Wiatr ze wschodu
Moderator: Moderatorzy
Bezproblemowo!
Więcej prowadziłem Cyryla niz nim jechałem...
...tego dnia wiało.
Strasznie wiało.
Czujesz to dopiero wtedy, kiedy wystawisz się na ten wiatr.
Suchy, gorący, wiejący prosto w twarz, niosący pył, kurz i morze zapachów.
Usta pękają, jak ziemia od palącego słońca.
Tego dnia wiatr i słońce mówiły. Mówiły: stop kolego, wystarczy...
Cyryl - rocznik 1974. Ukraina, znaczy rower, znaczy - nie gniotsa, nie łamiotsa. Czyli ruski sprzęt o wybujałych normach w pełnym oryginale z zapasową opona (oryginalną) i dentką (nieoryginalną).
Gitara - Delfin, od lat nie w produkcji. Pamiątka po babci kumpla, byłej pracownicy dawno upadlych zakładów.
Praktica LTM 5. Prosta analogowa lustrzanka do robienia wyrafinowanych zdjęć (jak kto potrafi). Film czarnobialy.
Harcerski plecak - w nim zapas jedzenia na dni kilka. Tamże ruski prymus do gotowania, w pecie litr benzyny 80-tka, w kieszeni spodni spiczki. Kilka krupników, jedna grzybowa, kilka cebul, bladych papryk, czosnek, wyschnięta lepioszka... Kilka puszek śledzi w sosie pomidorowym, jedna groszku konserwowego. Parę przypraw i kostek rosołowych. Woda z potoków górskich. Garść rodzynek i suszonych moreli otrzymanych w drodze od polsko - holenderskiej pary podróżujacej starym miśkiem (
Akurat się wsio mieści w rzeczonym.
Śpiwór, którym mogłaby strzelać Gruba Berta i skundlony namiot. Nowoczesny - ultra i takie tam pierdoły. Pasujący do całości, jak pięść do oka.
Dasmol - afgańska chusta, z targu w Eszkaszem po tamtej stronie.
Klapki chińskie (pamiętające afganski Hindukusz)i buty - otrzymane od kumpla. Sfilcowany polar. Lekkie portki plus bielizna do spania.
Jeno z gitarą ciężko ciut, bo pasek dusi i kręci się na szyi, jak gówno w przeręblu rywalizując o plac z plecakiem.
No i ten mówiący wiatr w kooperatywie...
W tle Wachan.
Znany pod nazwą Wakhan Korridor, Korytarz Wachański znaczy.
Na końcu Namadgut... Miejsce szczególne od lat trzech.
Więcej prowadziłem Cyryla niz nim jechałem...
...tego dnia wiało.
Strasznie wiało.
Czujesz to dopiero wtedy, kiedy wystawisz się na ten wiatr.
Suchy, gorący, wiejący prosto w twarz, niosący pył, kurz i morze zapachów.
Usta pękają, jak ziemia od palącego słońca.
Tego dnia wiatr i słońce mówiły. Mówiły: stop kolego, wystarczy...
Cyryl - rocznik 1974. Ukraina, znaczy rower, znaczy - nie gniotsa, nie łamiotsa. Czyli ruski sprzęt o wybujałych normach w pełnym oryginale z zapasową opona (oryginalną) i dentką (nieoryginalną).
Gitara - Delfin, od lat nie w produkcji. Pamiątka po babci kumpla, byłej pracownicy dawno upadlych zakładów.
Praktica LTM 5. Prosta analogowa lustrzanka do robienia wyrafinowanych zdjęć (jak kto potrafi). Film czarnobialy.
Harcerski plecak - w nim zapas jedzenia na dni kilka. Tamże ruski prymus do gotowania, w pecie litr benzyny 80-tka, w kieszeni spodni spiczki. Kilka krupników, jedna grzybowa, kilka cebul, bladych papryk, czosnek, wyschnięta lepioszka... Kilka puszek śledzi w sosie pomidorowym, jedna groszku konserwowego. Parę przypraw i kostek rosołowych. Woda z potoków górskich. Garść rodzynek i suszonych moreli otrzymanych w drodze od polsko - holenderskiej pary podróżujacej starym miśkiem (
Akurat się wsio mieści w rzeczonym.
