek

Obrazek

Mijamy zamaskowaną ambone

Obrazek

Obrazek

Kilkakrotnie przechodzimy przez szumiace potoki. Czasem wogole sciezka zmienia sie w potok

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Zmierzamy w doline Srebrnego Potoku. Ma byc tam ponoc wiatka,jakas taka duza, porzadna i szczelna. Z mapa sie to zgadza, jest zaznaczona na skrzyzowaniu wiata.

Dochodzimy do owego skrzyzowania i faktycznie miejsce to obfituje w roznorakie obiekty noclegowe. Sa dwie ambony- jedna jest jakas taka bardzo wysoka, z dwa razy wyzsza niz przecietna ambona. Troche sie boje na nia wyjsc bo drabinka dziwnie skrzypi.

Obrazek

Druga ambona swietnie sie nadaje na nocleg dla jednej osoby w chlodny dzien. Szczelna, ciepla ale teraz panuje w niej potworny zaduch.

Obrazek

Obrazek

Jest tez mała szopa, zamknieta na kłodke ale wejsc by sie dało (dla szczupłych osob).

Obrazek

No i jest calkiem sympatyczna wiatka.

Obrazek

Obrazek

Rozkładamy tam nasze manele i idziemy sie wypluskac w lodowatym potoku.
Robie tez pranie! Wogole uwielbiam prac a w takim potoku to juz naprawde sama radosc!

Obrazek

Nachodzi mnie tez nagle pewna mysl.. Fajna ta wiatka ale szczelna to sie o niej powiedziec nie da! Czemu miala by ona byc niby lepsza o tej pod Smrkiem? jakie kotary przeciwwiatrowe? jaka podloga? A moze w tej dolinie jest jeszcze wiecej wiat? Ide spojrzec na wiszace na drzewie tabliczki. No tak... "Utulna Sokoli Skaly 2 km".. Ale nie chce sie nam isc dalej.. Zostajemy tutaj.
Zwlaszcza ze ktos nam juz zebrał chrust na ognisko! ;)

Obrazek

Siedzimy dosc dlugo wpatrujac sie w iskry i sluchajac odglosow nocnego lasu.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Slychac jakby silnik nadjezdzajacego auta, jakies rozmowy, jakis placz dziecka, dzwieki piły do drzewa czy nawoływania z daleka. Ale to tylko nocna opowiesc Srebrnego Potoku ktory szumi po kamieniach...

Rano postanawiamy odwiedzic jeszcze ta wiatke przy Sokolich Skałach. Faktycznie jest bardziej imponujaca- to praktycznie chatka nie wiata! Czesc wybitnie mieszkalna jest zamykana na krate ale jest spory ogolnodostepny przedsionek z kominkiem. Sa tez te zaslony ktore w razie deszczu czy wiatru mozna opuscic.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wokol chatki kreci sie sporo Czechów. Stoja dwa auta. Ktos rabie drewno, ktos urzęduje w chatkowej czesci za kratą. Biegaja tez 3 spore psy z ktorych jeden jest bardzo agresywny sie na nas rzuca. Probujemy sie osłaniac plecakami, kijkami ale on nie daje za wygrana. Mamy chyba sporo szczescia ze nas nie pogryzł. Acz troche mi poszarpal paski od chlebaka. Nawoluja go z chatki ale pies ma wołanie totalnie w d... Ostatecznie przychodzi wlasciciel psa i z obrazona mina odprowadza go za obroze w strone chatki. Oczywiscie nie powiedzial ani "przepraszam" ani nie uwiazal psa ani nie ubral mu kaganca.. Odchodzimy od chatki a pies znowu biega luzno po calej łące i drodze. Z daleka widzimy ze zaatakował przejezdzajaca na rowerach rodzinke. Są zmuszeni sie zatrzymac, zasłaniaja sie rowerami, krzycza cos po czesku w strone chatki, dzieci płacza.
Niefajnie ze tacy ludzie i ich bestie sa totalni bezkarni... :evil:

Po drodze znow mijamy dziesiatki potoczkow co bardzo spowalnia marsz ale czyni go duzo przyjemniejszym :-)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Na koniec jeszcze odwiedzamy Zabkowice gdzie zjadamy pizze. Odkrylam tez fajny stary napis!

Obrazek

wiecej zdjec
https://picasaweb.google.com/1122023598 ... ychlebskie
Awatar użytkownika
pasiecznicki
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1435
Rejestracja: czwartek 14 paź 2010, 19:52

Post autor: pasiecznicki »

Chyba zaczynają mnie swędzieć buty... i plecak też.... :)
"Ano, posłuchaj ty o tym, że życie jest nie do przewidzenia i że każdy ma jakieś drzwi, co ich nie otworzył".
Andrzej Mularczyk, "Każdy żyje jak umie"
Awatar użytkownika
Sten
prezydent
prezydent
Posty: 169948
Rejestracja: czwartek 13 gru 2007, 18:40
Lokalizacja: Łuh

Post autor: Sten »

Tak to mozna wedrowac!!!!
No ale, żeby Redd'sa pić? :shock:
"Jak tam było, tak tam było, zawsze jakoś było. Jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było."
Beer-o-pedia - Encyklopedia piwa
Awatar użytkownika
Piotrek
Admin
Admin
Posty: 105063
Rejestracja: sobota 28 maja 2005, 00:00
Lokalizacja: ze wsząd
Kontakt:

Post autor: Piotrek »

Sten pisze:No ale, żeby Redd'sa pić? :shock:
Fakt. Też mnie to zniesmaczyło tylko wrodzona delikatność nie pozwoliła na zwrócenie uwagi.

Może gdybym bubę znał bliżej, a tak na początku znajomości...
Poezja to opisanie uczuć słowami, a świata - uczuciami.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.

Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1887
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Post autor: buba »

Sten pisze:No ale, żeby Redd'sa pić? :shock:
calkiem dobry, malinowy! :]

choc ostatnio kazdy wytwor piwopodobny mi szkodzi i pijam tylko nalewki i samogon :P
Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1887
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Post autor: buba »

Wyjazd rozpoczynamy od przejazdu przez nasze ulubione Pogorze Kaczawskie, na trasie Złotoryja, Świerzawa, Dziwiszów.
W Świerzawie odwiedzamy bar „Bajka” celem napojenia kawą zasypiajacego topeerza. Korzystajac z okazji ja i franek zaprzyjazniamy się ze skalakiem.

Obrazek

Obrazek

Franka odstawiamy do Szklarskiej Poręby, bo ma w planach dalej wedrowac czeska strona a wieczorem spotkac się z nami na Smreku.

