Granica między leśnymi działkami
Moderator: Moderatorzy
Granica między leśnymi działkami
Mam działkę leśną, która graniczy też z działką leśną. Ostatnio pojawili się nowi właściciele, którzy mało, że wycięli część swojego lasu usiłując wykombinować budowę domu, co im się nie uda mam nadzieję, ale powycinali mi gałęzie moich młodych dębów, bo wystawały kilkadziesiąt centymetrów poza naszą granicę (ich działka ma 70 arów). Z czymś takim w życiu się nie spotkałem! Jak by wyglądały kompleksy leśne złożone z działek prywatnych, gdybyśmy sobie zaczęli wycinać gałęzie drzew, które zahaczają o nasz teren? Wiem, że kodeks cywilny dopuszcza wycięcie gałęzi z drzewa sąsiada po uzyskaniu jego zgody. Ale wiem też, że jeśli właściciel drzewa się nie zgodzi, a mimo to gałąź zostanie wycięta, to w sądzie trzeba udowodnić, że wystająca gałąź utrudniała ponad przeciętną miarę użytkowanie działki.Dotyczy to więc głównie działek o funkcji mieszkaniowej i usługowej. A w jaki sposób te kilkadziesiąt centymetrów utrudniało użytkowanie działki leśnej? I w jaki sposób ja mam dbać o drzewostan, skoro bez mojej wiedzy i zgody ktoś mi go przycina jak mu jest wygodnie? Nie uważacie, że to paranoja? W ogóle nie wiem, co mam robić. Wszelkie rozmowy z tym pacanem są zupełnie niemożliwe. Czy został mi tylko sąd, czy powinienem uzyskać jakieś wsparcie z Nadleśnictwa?
Spróbowałbym pierwsze zagadać z leśniczym, który pełni nadzór. To może nie wiele dać, ale zawsze to dobrze jeśli ktoś "urzędowy" wie co się dzieje. Jeśli sprawy się nie uspokoją to niestety ale pozostaje tylko wymiar sprawiedliwości (może nie odrazu sąd, ale zawsze oficjalnie, na paierze i w dwóch kopiach)...
Powodzenia.
Powodzenia.
Uśmiechnij się! Jutro możesz nie mieć zębów...
-
- dyrektor regionalny
- Posty: 6954
- Rejestracja: czwartek 21 cze 2007, 13:18
- Lokalizacja: wielkopolska
Uwielbiam takie Kargulowe klimaty z miedzą zaoraną na 3 palceJaźwiec pisze:Spróbowałbym pierwsze zagadać z leśniczym, który pełni nadzór(...)
Najpierw ustnie, a potem ewentualnie pisemnie powiadomić sąsiada, że ma sie trzymać granicy działek ( mógł nieświadomie pewne drobne prace wykonać ).
A sądzić sie z "pacanem" o przyciętą gałąźnarkolas pisze:Czy został mi tylko sąd, czy powinienem uzyskać jakieś wsparcie z Nadleśnictwa?
Zgodnie z kodeksem cywilnym właściciel sąsiedniej działki ma prawo przyciąć gałęzie równo po granicy działki - wcale nie muszą mu przeszkadzać aby miał do tego prawo. Warunek - wcześniej powinien Cię powiadomić i wezwać abyś to Ty przyciął te gałęzie.
Jesli tego nie dopełnił to masz prawo podać go do sądu.
Lesniczego (albo urzędnika ze starostwa - zależy kto sprawuje nadzór nad LN) możesz oczywiście powiadomić ale raczej Ci nie pomoże. Na przycinanie gałęzi paragrafu nie ma - reguluje to tylko kodeks cywilny.
Jesli tego nie dopełnił to masz prawo podać go do sądu.
Lesniczego (albo urzędnika ze starostwa - zależy kto sprawuje nadzór nad LN) możesz oczywiście powiadomić ale raczej Ci nie pomoże. Na przycinanie gałęzi paragrafu nie ma - reguluje to tylko kodeks cywilny.