Śpiwór, którym mogłaby strzelać Gruba Berta i skundlony namiot. Nowoczesny - ultra i takie tam pierdoły. Pasujący do całości, jak pięść do oka.
Dasmol - afgańska chusta, z targu w Eszkaszem po tamtej stronie.
Klapki chińskie (pamiętające afganski Hindukusz)i buty - otrzymane od kumpla. Sfilcowany polar. Lekkie portki plus bielizna do spania.
Jeno z gitarą ciężko ciut, bo pasek dusi i kręci się na szyi, jak gówno w przeręblu rywalizując o plac z plecakiem.
No i ten mówiący wiatr w kooperatywie...
W tle Wachan.
Znany pod nazwą Wakhan Korridor, Korytarz Wachański znaczy.
Na końcu Namadgut... Miejsce szczególne od lat trzech.
- góral bagienny
- wiceminister
- Posty: 33872
- Rejestracja: sobota 07 cze 2008, 12:41
Ale to tak na zaostrzenie apetytu i w ramach wstępu do właściwej opowieści, prawda? Dobrze Cię widzieć!Elwood pisze:Jeszcze kilka fot:
Czarodziejka zawsze działa. Źle czy dobrze, okaże się później. Ale trzeba działać, śmiało chwytać życie za grzywę. Żałuje się wyłącznie bezczynności, niezdecydowania, wahania. Czynów i decyzji, choć niekiedy przynoszą smutek i żal, nie żałuje się.(A. Sapkowski)
goral, ja cie prosze (elwooda tez, ale jemu to trza kopa poslac) - jak slysze slowo "ekstremalny" to mam ochote na... ekstrementy.
znaczy rzygac mi sie chce
badzze przynamniej ty normalnym "wloczykijem/wagabunda/wloczega" w tym plastikowym swiecie pelnym "ekstremalnych" debili - ostatnio widzialem "extremalna wyprawa offroadowa na mazury". ja tam wole wycieczka/wloczega/wyrypa...
a poza tym masz zaleglosci, jestes dopiero na wegrzech.
znaczy rzygac mi sie chce
badzze przynamniej ty normalnym "wloczykijem/wagabunda/wloczega" w tym plastikowym swiecie pelnym "ekstremalnych" debili - ostatnio widzialem "extremalna wyprawa offroadowa na mazury". ja tam wole wycieczka/wloczega/wyrypa...
a poza tym masz zaleglosci, jestes dopiero na wegrzech.
- Jenny
- dyrektor regionalny
- Posty: 11954
- Rejestracja: niedziela 15 sty 2012, 14:35
- Lokalizacja: Podlasie
Elwood pisze:Bezproblemowo!
Więcej prowadziłem Cyryla niz nim jechałem...
...tego dnia wiało.
Strasznie wiało.
Czujesz to dopiero wtedy, kiedy wystawisz się na ten wiatr.
Suchy, gorący, wiejący prosto w twarz, niosący pył, kurz i morze zapachów.
Usta pękają, jak ziemia od palącego słońca.
Tego dnia wiatr i słońce mówiły. Mówiły: stop kolego, wystarczy...
Cyryl - rocznik 1974. Ukraina, znaczy rower, znaczy - nie gniotsa, nie łamiotsa. Czyli ruski sprzęt o wybujałych normach w pełnym oryginale z zapasową opona (oryginalną) i dentką (nieoryginalną).
Gitara - Delfin, od lat nie w produkcji. Pamiątka po babci kumpla, byłej pracownicy dawno upadlych zakładów.
Praktica LTM 5. Prosta analogowa lustrzanka do robienia wyrafinowanych zdjęć (jak kto potrafi). Film czarnobialy.