Skodusie zostawiamy pod Leśna Chata, na trasie Szklarska Poreba- Świeradow. Chcemy obejrzec budynek, ale jakiś dupek kreci się wokół i pokrzykuje ze nie wolno wchodzic, bo teren prywatny, jest tabliczka i zdjecia wolno robic tylko z daleka. Mamy ochote powiedziec mu kilka „milych slow” i ogolnie olac ale nie wiemy czy nie ukrywa gdzies w baraku psa a mysmy nawet kija nie zabrali... Poza tym skodusia zostaje tu na dwa dni w najblizszej okolicy więc sobie odpuszczamy robienie zadymy... Obiecujemy sobie wrocic tu w niedziele od innej strony. Wejsc chyba i tak się nie da, bo okna zabite dechami a i dachy się już wszystkie zawalaja...

Obrazek

Tymczasem ruszamy w strone kopalni kwarcu „Stanislaw” na Izerskich Garbach, której wyrobiska już bardzo ladnie widac z dolu. Po drodze mijamy ruiny jakiejs ziemianki- ciekawe do czego sluzyla....

Kopalnia kwarcu wyglada na opuszczona, acz w jednym z budynkow są otwarte drzwi, kwiatki w oknach i stoi nowe auto..

Najpierw skrecamy w strone wyrobiska , które wyglada niesamowicie. Pionowe skaly, gleboki kanion, a na dnie zelazista rzeka. Na skraju urwiska przycupniety jakiś fragment budynku. W takich okolicznosciach przyrody zjadamy kanapki z serem, ogorki w zalewie i wypijamy niepasteryzowane piwo łomża w slodkich, brzuchatych , malych buteleczkach. Bardzo pyszne.

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Odwiedzamy tez znane z relacji Stridera KRAZy. Chyba już nie jezdza, ale są w dość dobrym stanie. Ktos je doglada, maja napompowane opony, silnik zakonserwowany smarem. Siedzac na masce można podziwiac widoki na Gory Izerskie. Chyba oprócz przysnieżnickiej Stromej to jest jedno z moich bardziej ulubionych miejsc w Sudetach.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Inne czesci kopalni tez nie wygladaja na uzywane...

Kolo kopalni odkrywamy, ze jest 15:00 a przed nami jeszcze 13 km więc trzeba się spieszyc, czego bardzo nie lubie.. Pelzniemy więc czerwonym szlakiem mijajac po drodze chyba 1 wiate i wiele stolow z laweczkami, ale bez zadaszenia (nie wiem jaki jest sens budowac cos takiego).

Bardzo ladne widoki po drodze.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Rzuca się w oczy charakterystyczna gora- szpiczasta z masztem, nie mam pojecia jak się nazywa.

Obrazek


Gonia nas dosyć ciemne chmury i się zastawiamy kiedy nam w koncu doleje. Wydaje się to być nieuniknione, jako ze przed nami Podmokła i Mokra Przelecz. Chmury się jednak troche rozchodza, a towarzysza nam tylko torfowiska , chlupotanie blota pod butami i bagienna roslinnosc.

Obrazek

Dzis spotykamy na trasie sporo sympatycznych osob i wogole dużo turystow z plecakami. Najpierw na terenie kopalni mija nas stadko wesolej mlodziezy wedrujacej z piwem w ręku i rosochatymi plecakami, do których było przytroczone niezmiernie dużo rzeczy nieznanego uzytku. Ze znanych była np. ogromna osmolona patelnia :) na podejsciu na Sine Skalki mija nas chlopak, który ma plecak większy niż mój i topeerza razem wziete. Jest tak zasapany , ze ledwie daje rade nam odpowiedziec „czesc”.
Kawalek dalej spotykamy dwoch chlopakow, którzy nas częstuja woda i jeden pyta: „Czy ty może jestes buba?”... Okazuje się być znajomym Opka z forum beskidzkiego a wogole to wedruja do Chatki Gorzystow, gdzie dziś odbywa się zlot klubu AKT Wroclaw. Zapala mi się pomysl zmiany planow- ale szybko gasnie- przeciez jestesmy umowieni na Smreku...

Wsrod torfowisk i rozlewisk mijamy piknikujaca grupke. Z dala slychac spiewy. Na pniu rozlozona ceratka, a na niej ser, grube pajdy chleba, ogorki w sloiku i pięc kieliszkow czekajacych na wódeczke. Wesole smiechy i rumiane twarze sugeruja, ze kieliszki już były w uzyciu ;)

Omijamy Stóg Izerski wiedzac, ze jutro i tak tam trzeba będzie przejsc a mamy przypuszczenia , ze tam będzie masakra... Idziemy szeroka, lesna, nieznakowana droga, przy której znajduja się dwa budynki. Jeden z nich, chata nadlesnictwa , moglaby być symbolem polskich lesnych obiektow- ze zwalonym już dachem, ale drzwi zabite dechami i zamkniete na wielka klodke, coby przypadkiem żaden wedrowiec nie znalazl tam schronienia. Drugi to chyba jakiś domek mysliwski, tez zamkniety na glucho, ale przynajmniej ma zadaszona werande gdzie można się kimnąc w razie deszczu.

Niedaleko Smreka spotykamy Stridera i razem idziemy na wieze gdzie poczatkowo zamierzamy spac.
Obrazek

Faktycznie jest tam na dole pokoik, ale siedzi paru Czechow i byloby dosyć ciasno. No i jakos malo klimatyczne nam się to miejsce wydaje, jakieś takie zimne i nowe.. Zatem ogladamy widoki z wiezy i cofamy się do wiaty na dawnym turystycznym przejsciu granicznym. Dawniej siedzieli tam pogranicznicy a teraz gdy weszlo Schengen wiaty zostaly opuszczone. Kiedys zastanawialam się czy dostrzegam jakieś plusy UE- i właśnie znalazlam pierwszy- te graniczne wiaty!! ;)

Obrazek

Nasza wiatka jest wrecz idealna na 4 osoby: drewniana podloga, balkonik, stolik, zamykane drzwi, Strider znajduje tez laweczke, nie wiedziec czemu wrzucona na dach. Poki jest jasno zbieramy chrus na ognisko i budujemy z kamieni krag przy drodze. Potem ognicha ostatecznie nie robimy , bo noc jest wyjatkowo zimna a we wiacie już nachuchalismy, nagrzalismy palnikami i nam się nie chce wylazic.

