Niedawno pisaliśmy o akcji oklejania kasztanowców w Lęborku. Aby ochronić drzewa przed szrotówkiem kasztanowcowiaczkiem, oklejono 288 drzew. Odezwali się przeciwnicy tego sposobu. - To zbędny wydatek publicznych pieniędzy - twierdzi nadleśniczy Zbigniew Kaczmarczyk.
Kasztanowce w Lęborku oklejono czwarty raz. Lepy mają chronić przed szkodnikiem szrotówkiem kasztanowcowiaczkiem, który zjada liście i osłabia drzewa.
Nie dla wszystkich ta ochrona to szczytna akcja: - Opaski to niepotrzebny wydatek. Nic nie dają. Liście atakuje dorosła postać szkodnika, czyli motyl, a on się po drzewach nie wspina, tylko na nie wlatuje - twierdzi nadleśniczy Kaczmarczyk i jako przykład podaje kasztanowce na skraju miasta i te w Nowej Wsi Lęborskiej, które nie są chronione przed szkodnikiem.
- Obserwuję je od kilku lat. Jedne są oblepione, drugie nie, a wszystkie tak samo dorodne - mówi.
Zdaniem Miejskiego Zarządu Gospodarki Komunalnej ochrona kasztanowców sprawdza się.
- Proszę obejrzeć te, którymi się zajmujemy i kasztanowce w Mostach, które już mają brązowe liście - mówi Ewa Brzezińska, dyrektor MZGK. Kaczmarczyk jest nieugięty...
http://www.gp24.pl/apps/pbcs.dll/articl ... /676818196
Ochrona lęborskich kasztanowców to marnowanie pieniędzy
Moderator: Moderatorzy