Harcerski plecak - w nim zapas jedzenia na dni kilka. Tamże ruski prymus do gotowania, w pecie litr benzyny 80-tka, w kieszeni spodni spiczki. Kilka krupników, jedna grzybowa, kilka cebul, bladych papryk, czosnek, wyschnięta lepioszka... Kilka puszek śledzi w sosie pomidorowym, jedna groszku konserwowego. Parę przypraw i kostek rosołowych. Woda z potoków górskich. Garść rodzynek i suszonych moreli otrzymanych w drodze od polsko - holenderskiej pary podróżujacej starym miśkiem (
Akurat się wsio mieści w rzeczonym.
Śpiwór, którym mogłaby strzelać Gruba Berta i skundlony namiot. Nowoczesny - ultra i takie tam pierdoły. Pasujący do całości, jak pięść do oka.
Dasmol - afgańska chusta, z targu w Eszkaszem po tamtej stronie.
Klapki chińskie (pamiętające afganski Hindukusz)i buty - otrzymane od kumpla. Sfilcowany polar. Lekkie portki plus bielizna do spania.
Jeno z gitarą ciężko ciut, bo pasek dusi i kręci się na szyi, jak gówno w przeręblu rywalizując o plac z plecakiem.
No i ten mówiący wiatr w kooperatywie...
W tle Wachan.
Znany pod nazwą Wakhan Korridor, Korytarz Wachański znaczy.
Na końcu Namadgut... Miejsce szczególne od lat trzech.
Obrazek
Mi Ty Mazeniak wygladasz na kompletnego idiotę... I wcale Ci nie zalezy na poznaniu świata...zwyczajnie z nudów , z braku zainteresowań poglebiasz Si w nieznane.
Za tym wilosipiedem jaka druzyna podąża coby Cie focić?
Nawet butki jakieś malo złamane...
Goralu Ty tez taki ekstermalista?
Ja tam przeszlam niejednege nie łamniotsa, nie gniotsa... i nikt mi nie powie, że to sprzet doskonaly. Niezawodny-nieskomplikowany powiem ,ale kiedy ma się kondycje...Parę Uralów , Aistów, Minskow... przeiobilam na może bardziej ekstremanych traskch , ale regionalnych. .
âZaraz na początku życia ktoś powinien nam powiedzieć, że umieramy. Może wtedy żylibyśmy pełnią życia w każdej minucie, każdego dnia. Działaj! Kiedy poczujesz, że chcesz coś zrobić, rób to od razu, teraz! Dni, które przyjdą są policzone.â
M.Landon
M.Landon
Fota dla Ciebie Jenny.
Pamiętaj... Każdy ma swój ME.
Pisałem już tutaj po co jeżdżę. W zasadzie po to jednak, by przejść na druga stronę lustra.
Na miejscu spotkałem dwojga Szwajcarów - także rowerowych ale tradycyjnie (pstryknęli mi tą pierwsza fotkę z mego aparatu).
Koleś patrzy na mój rower...
Po chwili pyta:
- Czy on ma jeden bieg i wsteczny hamulec?!
Za chwilę zwraca się do partnerki:
- Patrz! On ma gitarę na plecach i... plecak!
Pokazałem mu jeszcze na ramie god wypuska i wyrwało go z butów.
Czułem się świetnie. Z każdą upływającą sekundą rozmowy próżność mnie obezwładniała. Ruszyliśmy wspólnie i zaraz potem zatarł mi się pedał...
Cyryl dał mi wyraźny sygnał, że on tu jest od puszenia się, nie ja!
W Lublinie na dworcu (już po wszystkim) leniwie sączyłem niepasteryzowaną Perłę w puszce, kiedy podeszło do mnie dwóch policjantów...
Nim zdążyli zagadnąć, rzuciłem:
- Panowie, ONA jest ze mną.
Parę metrów dalej stała oparta o słupek, cała zakurzona, jakby z wyrytym życiorysem.
O NIĄ oparty drugi, większy plecak (też wiekowy, z aluminiowym stelażem - klasyka lat 70-tych), worek, śpiwór...
Obraz zastępuje tysiąc słów.
Panowie podeszli do tematu ze zrozumieniem. Sączyłem piwo spokojnie do końca.
P.S.
Czy wspomniałem, że miałem ze sobą samowar?
Pamiętaj... Każdy ma swój ME.