Franek dociera dość pozno. Okolica robi się pusta- tylko my i mgla, w której się niosa dzwieki gitary. Wieczor mija nam na konsumpcji przyniesionej przez franka kofoli z rumem i innych specyfikow wygrzebanych z plecakow. Snuja się rozmowy o puszczy kanadyjskiej, pieszych wedrowcach w USA przemierzajacych pieszo trase między oceanami, opuszczonych miastach na Alasce, czy ksiazkach podrozniczych. Zastanawiamy się tez nad mzoliwoscia omijania jazów i śluz podczas kajakowych czy pontonowych splywow Odra czy Wisła. Wracaja tez wspomnienia roznych pijackich imprez typu studniowka czy półmetek. Zapadla mi w pamiec zwłaszcza jedna opowiesc o koledze z klasy, który najpierw utaplal się w kibelku, potem wpadl do rzeczki-ścieku, a na koniec ojciec go wiózł do domu w bagazniku ;)

Wieczor jest wyjatkowo chlodny i caly czas mysle o cieplutkiej kamizelce, która zostala w szafie....

Obrazek

Obrazek


Ranek wita nas sloneczny.... i tłumny.. Non stop przewijaja się jacys spacerowicze lub przemykaja stada rowerzystow w pedalskich wdziankach. Wygladaja jak stada klonow, odlewane taśmowo z jednej formy. A może to ciagle ci sami jezdza w kolko?
My sobie jemy sniadanko na trawie a oni na nas patrza jak na kolejna atrakcje na sciezce dydaktycznej, której o dziwo nie było w kolorowym folderku. Rozwazamy, ze warto by posadzic w krzakach kukłe niedzwiedzia i puszczac z plyty jego ryk ;) i robic zdjecia ;)

Im dalej w strone Świeradowa tym gorzej.. A na to co dzieje się na Stogu Izerskim to najlepiej spuścic zasłone milczenia...

Najbardziej robia wrazenie rowerzysci, którzy wjezdzaja na szczyt kolejka, aby potem zjechac rowerami w dół w szalonym pędzie. Zwykle są tak obwieszeni specjalistycznym ,markowym sprzetem jakby się co najmniej wybierali w podroz dookola swiata.. No i ja chyba wole kłady i motory na gorskich szlakach- one przynajmniej rykiem silnika obwieszczaja , ze się zblizaja.. Rowerzysci natomiast atakuja znienacka, wyskakujac nagle zza zakretu i nie bardzo jest czas by uskoczyc w krzaki.. Dziecko albo osoba starsza raczej nie ma szans...
Ogolnie w parku miejskim w Oławie czy Bytomiu to są dzikie ostepy prastarej puszczy, nieprzebyte knieje dla dzielnych odkrywcow, nieskazona przyroda i dzwoniaca w uszach cisza..

W Świeradowie pijemy darmowa wode mineralna ( z okazji dnia dziecka). Przed pijalnia kupujemy z topeerzem zwęglone kielbaski (takie jak lubie najbardziej). Mozemy tez obserwowac mily festyn dla kuracjuszy- zespol spiewa znane przeboje i piesni biesiadne, a obok pląsaja radosnie w kółeczku wczasowicze, srednia wieku 70-80 lat. A ile radosci na ich twarzach, niejednemu mlodemu by się przydalo!

Dalej podązamy do Krobicy, gdzie zwiedzamy opuszczony zaklad przerobu łupka. Z dachu wysokiego budynku podziwiamy widoki na Sępią Góre. Pusto, cicho, tylko my i wiatr... Az się nie chce wierzyc , ze tak blisko a tak daleko... Jakby inny swiat...

Obrazek

Obrazek

Obrazek


No i zrobilo się pozno... zatem musimy zrezygnowac w odwiedzenia wsi Kotlina i dymarek kaczawskich. Trzeba wracac do domu. Humor poprawie zakupiona w Złotoryi siatka lwóweckiego. No i perspektywa, ze jutro ruszam na krakowskie forty!

Więcej zdjec:
https://picasaweb.google.com/czeburiek/ ... ryIzerskie#
https://picasaweb.google.com/czeburiek/201105_Krobica#
Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1887
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Post autor: buba »

Do Kłodzka suniemy skodusia, zostawiamy ją pod jakims sklepem przy PKSie i dalej jedziemy autobusem.

Lądek Zdrój zaskakuje nas bardzo pozytywnie. Nie wiem czemu wyobrazalam sobie ujrzec tu wielkie i tłoczne uzdrowisko pokroju Szklarskiej Poręby czy Karpacza a naszym oczom ukazuje sie małe, ciche, jakby zapomniane miasteczko.. Na dodatek w rynku jest festyn! Stoi scena gdzie odbywa sie konkurs "sygnałow mysliwskich". Co chwile wychodzi inny uczestnik w zielonym kapelusiku, odtrąbia hejnał a spod parasoli odpowiadają oklaski i gromkie okrzyki wspoltowarzyszy biesiadujacych nad browarkiem i kiełbacha.

Obrazek

Obrazek

Jakos wyjatkowo zapada nam w pamieć "Sygnał Jenot" grany przez starszego pana o chyba nieszczegolnym słuchu muzycznym ale za to wielkim zapale :)

Na calym ryneczku rozłozyła sie mini giełda staroci, mozna nabyc wielkie skrzynie, żeliwne piecyki, ciekawe naczynia, trofea mysliwskie czy mosieżne rogi do gry. Tylko jak to unieść? Jak to włozyc do plecaka?

Obrazek

Obrazek

Wdajemy sie w miła pogawedke z jednym ze sprzedajacych, ktory ma wystawione metalowe tabliczki przedstawiajace rozne sceny z przedwojennego Ślaska- prace w kopalni, w rolnictwie. Jak sie dowiadujemy pochodza one z gliwickiej odlewni żeliwa i sa warte po kilka tysiecy zlotych. Te tu prezentowane nie sa na sprzedaz gdyz sa elementem wiekszych prywatnych zbiorow.

Obrazek

Wysluchujemy historii gliwickiej odlewni , czytamy wiersze o hutach i wyspach nad Bałtykiem.
Atmosfera calego festynu jest radosna, spokojna, troche senna.. Nie ma wogole pospiechu, nerwowosci, ktore wkradly sie na dobre i w atmosfere wiekszosci podgorskich miejscowosci. Ludzie siedza spokojnie przy knajpkach, na murkach, wygrzewajac sie w sloncu. Ktos pije piwko, ktos macza kielbase w musztardzie. Jakies dziecko pochłania z apetytem duzego loda. W bocznej uliczce babka rozwiesza pranie i przemyka jakis zadowolony dziadek niosąc pod pachą okazyjnie kupiona zabytkową półeczke. W tle po po raz kolejny brzmi sygnał Jenot :) Nawet przemykajacy tu i owdzie turysta lub rowerzysta wyglada sympatycznie a nie jak waląca w oczy zywa reklama sklepu sportowego czy sponsora..
Wracaja wspomnienia roznych bieszczadzkich festynow sprzed kilkunastu lat.. Musi tu byc jakos wyjatkowo- spedzamy sie snując ulicami Lądka ponad dwie godziny. Ba! Nawet rozwazamy czy wogole isc w te góry- czy moze pozostac tu do wieczora?.. Góry przeciez nie uciekną... Ostatecznie podejmujemy jednak decyzje o wymarszu- bo kto wie co nas jeszcze czeka w tej gęstwinie drzew, w ten sloneczny dzionek , ktory tak pięknie sie zaczął? Jest koło 14 :lol:

Las jest upalny, duszny i jest strasznie pod gore ;) Dobrze, ze nie kupilam tego slicznego żeliwnego piecyka- 6 kg wiecej w plecaku by mnie chyba dobiło ;)
Mijamy przeł pod Konikiem, Wojtowke a w Orłowcu czeka nas rozczarowanie- nie ma sklepu! Musimy uzupelnic wode po wypilismy juz ponad 5 litrow. Prosimy o wode w jednym z domow. Babka nam napelnia butelke. Gdy chwile pozniej przychodze z druga butelka mowiac ze upał i chce sie pic- babka dostaje wrecz wytrzeszczu oczu (ona chyba pomyslala , ze mysmy wypili tamta butelke w 3 minuty ;) ) i dostajemy dotakowo 2 butelki wody mineralnej.

Orłowiec nie jest juz wsia, stał sie juz raczej osiedlem wypasnych letnich domkow gdzie widac na autach tylko rejestracje wroclawskie.. Tylko ten traktor i krowa staja sie jakby wspomnieniem czasow , ktore juz minely.. A obok powstaje juz inny swiat...

Obrazek

Pniemy sie gdzies w gore dalej, wkolo jest niesamowicie zielono a przesiane sloncem liscie jeszcze potęguja to wrazenie "zielonosci"

Obrazek

Na przełeczy Jaworowej mijamy wiatke chyba mało nadająco sie na nocleg

Włazimy na Jawornik Wielki i tamtejsza wieze widokową. Zjadamy tu po jabłuszku i rozwazamy nawet nocleg ale pomni na przygody eco wskazujace ze wieza przemaka jak durszlak- decydujemy sie isc dalej. No i chyba niezle by nas tu wywialo!

Obrazek

Obrazek

Widokowa drogą schodzimy na przełecz pod Trzeboniem gdzie czeka na nas wiata.

Obrazek

Jednak okropne jest nasze rozczarowanie gdy widzimy jej stan!!! Jeszcze niedawno slyszelismy opowiadania o pieknym pięterku do spania, o tym ze owa wiata jest prawie chatką, zaciszna, szczelna... Ech.. Widac te czasy juz bezpowrotnie minely.. Pięterko zniknelo.. Nie pozostała ani jedna deska.. Najprawdopodobniej jakis wandal spalił w ognisku, pewno tu mało w okolicy chrustu.. Cóz.. A moze przyjechała jakas banda niewyżytych debili i rozwalili by dac upust swojej energii? Ale cos nie gra.. Chrustu w lesie mnóstwo.. I nigdzie nie widac sladow demolki, rozwloczonych fragmentow pięterka.. dziwne.. bardzo dziwne... Nie wyglada to na dzialalnosc zwyklego wandala.. Czy wiec komus zalezalo by turysci tu nie spali i podest po prostu zlikwidowal?? Szkoda, ze przy okazji wyciagania desek zostal mocno zniszczony dach.. Teraz bedzie sie lało do srodka i wiatka zapewne rozsypie sie szybko..
Coz.. trzeba bedzie spac na ławach i stole..


Obrazek


Chwile pozniej zmierzajacy do kibelka topeerz dokonuje przelomowego odkrycia... W najgłebszej gestwinie krzakow lezy stos rowno zlozonych desek, ktorych pochodzenie nie wzbudza watpliwosci- sa na nich napisy węglem.. Znalezlismy chatkowe pięterko.. Na stosie lezy tez drabina a na samej górze pęto zielonego drutu.. Co u licha za akcja?? Co za kryjówka?? O co w tym chodzi?? Rozgladamy sie wokolo jakby nadaremnie szukajac odpowiedzi a drzewa tylko szumia tajemniczo, choc zapewne znaja dokladnie odpowiedz na nurtujace nas pytania...

Obrazek

Takim samym zielonym drutem, ktory lezal na reszkach pieterka jest owiniete czesc drzew obitych deskami.. Czyzby demolka wiaty byla dziełem drwali pozyskujacych w ten sposob deski dla swoich potrzeb?? Jedno jest pewne- nie bylo to dzielo przypadku..

Obrazek

Coz robic- przystepujemy do odbudowy wiatowego pieterka!! Udaremniamy kryjówke, wyciagamy wszystkie deski i mozolnie kładziemy je na wiatowych balach. Nie mamy gwozdzi, czesc desek jest zbyt dluga by ulozyc je nie niszczac dachu, wiec mimo ogromnych checi odbudowujemy tylko gdzies 1/3 dawnego podestu. Ale dla nas wystarczy! Troche sie boje , ze dechy chrupna i spadniemy prosto na ławy pod nami, wiec ukladamy dechy podwojnie i staramy sie chodzic na gorze tylko po belkach nosnych. Jestesmy cali usmoleni węglem (dechy byly mocno popisane), pokłuci gwozdziami i ponabijani drzazgami- ale rozpiera nas wielka radosc- wbrew wszelakim złym mocom bedziemy spac na gorze! Tak jak planowalismy!!!

Obrazek

Obrazek

Robimy wielkie ognicho i spozywamy ostatniego mołdawskiego kahora.

Obrazek

Spi sie super- w nocy uchaja nam do snu puchacze i cos duzego łazi wokol wiaty i sapie. Rano budzi nas swiergot ptactwa i promienie słonca wpadajace miedzy szczelinami desek- czy moze byc cos piękniejszego?

Gdy topeerz akurat zwiedza krzaczki a ja spozywam sniadanko przejezdzaja nieopodal rowerzysci. Chwile stoja deliberujac nad mapą, gdyz nie wiedza dokad dalej jechac. Rozwazaja by podejsc do wiaty i zapytac o droge, ale w koncu rezygnuja, gdyz "ci ludzie tam jacys tacy dziwni" i odjezdzaja.. Rozgladam sie wokol - nie ma nikogo- tylko ja i dwa plecaki..
Kolo 11 ruszamy w dalsza droge. Ledwo odeszlismy od wiaty jakies 10 m- ogladamy sie a w srodku juz siedzi jakas para! Nie bylo ich! Skad oni sie wzieli? spod ziemii wyrosli? z nieba spadli? a moze czaili sie za ulozonymi pniami drzew lub w krzakach i czekali az pojdziemy? Moze rowerzysci ich widzieli ukrywajacych sie i stad te dziwne komentarze?

