Miał być widok na las. Są tylko gołe pnie.
Moderator: Moderatorzy
Miał być widok na las. Są tylko gołe pnie.
Wycięto prawie trzy hektary lasu. To narusza nasze dobra prawne – poskarżyli się mieszkańcy ulicy Topole. Sprawą zajmowała się prokuratura, ale umorzyła śledztwo. Teraz bada ją sąd.
To było urokliwe i pięknie położone miejsce – mówi mężczyzna, który chce być anonimowy. – W lesie (rosły tu świerki, sosny, osiki, dęby) żyły ptaki i zwierzęta. Panował wspaniały mikroklimat.
Właściciele: warzywa zamiast drzew
Ale pewnego poranka las zaczął znikać. Najpierw pas o powierzchni 7000 m kw., a po dwóch miesiącach kolejne połacie. W sumie prawie trzy hektary. Zostało cmentarzysko pni.
Jak się dowiedzieliśmy, działka należy do osób prywatnych. W 2008 roku chcieli oni zamienić ją na działkę rolną. Twierdzili, że chcą powiększyć powierzchnię rolną, by otrzymać większe dopłaty unijne. Dodawali, że nie chcą dopuścić do zaśmiecenia i zanieczyszczenia działki. Właściciele zapewniali, że zajmą się uprawą warzyw i drzewek owocowych.
Starostwo zgodziło się na wycięcie drzew. Przemawiały za tym m.in. wiek lasu i IV klasa żyzności gleby, którą można wykorzystać pod uprawy rolne.
Ludzie: jak wycięli, zabudują
Mieszkańcy ulicy Topole są zbulwersowani: – Interes społeczny, w tym i nasze dobro prawne zostały naruszone – uważają. – Kupiliśmy działki z widokiem na las. Dodatkowo las położony od strony południowej dawał odpowiednie zacienienie.
Ich nieruchomości graniczyły z działką leśną. Mogły być zabudowane z zachowaniem odległości 12 m od lasu: – Tymczasem las wycięto, a działka może zostać zabudowana – dodają ludzie.
Starostwo: Wszystko jest w porządku
Interweniowali w starostwie , bo nie zgadzają się z jego decyzją:
– To barbarzyństwo – denerwują się mieszkańcy ul. Topole. – Niebawem powstanie u nas pustynia.
Starostwo wydaje decyzje na wycinkę lasów w powiecie białostockim w stopniu zagrażającym bezpieczeństwu ekologicznemu. Tylko w tym roku jest to kilkadziesiąt hektarów.
Czekają na sąd
Mieszkańcy poskarżyli się Nadleśnictwu Dojlidy, ale to uznało, że wycinka jest legalna.
Skierowali więc sprawę do prokuratury, która też nie uznała ich argumentów. Znalazła kilka uchybień, ale naruszenia prawa nie stwierdziła.
– Dzięki takiemu podejściu można wyciąć wszystkie prywatne lasy. A ten nie był zaśmiecany. Nieraz go sprzątaliśmy. Ogród warzywny, który powstanie zacieni ściana lasu i plony będą wątpliwej obfitości – argumentują ...
poranny.pl
To było urokliwe i pięknie położone miejsce – mówi mężczyzna, który chce być anonimowy. – W lesie (rosły tu świerki, sosny, osiki, dęby) żyły ptaki i zwierzęta. Panował wspaniały mikroklimat.
Właściciele: warzywa zamiast drzew
Ale pewnego poranka las zaczął znikać. Najpierw pas o powierzchni 7000 m kw., a po dwóch miesiącach kolejne połacie. W sumie prawie trzy hektary. Zostało cmentarzysko pni.
Jak się dowiedzieliśmy, działka należy do osób prywatnych. W 2008 roku chcieli oni zamienić ją na działkę rolną. Twierdzili, że chcą powiększyć powierzchnię rolną, by otrzymać większe dopłaty unijne. Dodawali, że nie chcą dopuścić do zaśmiecenia i zanieczyszczenia działki. Właściciele zapewniali, że zajmą się uprawą warzyw i drzewek owocowych.
Starostwo zgodziło się na wycięcie drzew. Przemawiały za tym m.in. wiek lasu i IV klasa żyzności gleby, którą można wykorzystać pod uprawy rolne.
Ludzie: jak wycięli, zabudują
Mieszkańcy ulicy Topole są zbulwersowani: – Interes społeczny, w tym i nasze dobro prawne zostały naruszone – uważają. – Kupiliśmy działki z widokiem na las. Dodatkowo las położony od strony południowej dawał odpowiednie zacienienie.
Ich nieruchomości graniczyły z działką leśną. Mogły być zabudowane z zachowaniem odległości 12 m od lasu: – Tymczasem las wycięto, a działka może zostać zabudowana – dodają ludzie.
Starostwo: Wszystko jest w porządku
Interweniowali w starostwie , bo nie zgadzają się z jego decyzją:
– To barbarzyństwo – denerwują się mieszkańcy ul. Topole. – Niebawem powstanie u nas pustynia.
Starostwo wydaje decyzje na wycinkę lasów w powiecie białostockim w stopniu zagrażającym bezpieczeństwu ekologicznemu. Tylko w tym roku jest to kilkadziesiąt hektarów.