Nie troszczcie się więc zbytnio o jutro, bo jutrzejszy dzień sam o siebie troszczyć się będzie. Dosyć ma dzień swojej biedy. (Mt 6,34)
Chyba nie do końca, czytasz kodeks cywilny bardzo wprost, a jest jeszcze parę niuansów. Art. 150 Kc tak mówi, ale jednoczesnie art. 144 Kc mówi o "zakłocaniu korzystania z nieruchomości sąsiednich ponad przeciętną miarę, wynikającą ze społeczno - gospodarczego przeznaczenia nieruchomości i stosunków miejscowych." Otóż moje drzewa leśne w żaden sposób nie zakłócają korzystania z sąsiedniej nieruchomości, a społeczno gospodarczym przeznaczeniem jest las. Poczytałem wyroki sądów w podobnych sprawach i już nie mam żadnych wątpliwości. Nie można stosować kodeksu cywilnego dosłownie w każdej sprawie.
Miej na uwadze, że w Polsce wyroki sądów nie stanowią prawa (inaczej precedensy nie są wykładnią). Każda sprawa wymaga indywidualnego potraktowania przez sąd. Dodam jescze jedno - może nie do końca związane, ale w prawie gdy coś nie jest powiedziane w jednym miejscu szuka się tego w innych. W rozporządzeniu dot zalesień PROWowskich odległość sadzenia od gruntów obcej własności wyniosi 1,5m w przypadku gdy grunt sąsiedni jest lasem i 3 m jeśli sąsiedni grunt jest inaczej użytkowany.
Oczywiście jeżeli facet uszkodził Twoje drzewa w takim stopniu, iż ich właściwa wegetacja jest niemożliwa to powinien tę szkodę naprawić. I tu jak pisał Glaca, pierwsze prośba ustna, potem wezwanie pisemne a potem wniosek do sądu. Innej drogi nie ma...
Co do pomysłu sprowadzenia leśnika to bardziej miałem na myśli kwestię własciwej oceny samowolki wyczynianej na działce sąsiedniej, bo z tego co piszesz to albo tu mamy nielegalny zrąb albo nielegalne wyłączenie, a w jednym i drugim przypadku tym już powinien się zająć ktoś kompetentny...
Oczywiście jeżeli facet uszkodził Twoje drzewa w takim stopniu, iż ich właściwa wegetacja jest niemożliwa to powinien tę szkodę naprawić. I tu jak pisał Glaca, pierwsze prośba ustna, potem wezwanie pisemne a potem wniosek do sądu. Innej drogi nie ma...
Co do pomysłu sprowadzenia leśnika to bardziej miałem na myśli kwestię własciwej oceny samowolki wyczynianej na działce sąsiedniej, bo z tego co piszesz to albo tu mamy nielegalny zrąb albo nielegalne wyłączenie, a w jednym i drugim przypadku tym już powinien się zająć ktoś kompetentny...
Uśmiechnij się! Jutro możesz nie mieć zębów...
-
- dyrektor regionalny
- Posty: 6954
- Rejestracja: czwartek 21 cze 2007, 13:18
- Lokalizacja: wielkopolska
Bardzo się mylisz.renataa pisze:moim skromnym zdaniem leśniczy jest tu organem, który udziela wskazówek i ma z urzędu na wniosek właściciela lasu obowiązek włączenia się do sprawy.
1. Sprawa dotyczy lasu niepaństwowego.
2. Ustawowo nadzór nad lasami niepaństwowymi sprawują Starostwa Powiatowe.
3. Starostwa przekazują Nadleśnictwom część swoich uprawnień - jest to precyzyjnie okreslone w umowie. Ale główny zakres obowiązków to fachowe doradztwo w sprawach związanych z gospodarka lesną oraz nadzór nad wykonywaniem zadań zapisanych w uproszczonym planie urządzania lasu ( wykonanie odnowienia zrębów, pielęgnacje upraw, młodników itp. )
Nie widzę jakoś tu sensu i obowiązku włączania sie w sąsiedzki spór - sprawa bardziej opiera sie na kodeksie cywilnym niz na ustawie o lasach...
Masz absolutną rację. Twoim zdaniem tak jest. Choć nie wiem do końca czy faktycznie jest ono skromne...renataa pisze:moim skromnym zdaniem leśniczy jest tu organem, który udziela wskazówek i ma z urzędu na wniosek właściciela lasu obowiązek włączenia się do sprawy.
Zdaniem obowiązującego w Polsce prawa nic leśniczemu (nawet temu nadzorującemu LN) do spraw własnościowych. Jedyne co może zrobić, to przyjść na wyraźne zaproszenie właściciela, pooglądać i ze zrozumieniem pokiwać głową... Ew. udzielić porady jak szkody należałoby naprawić (o ile da się to zrobić...).
Uśmiechnij się! Jutro możesz nie mieć zębów...