Po drodze do Złotego Stoku odwiedzamy jeszcze Sztolnie Książęcą. Dlugi, nierozdzielajacy sie , wąski korytarz, czesciowo z kałuzami na ziemi, czesciowo wyłozony deskami, konczacy sie metalowymi drzwiczkami i zawałem.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W Złotym Stoku mikroskopijny dworzec PKS z nieaktualnym rozkladem jazdy sprzed 5 lat, obok zamkniety wyjatkowo dzis bar.. Probujemy zlapac stopa do Kłodzka ale idzie nam to jak zwykle.. tzn.. czesciej udaje mi sie znalezc sto złotych na chodniku niz złapac stopa.. Naprawde.. Mam do tego albo wyjatkowego pecha albo naprawde mocno odrażajacy wyglad ;) Po poltorej godzinie udaje sie nam sie w koncu zatrzymac jeden pojazd- kursowy PKS do Kłodzka ;) W Kłodzku zjadamy pizze, zabieramy stęsknioną skodusie i wsrod zielonych wzgorz i płonacych rzepakiem pól wracamy niespiesznie do domu...


wiecej zdjec:
https://picasaweb.google.com/kraciasty. ... _GoryZlote#
Awatar użytkownika
Piotrek
Admin
Admin
Posty: 105063
Rejestracja: sobota 28 maja 2005, 00:00
Lokalizacja: ze wsząd
Kontakt:

Post autor: Piotrek »

buba pisze:Probujemy zlapac stopa do Kłodzka ale idzie nam to jak zwykle.. tzn.. czesciej udaje mi sie znalezc sto złotych na chodniku niz złapac stopa..
Bo nie znasz etymologi wyrażenia "złapać stopa". A to przecie proste - zanim ktoś Cię zabierze to sto osób powie Ci "pa" :)
Poezja to opisanie uczuć słowami, a świata - uczuciami.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.

Awatar użytkownika
pasiecznicki
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1435
Rejestracja: czwartek 14 paź 2010, 19:52

Post autor: pasiecznicki »

buba pisze:Skodusie zostawiamy pod Leśna Chata, na trasie Szklarska Poreba- Świeradow
Aktualnie w miejscu Leśnej Chaty czyli byłego Prewentorium Dziecięcego czyli byłego schroniska Ludwigsbaude znajduje się już tylko pusty placyk, po którym hula wiatr. :(
buba pisze:Rzuca się w oczy charakterystyczna gora- szpiczasta z masztem, nie mam pojecia jak się nazywa.

Się nazywa Jested i wznosi się nad Libercem. :)
"Ano, posłuchaj ty o tym, że życie jest nie do przewidzenia i że każdy ma jakieś drzwi, co ich nie otworzył".
Andrzej Mularczyk, "Każdy żyje jak umie"
Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1887
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Post autor: buba »

Piotrek pisze:
buba pisze:Probujemy zlapac stopa do Kłodzka ale idzie nam to jak zwykle.. tzn.. czesciej udaje mi sie znalezc sto złotych na chodniku niz złapac stopa..
Bo nie znasz etymologi wyrażenia "złapać stopa". A to przecie proste - zanim ktoś Cię zabierze to sto osób powie Ci "pa" :)
W Polsce ostatnimi czasy wlasnie to tak wyglada w naszym przypadku... ale wystarczy pojechac gdzies na wschod i np. taka Gruzja albo Armenia to tam jezdzic stopem to jest poezja! :mg: (jakos tam na ludzi nie dziala nasz odrazajacy wyglad ;)
pasiecznicki pisze: Aktualnie w miejscu Leśnej Chaty czyli byłego Prewentorium Dziecięcego czyli byłego schroniska Ludwigsbaude znajduje się już tylko pusty placyk, po którym hula wiatr. :(
oj szkoda... ale chyba sama sie nie zawalila tam szybko tylko ktos jej pomogl? ;/
pasiecznicki pisze: Się nazywa Jested i wznosi się nad Libercem. :)
dzieki!
Awatar użytkownika
Piotrek
Admin
Admin
Posty: 105063
Rejestracja: sobota 28 maja 2005, 00:00
Lokalizacja: ze wsząd
Kontakt:

Post autor: Piotrek »

buba pisze:oj szkoda... ale chyba sama sie nie zawalila tam szybko tylko ktos jej pomogl? ;/
Tutaj http://fotopolska.eu/dolnoslaskie/b1966 ... 20,40.html masz historię "zagłady" w obrazkach. Rozbiórkę rozpoczęto w 2013 roku (pozwolenie na budowę nr 116/2013 z 2 stycznia 2013)
Swoja drogą to zabawne, że rozbiórki dokonuje się na podstawie pozwolenia na budowę :lol:

A żeby było całkiem śmiesznie to inwestorem i wykonawcą rozbiórki była firma "Duko S.J. Zygmunt Drapiej, Danuta Drapiej, Anna Dawiec", która jest hurtownią piwa, wina i napoi oraz prowadzi zakład rozbioru mięsa. Oraz "P.H.U. Premium Konrad Dawiec". W 2010 roku w tym samym składzie próbowali kupić Uzdrowisko Cieplice ale w ostatecznej rozgrywce przegrali z KGHM, które było drugim oferentem.
Poezja to opisanie uczuć słowami, a świata - uczuciami.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.

Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1887
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Post autor: buba »

W strone gorek, tym razem Sowich, wyruszamy sobie w sobote. Zatrzymujemy sie w Pieszycach kolo przypalacowego sklepiku, celem zjedzenia lodow i zrobienia zapasu piwa

Obrazek

Obok wyremontowany palac, ale jak zwykle takowe obiekty- ogrodzony, zamkniety, otoczony tabliczkami o zakazach i zlych psach..

Obrazek

Obok dawne zabudowania przypalacowe, zamieszkane juz przez normalnych zwyklych ludzi wiec mozna wejsc w obejscie, pogadac, porobic zdjecia. Hydrant, wygrzane laweczki, powiewajace pranie, biegajace dzieci i niegrozne male skundlone pieski.