Czekają na sąd
Mieszkańcy poskarżyli się Nadleśnictwu Dojlidy, ale to uznało, że wycinka jest legalna.
Skierowali więc sprawę do prokuratury, która też nie uznała ich argumentów. Znalazła kilka uchybień, ale naruszenia prawa nie stwierdziła.
– Dzięki takiemu podejściu można wyciąć wszystkie prywatne lasy. A ten nie był zaśmiecany. Nieraz go sprzątaliśmy. Ogród warzywny, który powstanie zacieni ściana lasu i plony będą wątpliwej obfitości – argumentują ...
poranny.pl
- el toro
- początkujący
- Posty: 11
- Rejestracja: poniedziałek 14 gru 2009, 15:10
- Lokalizacja: Zaglebie Miedziowe
Szanuje Panskie zdanie, tym bardziej, ze jest Pan fachowcem...
Nasz problem polega na tym, ze wybudowalismy dom na tej dzialce, ktory zamieszkuje moja siostra.
Prosze sie przyznac, jak zareagowalby Pan na grzybiarzy w ogrodzie, na wlasnym terenie o wysypywaniu smieci i przechadzkach psow i zalatwianiu potrzeb roznej masci nie wspomne...
Nie mamy absolutnie nic przeciwko tej masie zieleni, ktora przeciez daje nam zacisze.
Czytajac Wasze forum zaczynamy sie martwic co bedzie z tymi drzewami, kiedy urosna do duzych rozmiarow.
Jako wlasciciel posesji mamy obowiazek dbac o to, aby nic nie "zaszkodzilo" linii wysokiego napiecia...
Nie upieramy sie przy usunieciu tego pasa tylko nie wiemy jak sie z nim obchodzic,
dlatego z nadzieja zglosilem sie tutaj, do Was, ludzi, ktorzy sie na tym znaja...
Nasz problem polega na tym, ze wybudowalismy dom na tej dzialce, ktory zamieszkuje moja siostra.
Prosze sie przyznac, jak zareagowalby Pan na grzybiarzy w ogrodzie, na wlasnym terenie o wysypywaniu smieci i przechadzkach psow i zalatwianiu potrzeb roznej masci nie wspomne...
Nie mamy absolutnie nic przeciwko tej masie zieleni, ktora przeciez daje nam zacisze.
Czytajac Wasze forum zaczynamy sie martwic co bedzie z tymi drzewami, kiedy urosna do duzych rozmiarow.
Jako wlasciciel posesji mamy obowiazek dbac o to, aby nic nie "zaszkodzilo" linii wysokiego napiecia...
Nie upieramy sie przy usunieciu tego pasa tylko nie wiemy jak sie z nim obchodzic,
dlatego z nadzieja zglosilem sie tutaj, do Was, ludzi, ktorzy sie na tym znaja...
Skoro las wycięty został legalnie, było nie było jako własność prywatna to ja się dziwię. Wszak walczyliśmy o prawo do owej własności. A tego dobra prawnego to nijak nie pojmuję.Jarek pisze:Mieszkańcy ulicy Topole są zbulwersowani: – Interes społeczny, w tym i nasze dobro prawne zostały naruszone – uważają. – Kupiliśmy działki z widokiem na las. Dodatkowo las położony od strony południowej dawał odpowiednie zacienienie.
"Jak tam było, tak tam było, zawsze jakoś było. Jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było."
Beer-o-pedia - Encyklopedia piwa
Beer-o-pedia - Encyklopedia piwa
-
- początkujący
- Posty: 154
- Rejestracja: środa 25 lis 2009, 17:30
- Lokalizacja: podkarpackie
Parę lat temu czytałem spór na temat orzecha rosnącego blisko granicy. Sąsiad został zmuszony przez sąd do wycięcia drzewa, gdyż naruszało ono konstytucyjne prawo skarżącego bodaj że do światła, słońca czy coś w tym guście.
Oby się nie okazało dla LP że moje konstytucyjne prawo to "piękny widok starodrzewi".
Oby się nie okazało dla LP że moje konstytucyjne prawo to "piękny widok starodrzewi".