Pisałem już tutaj po co jeżdżę. W zasadzie po to jednak, by przejść na druga stronę lustra.
Na miejscu spotkałem dwojga Szwajcarów - także rowerowych ale tradycyjnie (pstryknęli mi tą pierwsza fotkę z mego aparatu).
Koleś patrzy na mój rower...
Po chwili pyta:
- Czy on ma jeden bieg i wsteczny hamulec?!
Za chwilę zwraca się do partnerki:
- Patrz! On ma gitarę na plecach i... plecak!
Pokazałem mu jeszcze na ramie god wypuska i wyrwało go z butów.
Czułem się świetnie. Z każdą upływającą sekundą rozmowy próżność mnie obezwładniała. Ruszyliśmy wspólnie i zaraz potem zatarł mi się pedał...
Cyryl dał mi wyraźny sygnał, że on tu jest od puszenia się, nie ja!
W Lublinie na dworcu (już po wszystkim) leniwie sączyłem niepasteryzowaną Perłę w puszce, kiedy podeszło do mnie dwóch policjantów...
Nim zdążyli zagadnąć, rzuciłem:
- Panowie, ONA jest ze mną.
Parę metrów dalej stała oparta o słupek, cała zakurzona, jakby z wyrytym życiorysem.
O NIĄ oparty drugi, większy plecak (też wiekowy, z aluminiowym stelażem - klasyka lat 70-tych), worek, śpiwór...
Obraz zastępuje tysiąc słów.
Panowie podeszli do tematu ze zrozumieniem. Sączyłem piwo spokojnie do końca.
P.S.
Czy wspomniałem, że miałem ze sobą samowar?
- góral bagienny
- wiceminister
- Posty: 33872
- Rejestracja: sobota 07 cze 2008, 12:41
Ach, szlachetny Mazeniaku! Czyżbyś nie dostrzegł sarkastyczno-prześmiewczej nuty w użyciu przeze mnie tego terminu? Wszak w tym moim, szczerym skądinąd, powitaniu Elwooda, zawarłem cały swój dramatyczny protest przeciwko diskopolizacji języka, przeciw słowom - zardzewiałym wytrychom, przeciw terminom wylansowanym jak suknie bananowe w latach 70-tych!mazeno pisze:goral, ja cie prosze
I co mnie podkusiło, żeby napisać "ekstremalny" jak mogłem po prostu powiedzieć "hardkorowy"?
No, skąd, Jenny! Jasne że jestemJenny pisze:Goralu Ty tez taki ekstermalista?
Ekstremistą survivalu i hardkorowym offroadu w tym towarzystwie jest jeno Elwood, ale on jest jeszcze młody, ledwie lizną pięćdziesiątki i dopiero kupił sobie rower i szuka celu w życiu...mazeno pisze:normalnym "wloczykijem/wagabunda/wloczega"
To całkiem jak i ja, z tym, że mnie bierze ochota na ... ekskrementy.mazeno pisze:jak slysze slowo "ekstremalny" to mam ochote na... ekstrementy.
' P O E Z J A , G Ł U P K U ! ! !
Pisanie nie będzie, ale takie podsumowanie sobie zawinszuję.
Na koniec szczególny przypadek:
Nad Toktogulem (KGZ) natknęliśmy się na niemieckie dzieci kwiaty, które wkleiły busa nad plaży na dębowo. Radosna, kilkuosobowa komuna z szeroko pojętym przedziałem wiekowym.
Ostatecznie nie obeszło się bez pomocy lokalnego Ziła (nam się nie powiodło) i jego dwóch narąbanych (także na dębowo) kierowników. Udało się po dwugodzinnej tyrce (kopanie, trapy i takie tam - przy tym testu nie przeszedł hi-lift - wygiął się jak zapałka a uchwyty do podnoszenia za koło wykazały wytrzymałość uzbeckiej bawełny na krzaku) wyrwać złom z gliny i pierwsze co zrobiło niemieckie dziecko kwiat to ruszyło do nas z wdzięcznością z sękatym... portfelem.
Świat się zmienia ale...