Obrazek

Rzucaja sie w oczy uwiezione w klatkach rzezby. Nie wiem czy celem jest zeby nikt ich nie ukradl czy zeby nie uciekly same? ;)

Obrazek

Jedziemy dalej. Skodusie zostawiamy pod mila stacyjka Głuszyca Gorna

Obrazek

Kierujemy sie w strone pobliskiego kamieniolomu melafirow. Nawet nie wiemy czy jest czynny czy nie.
Po drodze krotka sielanka wsrod ruin jakiegos zakladu przemyslowego

Obrazek

Obrazek

Kamieniolom okazuje sie byc juz od dawna nieczynny. Nad utworzonym w nim jeziorkiem wypoczywaja wedkarze, czuc zapach jakiegos grila.
Obchodzimy jeziorko wysoka skarpa i znajdujemy sobie mala skalista dzika plaze. Woda jest zimna ale jest na tyle goraco ze ochloda to sama przyjemnosc. I tak wlasnie rozpoczelismy tegoroczny sezon kapielowy!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Szkoda opuszczac to mile miejsce ale do naszej wiaty daleko ;)

Mijamy imponujacy wiadukt

Obrazek

Idziemy czarnym szlakiem wzdluz torów ktorym chyba ostatnio szedl znakarz ktory go malowal- tzn szlak jest- sciezki nie ma. Jest chaszcz miejscami po szyje. Toperz jak zwykle w takich momentach dostaje dzikiej kichawki

Obrazek

W Kolcach znajdujemy sklep ale niestety jest juz zamkniety. Rozsiadamy sie wiec pod nim ze smutnymi minami i wlasnym prowiantem. Z pomoca przychodza nam miejscowe pijaczki, ktorym skonczylo sie piwo a wiedza gdzie mieszka wlascicielka sklepu. Tlumacza ze dzis wazny mecz a oni nie maja zapasow. Udaje sie i nam zrobic male zakupy. Sklepik jest w starej poniemieckiej kamienicy. Mimo upalnego dnia w srodku panuje chlod ,wilgoc i wspanialy zapach jaki to maja tylko stare domy

Obrazek

I takim sposobem robi sie godzina 17 a my dopiero wyruszamy na nasza gorska trase :-P

Mijamy rozne naziemne zabudowania Miasta Osówka. Z niektorych zostaly juz tylko fundamenty:

Obrazek

Inne jak np. Kasyno maja sie calkie dobrze

Obrazek

Mijamy tez baaardzo głeboka skalna dziure ktora wyglada troche jak niekomercyjne zejscie do okolicznych podziemi ;)

Obrazek

Kilka razy przegradzaja tam droge tabliczki i tasmy ze "wstep wzbroniony- prace lesne". I co mialby zrobic niby turysta podazajacy szlakiem, ktory widzi taka tabliczke a powiedzmy ze jest bardzo praworządny? Zawrocic? Omijac lasem?

Obrazek

Za Rozdrozem pod Moszną mijamy szopopasnik ktory moglby sie nadac na nocleg. Ze trzy osoby by weszly do srodka. Wogole spanko by bylo super gdyby nie ta wielka dziura w podlodze ;)

Obrazek

Obrazek

Na nocleg zatrzymujemy sie w wiatce na Przeleczy Marcowej. Wyglada jakby niedawno odbywala sie tu jakas spora impreza. Stół jest obity ceratka, przy dwoch miejscach ogniskowych lezy sporo narabanego drewna, zastrugane patyki na kielbaski. W koszu sporo jednorazowych talerzykow i puszek po piwie.
Mimo sprzyjajacych warunkow jakos tak wychodzi ze nie rozpalamy ogniska. Dosyc wczesnie kladziemy sie spac. Cala noc gdzies po okolicach chodza burze, grzmi w oddali i sie blyska. Raz po raz zrywa sie silny wiatr a potem nagle cichnie. Z Głuszycy dochodza odglosy jakiegos festynu albo wesela? Gra muzyczka a pare razy jakby slychac sztucznie ognie.
Juz nawet zaczynamy rozmyslac ze moze Polska wygrala mecz i Głuszyca tak okazuje swa radosc.. Ale krotki telefon do taty rozwiewa nasze "marzenia".. ;-)

Obrazek

Obrazek

Rano dlugo spimy, potem sniadanko i walka z moim zepsutym palnikiem zeby jednak byla ciepla herbatka. Udaje sie ale chyba ostatni raz bo wprawdzie menazka wody sie podgrzala ale palnik cala butle gazu puscil "w atmosfere"..

Obok wiaty przechodza czterej turysci z plecakami. Wreszcie mila odmiana po ciagle spotykanych quadowcach albo niedzielnych spacerowiczach spod Osówki z nieodłacznymi łupiacymi komórkami w dłoniach.
Nie trzeba ich dlugo namawiac na postoj przy winku. Dowiadujemy sie ze wedruja juz od czwartku, a dzisiaj juz niestety wracaja do domow. Milo sie razem biesiaduje wspominajac rozne wyjazdy.

W koncu i my sie zbieramy w dalsza droge. Burzy nie bylo wiec panuje paskudna duchota, nie ma slonca, wisi jakby "czapa" z chmur.. Muchy gryza jakby sie wsciekly.

Mijamy kilka stawków w ktorych miejscowi ochoczo łowia ryby

Obrazek

W Głuszycy rozsiadamy sie pod duzym szachulcowym budynkiem, ktory jak informuje tabliczka byl kiedys "lokalem kategorii IV". Zupelnie jak w piosence "Bar w Beskidzie" :-D Szkoda ze juz jest nieczynny.

Obrazek

Obrazek

Na zarosnietych roznymi ziołami schodkach pozeramy zakupione nieopodal w spozywczaku lody i rozmyslamy jakie tu imprezy musialy sie niegdys odbywac ;)

Odwiedzamy jeszcze Przelecz pod Czarnochem aby obeznac znajdujace sie w jej okolicy dwie wiatki. Nadaja sie raczej dobrze na nocleg w tygodniu albo dla rannych ptaszkow. Do dlugiego porannego biwakowania raczej nie sa przeznaczone- przechadzaja sie tam potworne tlumy spacerowiczow z calego rejonu. Chyba taka moda tu panuje aby w niedziele zabrac rodzine, zostawic auto na parkingu, wylezc na przelecz, klepnac tabliczke z napisem "pozor" i wrocic do domu.

Oto te dwie wiatki:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

A najladniejsze widoczki mamy w czasie powrotu z Przełeczy Walimskiej ;)

Obrazek

Komplet fotek:
https://picasaweb.google.com/kraciasty. ... _GorySowie
Awatar użytkownika
Piotrek
Admin
Admin
Posty: 105063
Rejestracja: sobota 28 maja 2005, 00:00
Lokalizacja: ze wsząd
Kontakt:

Post autor: Piotrek »

buba pisze:Zatrzymujemy sie w Pieszycach kolo przypalacowego sklepiku
Tu już wkrótce będzie zabytek wpisany na listę. Pamiętam go z lat 70 ubiegłego wieku. :)
buba pisze:Hydrant
Dziecko, to na zdjęciu to jest pompa. Hydrant wygląda zupełnie inaczej...
buba pisze:W Głuszycy rozsiadamy sie pod duzym szachulcowym budynkiem, ktory jak informuje tabliczka byl kiedys "lokalem kategorii IV".
Oj, całe szczęście, że ściany nie umieją mówić. Widziały bowiem rzeczy wówczas piękne, gdy się działy, a dziś trochę dla mnie wstydliwe...
A budynek to zabytek wpisany do rejestru:
Gospoda „Pod Jeleniem” to jeden z najładniejszych zabytkowych budynków Głuszycy. Ten wyjątkowej urody budynek powstawał w latach 1768-1774 i znakomicie przetrwał do dzisiejszych czasów. Budowany w stylu barokowym, już w zamierzeniu był przeznaczony na gospodę z miejscami noclegowymi – zresztą jako gospoda i (okresowo) hotel służył do końca XX wieku.