W pierwszej chwili rzuciłem okiem na tytuł i przeczytałem "gołe panie"gołe pnie
„Imperatorowa i państwa ościenne przywrócą spokojność obywatelom naszym/Przeto z wolnej woli dziś rezygnujemy/Z pretensji do tronu i polskiej korony/Nieszczęśliwie zdarzona w kraju insurekcja/Pogrążyła go w chaos oraz stan zniszczenia." (Jacek Kaczmarski - "Krajobraz po uczcie")
Wiedziałem, że taka będzie ripostaEwunia pisze:Brzost pisze:przeczytałem "gołe panie"
A wiesz, co mówią o głodnym i chlebie
Ale z tym głodem to lekka przesada
„Imperatorowa i państwa ościenne przywrócą spokojność obywatelom naszym/Przeto z wolnej woli dziś rezygnujemy/Z pretensji do tronu i polskiej korony/Nieszczęśliwie zdarzona w kraju insurekcja/Pogrążyła go w chaos oraz stan zniszczenia." (Jacek Kaczmarski - "Krajobraz po uczcie")
Jednym i drugimEwunia pisze:głodem i chlebem czy tym metaforycznym
„Imperatorowa i państwa ościenne przywrócą spokojność obywatelom naszym/Przeto z wolnej woli dziś rezygnujemy/Z pretensji do tronu i polskiej korony/Nieszczęśliwie zdarzona w kraju insurekcja/Pogrążyła go w chaos oraz stan zniszczenia." (Jacek Kaczmarski - "Krajobraz po uczcie")
-
- początkujący
- Posty: 172
- Rejestracja: piątek 03 lip 2009, 18:30
- Lokalizacja: warszawa
Takie sprawy trzeba łapać w momencie wydawania decyzji przez starostwo, ale tak naprawdę może zrobić to właściciel sąsiedniej nieruchomości, który jest uznany za stronę postępowania. Jestem ciekawa jak wyglądało uzasadnienie właścicieli lasu - a powinno być bardzo, bardzo wyjątkowe. Uprawa warzyw to nie jest żadne uzasadnienie - nie ma przesłanki do wydania decyzji. Głowę dam, że dałoby się uciąć łeb tej sprawie, ale tylko na drodze administracyjnej, pewnie wystarczyłoby odwołanie od decyzji do SKO. Kiedy decyzja jest prawomocna, żadna prokuratura nie pomoże.
Swoją drogą województwo podlaskie króluje w takich "przewałkach". A ludzie jak to często bywa podnoszą alarm, kiedy jest już za późno.
Swoją drogą województwo podlaskie króluje w takich "przewałkach". A ludzie jak to często bywa podnoszą alarm, kiedy jest już za późno.
basia33
-
- początkujący
- Posty: 172
- Rejestracja: piątek 03 lip 2009, 18:30
- Lokalizacja: warszawa
zawsze się zastanawiałem dlaczego ludzie traktują las jako teren wspólny - każdy chce mieć piekny widok na las , chodzić na grzyby , mieć świeże powietrze ..... oraz żeby to ktoś inny kupił grunt , poniósł koszty zalesienia i być może oczyszczania go ze śmieci. Czyli jak zwykle jak do kosztów i pracy to nie ma nikogo a jak do korzystania to wszyscy , na marginesie mam prywatny las i nie zamierzam go wycinać
-
- początkujący
- Posty: 154
- Rejestracja: środa 25 lis 2009, 17:30
- Lokalizacja: podkarpackie
A z jakiego systemu jest takie ograniczanie prawa własności w krajach zachodnich???
Czy powietrze i ziemi(nie pamiętam ile nad i ile pod) należy w 100% do właściciela??
Nie
Jeśli zniszczysz swój grunt, lub zanieczyścisz powietrze nad sobą - PŁACISZ
Sprawa jest jak mi sie wydaje tylko jednostronności ograniczeń ( Lub kultury społeczeństwa) U nas ogranicza się właściciela i nie bardzo daje mu sie coś w zamian.
Skoro to takie dobro wspólne to dlaczego tylko właściciel ponosi ciężar tego DOBRA
Czy niepisane prawo biwakowania w każdym miejscu w skandynawi nie jest rodzajem ograniczenia mojego prawa własności(kultura społeczeństwa)?? Choć odkąd POLACY najechali Vikingów - coraz częściej rozważane są różnego rodzaju zakazy, których wcześniej nie było.
Czy ktoś słyszał o PRYWATNYM REZERWACIE - za który trzeba płacić z kasy PAŃSTWA???
Z chęcią przeprowadzę na swoim gruncie całą procedurę powołania REZERWATU nawet powołam STOWARZYSZENIE (które będzie przykuwało sie do moich drzew łańcuchami, tylko po to żeby powstał rezerwat) - tylko kto mi zapłaci za REZERWAT.
Czy powietrze i ziemi(nie pamiętam ile nad i ile pod) należy w 100% do właściciela??
Nie
Jeśli zniszczysz swój grunt, lub zanieczyścisz powietrze nad sobą - PŁACISZ
Sprawa jest jak mi sie wydaje tylko jednostronności ograniczeń ( Lub kultury społeczeństwa) U nas ogranicza się właściciela i nie bardzo daje mu sie coś w zamian.
Skoro to takie dobro wspólne to dlaczego tylko właściciel ponosi ciężar tego DOBRA
Czy niepisane prawo biwakowania w każdym miejscu w skandynawi nie jest rodzajem ograniczenia mojego prawa własności(kultura społeczeństwa)?? Choć odkąd POLACY najechali Vikingów - coraz częściej rozważane są różnego rodzaju zakazy, których wcześniej nie było.
Czy ktoś słyszał o PRYWATNYM REZERWACIE - za który trzeba płacić z kasy PAŃSTWA???
Z chęcią przeprowadzę na swoim gruncie całą procedurę powołania REZERWATU nawet powołam STOWARZYSZENIE (które będzie przykuwało sie do moich drzew łańcuchami, tylko po to żeby powstał rezerwat) - tylko kto mi zapłaci za REZERWAT.