W trakcie Cyryliady stanąłem w cieniu topoli by spłukać usta i w ogóle ciut z tym cieniem poflirtować.
Podchodzi do mnie dwóch małych chłopców, w tym ten starszy już w wieku szkolnym.
Młodszy miał w siatce coś i niezrozumiale ale śmiało zaproponował to coś na sprzedaż.
W konwersji starszego, zrozumiałem, że to świeże ogurcy z pola.
- Niestety, dziengów u mnie nietu. Stwierdziłem smutnie i zgodnie z prawdą.
Na to Hussejn (ten starszy) sięgnął ręką do siatki wyjął dwa takowe.
- Masz... Od serca!
Rachmat przyjacielu! Odparłem.
I tyle w temacie diskopoli czy cuś tam
Przy tym odpowiedż - jak żyć - nie padła.
Na koniec szczególny przypadek:
Nad Toktogulem (KGZ) natknęliśmy się na niemieckie dzieci kwiaty, które wkleiły busa nad plaży na dębowo. Radosna, kilkuosobowa komuna z szeroko pojętym przedziałem wiekowym.
Ostatecznie nie obeszło się bez pomocy lokalnego Ziła (nam się nie powiodło) i jego dwóch narąbanych (także na dębowo) kierowników. Udało się po dwugodzinnej tyrce (kopanie, trapy i takie tam - przy tym testu nie przeszedł hi-lift - wygiął się jak zapałka a uchwyty do podnoszenia za koło wykazały wytrzymałość uzbeckiej bawełny na krzaku) wyrwać złom z gliny i pierwsze co zrobiło niemieckie dziecko kwiat to ruszyło do nas z wdzięcznością z sękatym... portfelem.
Świat się zmienia ale...
W trakcie Cyryliady stanąłem w cieniu topoli by spłukać usta i w ogóle ciut z tym cieniem poflirtować.
Podchodzi do mnie dwóch małych chłopców, w tym ten starszy już w wieku szkolnym.
Młodszy miał w siatce coś i niezrozumiale ale śmiało zaproponował to coś na sprzedaż.
W konwersji starszego, zrozumiałem, że to świeże ogurcy z pola.
- Niestety, dziengów u mnie nietu. Stwierdziłem smutnie i zgodnie z prawdą.
Na to Hussejn (ten starszy) sięgnął ręką do siatki wyjął dwa takowe.
- Masz... Od serca!
Rachmat przyjacielu! Odparłem.
I tyle w temacie diskopoli czy cuś tam
Przy tym odpowiedż - jak żyć - nie padła.
A to już zależy od jakości środka transportumazeno pisze:a jak rzyc?
„Imperatorowa i państwa ościenne przywrócą spokojność obywatelom naszym/Przeto z wolnej woli dziś rezygnujemy/Z pretensji do tronu i polskiej korony/Nieszczęśliwie zdarzona w kraju insurekcja/Pogrążyła go w chaos oraz stan zniszczenia." (Jacek Kaczmarski - "Krajobraz po uczcie")
? Nazywasz idiotą Mazeno pod postem Elwooda? I dlaczego w ogóle? Chyba mój malutki rozumek nie ogarnia Twoich wypowiedzi JennyJenny pisze:Mi Ty Mazeniak wygladasz na kompletnego idiotę... I wcale Ci nie zalezy na poznaniu świata...zwyczajnie z nudów , z braku zainteresowań poglebiasz Si w nieznane.
Za tym wilosipiedem jaka druzyna podąża coby Cie focić?
Nawet butki jakieś malo złamane...
Ale jak to tak?Elwood pisze:Pisanie nie będzie, ale takie podsumowanie sobie zawinszuję.
No weź Elwood, nie rób mi tego Pająki mnie atakują, jesień przyszła, no weź bądź Człowiekiem!
Czarodziejka zawsze działa. Źle czy dobrze, okaże się później. Ale trzeba działać, śmiało chwytać życie za grzywę. Żałuje się wyłącznie bezczynności, niezdecydowania, wahania. Czynów i decyzji, choć niekiedy przynoszą smutek i żal, nie żałuje się.(A. Sapkowski)