Jednopiętrowa gospoda posiada drewnianą konstrukcję szkieletową o ciekawym układzie belek oraz mansardowy dach kryty łupkiem. Dobrze zachowały się także kamienne portale z 1784 i 1786 roku oraz opaski kamienne na parterze.

W 1966 roku Gospoda „Pod Jeleniem” została wpisana do rejestru zabytków pod numerem: 443/1733

Źródło: http://poznajdolnyslask.pl
Poezja to opisanie uczuć słowami, a świata - uczuciami.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.

Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1887
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Post autor: buba »

Ciezko nie wykorzystac faktu ze Grześ z Magda włócza sie po Dolnym Ślasku! Choc na weekend warto dołączyc. We Wrocławiu zbieramy reszte ekipy tzn topeerza, Ziute, Tomka i skodusie. Wiec prawie bunkrowy minizlot!! :D

Jakos tak wyszlo ze nigdy wczesniej nie bylam na zadnym ze srebrnogorskich fortow. Wiec kiedys warto sie wybrac. Pod fortem Donżon ciasno, tłoczno i mało sympatycznie. Wszystkie parkingi platne a skodusia odmawia pobytu na takowych ;) Zostawiamy wiec ja troche wyżej.
Wystarczylo zejsc ze szlaku a juz pusto, cicho, turystow wymiotło..

Obrazek

Na miejsce noclegowo- imprezowe obieramy sobie fort na Chochole Małym na niektorych mapach oznaczany takze jako fort Kleszczowy. (Kleszcza łapie tylko Ziuta i to dopiero dwa dni pozniej ;) )

Nasz fort siedzi w krzakach, za stroma zarosnieta fosą. TAKIE FORTY KOCHAM NAJBARDZIEJ!!!! Chlodny oddech opuszczonych podziemi... Zapach wilgoci, dzwiek spadajacych kropel wody mieszajacy sie z graniem swierszczy.. Ognicho... Wolnosc...

Obrazek

Obrazek

Sprawdzamy kolejne otwory ktory bedzie najdogodniejszy do spania

Obrazek


studnia

Obrazek

Obrazek


tu mozna dobrze wódke schłodzic nawet w upalny dzien :)

Obrazek


w jednej z komór spotkalismy cos co wyglada na satanistyczny ołtarz ;)

Obrazek


wiec musza byc i ofiary :twisted:

Obrazek


nasze bardzo sympatyczne miejsce noclegowe

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Wieczorem ognicho, gitara , rozmowy, spiewy, konsumpcje... No i znowu zapominamy upiec ziemniaki! a jezdza z nami juz trzeci weekend ;)

W okolicy mozna podziwiac niesamowita symbioze drzew i murów

Obrazek

Odwiedzamy tez fort Donżon bedacy obecnie placem budowy, gdzie zalapujemy sie na wycieczke komercyjna trasa

Obrazek

Obrazek

oraz duzo sympatyczniejsza wycieczke samodzielna

Obrazek

Ze szczytu fortu rozciagaja sie widoki- az by sie chcialo postawic tu namiot... Moze kiedys sie dało?

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Zaglądam jeszcze do pobliskiego fortu Harcerz (Wysoka Skała) i... z reszty planow rezygnujemy. Fort na Chochole Wielkim, fort Ostrog i wiadukty kolejki sowiogorskiej zostana na nastepny raz.
Jest taki upał i duchota ze chec wsadzenia kupra do wody zwycieza :lol:

Chwila postoju w Srebrnej Gorze

Obrazek

i suniemy do żwirowni w Pilcach

Witaja nas tam drogi- takie jak lubie najbardziej

Obrazek

i PLUM!!!!

Obrazek

Znajduje ciekawe rozwiazanie na mocowanie namiotowych odciagów na gliniastym podłozu gdy śledzie wchodzic w ziemie nie chcą

Obrazek

Caly wieczor chodza burze po okolicznych gorach. W koncu w nocy i do nas przychodzi straszna zlewa z piorunami. Rano kolejna burza i kolo poludnia nasze miejsce biwakowe zaczyna przypominac jedno wielkie blotniste bagno

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Grześ z Magda jada ku Górom Sowim i Stołowym na dalsza tygodniowa włóczege a my niestety powoli wracamy...

Po drodze do domu jeszcze odwiedzamy Niemczę gdzie pozeramy pyszna pizze popijajac piwem "Opat"- bardzo polecam ta mila knajpke

Obrazek

A wokol plynie senne zycie miasteczka

Obrazek

Obrazek

Pogoda sie poprawia wiec zwiedzamy jeszcze zamek w Ząbkowicach, młyn w Niemczy i cegielnie w Chwalęcinie.

Kolejna burza dopada Ziute i Tomka na PKP we Wrocławiu, gdzie maja okazje podziwiac zalety swiezo wyremontowanego dworca- dach ponoc przemaka jak sito, stojac pod kasami mozna sie spotkac ze sporym wodospadem :lol:

My o dziwo docieramy bez kropli deszczu do Oławy...

wiecej zdjec z wyjazdu:
https://picasaweb.google.com/1122023598 ... rebrnaGora
https://picasaweb.google.com/1122023598 ... _Nadwodnie
https://picasaweb.google.com/1122023598 ... ce_Niemcza
Awatar użytkownika
magda55
dyrektor generalny
dyrektor generalny
Posty: 16544
Rejestracja: środa 22 mar 2006, 16:24
Lokalizacja: krakow

Post autor: magda55 »

Ech Buba, jakbym tam z Wami była, tak się to czyta.
Nieustająca sympatia :wink:
Dobry humor nie załatwi wszystkiego ale wkurzy tyle osób, że warto go mieć :)
Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1887
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Post autor: buba »

Długi listopadowy weekend wypadło nam spędzic na Pogórzu Kaczawskim- czyli w naszych ulubionych górach. Blisko, turystów praktycznie wcale, zapomniane doliny malych wiosek o przewaznie starej zabudowie, duzo ruin pałaców i kościołow, wyboiste, zasypane szeleszczącym liściem drogi..
Nocujemy w poleconej przez Michała agroturystyce w Marczowie. Wygląd, ceny i atmosfera kojarząca sie raczej z PTSMem. Dzieki Michal za polecenie tego obiektu!

Obrazek

W piatek robimy sobie z toperzem wycieczke objazdowa w okolicach Lwówka Śląskiego.

We wsi Sobota zwiedzamy ruiny kościoła

Obrazek

Przemierzamy malowniczą i widokową drogę Sobota- Pieszków, ktora wbrew temu co jest zaznaczone na mapie okazuje sie być drogą gruntową, miejscami prawie całkowicie pokryta dywanem rudych liści :)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Sielskie widoczki we wsi Pieszków

Obrazek

Obrazek

Odwiedzamy ruiny sporego zespołu pałacowego w Skale

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W Rakowicach na terenie kopalni odkrywamy żwirownie pełna sympatycznych jeziorek. Zaczynamy wiec juz snuc plany o powrocie latem w to miejsce, wydające sie byc bardzo dogodne pod namiot, na ognisko czy nocne kąpiele :) Acz zapewne latem nie jest tu tak pusto i cicho jak teraz gdzie tylko wiatr szumi w zwiędłych trawach, chlupocze woda i czasem odezwie sie jakis zabłąkany ptak.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Następnie w przygasającym juz słoncu odwiedzamy:
pałac w Ocicach

Obrazek

Opuszczony koscioł w Ocicach - mający szczelnie zabetonowane i oszlifowane wszelkie otwory - ktoś musiał sobie zadać kupe trudu aby to zrobic. no i wszystko wskazuje ze prędzej mu sie dach zawali, niz ktoś bedzie miał okazje zajrzec do srodka - chocby przez okno lub dziurke od klucza...

Obrazek

W Gościszowie dawny kościół obecnie zamieszkuje stadko kokoszek

Obrazek

Kawałek dalej, na zboczu górki znajdujemy jeszcze jedne ruiny - jakby pałacu

Obrazek

Obrazek

Kościól w Kotliskach oglądamy juz po zmroku

Obrazek

Obrazek

Podobnie jak wyrobiska kopalni Nowy Ląd, opatrzone odpowiednim znakiem - jakby ktos sie zdecydowal zjezdzac do kamieniołomu najkrotsza droga ;)

Obrazek


W sobote wita nas piekny, sloneczny acz mrozny poranek. Po calym Marczowie snuje sie mieszanina porannych mgieł i dymów, bujnie wyrzucanych przez wszystkie okoliczne kominy domostw, dymy pachnace wszystkim od drewna i siana po gumę i rozpuszczalnik ;)

Obrazek

Mijamy dziś imponująca ruine koscioła ewangelickiego w Twardocicach, z ciekawą, rzeżbiona wewnatrz wieża. Zaglądamy także w kościelne podziemia, jednak walające sie bezładnie kości , resztki desek, przypuszczalnie z trumien jakoś nie zachecaja do dłuzszego zwiedzania.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Przy dawnej radiostacji nad Stanisławowem spotykamy sie z resztą ekipy - czyli Anią, Kubą, Kachną, Bożenką, Szymonem, Anią i Jasiem i razem sobie wędrujemy dalej.

Odwiedzamy chatkę Marianówka- dziś, o dziwo mimo długiego weekendu jest zamknięta. Trzeba tu bedzie niebawem wrócic i w chatce zrobic jakis zlocik albo co :)

Obrazek

Dalej gubimy część uczestników wycieczki, potem gubimy drogę tzn idziemy w przeciwna strone niz początkowo planowalismy, wiec łazimy sobie gdzies po lasach w okolicach górki Kościelna kolo Stanisławowa

Obrazek

Mijamy resztki pieców ukryte po lasach, zespół dworski w Leszczynie i pokopalniane tereny zwane "Ciche Szczęscie" - gdzie wyznakowano sciezke dydaktyczna - więcej tam jest tabliczek z opisami niż jakichkolwiek rzeczy do ogladania. Np. napis z tabliczki "Tu gdzie stoimy była sztolnia ale jest zasypana"

Gdzies w rejonie pagórków Widawa albo Olszana rozkładamy sie pod amboną i zjadamy obiad. Zapomniałam zabrac termosu wiec kazda herbate musze sobie zagrzac na butli. Ma to swoje plusy bo przy okazji mozna zrobic zupke :)

Obrazek

Wieczorem impreza w Marczowie, spiewy i degustacje trunków wszelakich

Obrazek

Obrazek

Wszystko pod czujnym okiem żaby

Obrazek


W niedziele wycieczka na Ostrzyce Proboszczowicką

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

oraz góre Wilkołak koło Złotoryi. Na jej zboczach jest kilka ciekawych mini jaskin

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Dalej na Wilkołaka przedzieramy sie bezdrożem juz w gasnacym słoncu. Ze szczytu otwiera sie widok na głebokie kratery czynnego kamieniołomu Wilcza Góra. Jest juz niestety na tyle ciemno, ze ciezko zrobic jakies zdjecia. Zatem trzeba bedzie tu wrócic!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wycieczke konczymy w sympatycznym przydroznym barze pożerając placki po węgiersku i golonke.

Obrazek


wiecej zdjec
https://picasaweb.google.com/1009065624 ... aObjazdowa

https://picasaweb.google.com/1009065624 ... czkiPiesze
Brzost
dyrektor generalny
dyrektor generalny
Posty: 22054
Rejestracja: piątek 22 lip 2005, 00:00

Post autor: Brzost »

Jak zawsze piękna relacja :-) Polubiłem te rejony kilka lat temu, gdy zakładałem powierzchnie w nadl. Jawor. Później przyjechałem tam prywatnie z Małżonką na zimowy wypoczynek.
I też mam zdjęcie z Ostrzycy Proboszczowickiej.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
„Imperatorowa i państwa ościenne przywrócą spokojność obywatelom naszym/Przeto z wolnej woli dziś rezygnujemy/Z pretensji do tronu i polskiej korony/Nieszczęśliwie zdarzona w kraju insurekcja/Pogrążyła go w chaos oraz stan zniszczenia." (Jacek Kaczmarski - "Krajobraz po uczcie")
Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1887
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Post autor: buba »

Brzost pisze: Polubiłem te rejony kilka lat temu, gdy zakładałem powierzchnie w nadl. Jawor. Później przyjechałem tam prywatnie z Małżonką na zimowy wypoczynek.
Kaczawskie to zdecydowanie moje ulubione gory w Polsce!!! :mg:
Brzost pisze: I też mam zdjęcie z Ostrzycy Proboszczowickiej.
Taka niewielka gorka a widok jest z niej przepiekny! (no i widok na nią z calej okolicy- taki wrecz idealny stozek!)
ODPOWIEDZ