Stenie dlaczego Ty ,do Smerfa piszczysz w lesieSten pisze:wolę sobie w lesie popiszczeć
Klub Moczykija
Moderator: Moderatorzy
- Domator
- zastępca nadleśniczego
- Posty: 3011
- Rejestracja: wtorek 23 maja 2006, 18:15
- Lokalizacja: nie wiem
Jak fajnie jesienią rykowiska posłuchaćSten pisze:I tak nic się nie boisz??
Miewałem większe, co prawda na serio bawię się w wędkarstwo od 4 lat (nie licząc wypadów w młodości). Miałem już kilka medalowych leszczy (60-72 cm) oraz metrowe sumy i szczupaki, ale wszystko przede mnąSten pisze:tak koło 20 cm miała - jak dla mnie potężna była.
Bo Sten biega z takim urządzonkiem po lesie i namierza rozmaite "metalki" zakopane w ziemibiedronka pisze:Stenie dlaczego Ty ,do Smerfa piszczysz w lesie
Czarodziejka zawsze działa. Źle czy dobrze, okaże się później. Ale trzeba działać, śmiało chwytać życie za grzywę. Żałuje się wyłącznie bezczynności, niezdecydowania, wahania. Czynów i decyzji, choć niekiedy przynoszą smutek i żal, nie żałuje się.(A. Sapkowski)
- biedronka
- dyrektor generalny
- Posty: 18058
- Rejestracja: niedziela 16 mar 2008, 11:13
- Lokalizacja: Polska Pd
http://www.gocz.pl/index.php?option=com ... =55&show=1
Ciekawy połów
Ciekawy połów
per aspera ad astra
.....carpe diem....
.....carpe diem....
Ale co Ty mówisz?domator pisze:A ja biegam po lesie i namierzam takich co piszczą
Sten biega z wyłączonym urządzonkiem zapewne, a jak coś znajdzie to piszczy z uciechy.... A Ty tu coś insynuujesz
Czarodziejka zawsze działa. Źle czy dobrze, okaże się później. Ale trzeba działać, śmiało chwytać życie za grzywę. Żałuje się wyłącznie bezczynności, niezdecydowania, wahania. Czynów i decyzji, choć niekiedy przynoszą smutek i żal, nie żałuje się.(A. Sapkowski)
Taki okaz tak blisko Ciebie, blisko nas...ciekawe co Prezes na to.Hej!biedronka pisze:http://www.gocz.pl/index.php?option=com ... =55&show=1
Ciekawy połów
"To duch buduje sobie ciało" - Fryderyk Schiller
- góral bagienny
- wiceminister
- Posty: 33862
- Rejestracja: sobota 07 cze 2008, 12:41
Hej, to ja, Wasz z Bożej i Domatora łaski prezesuńcio. Przepraszam, że tak Was na samym początku zostawiłem, biedne sierotki, i nabrałem piwa w usta, ale sami rozumiecie - nie codziennie jest okazja trącić się szklanicą z samym Prezesem Kącika Piwnego. Relacja w odcinkach (jak sobie coś przypomnę, to napiszę) u Waleni, oczywiście.
Śledząc posty w różnych wątkach dowiedziałem się, że Niziołek (Niziołkowie?) startuje dziś do Szkocji. Mam nadzieję, że jako Waleń Naczelny spenetruje pewne znane szkockie jezioro i zadzierzgnie serdeczne stosunki z niejakim (niejaką?) Lessie, a potem zda nam relację z tego spotkania. Byłby to znakomity wkład w rozwój naszego Klubu.
Wracając do Stena, to nie udało mi się go wczoraj sprowokować do dyskusji w tematach okołomoczykijnych. Rozsiewał tylko plotki forumnowe, próbując z kolei od czasu do czasu mnie sprowadzić na owo dyskutowane tu wcześniej pi-piii, które mnie jakoś nie pasjonuje. Dopiero ogólnoludzki i ponadczasowy wątek nieuchronności przemijania, marności tego świata i smutnej tajemnicy istnienia połączył nasze dosyć już bełkotliwe monologi w filozoficzny dialog. Panta rej, memento mori, vanitas vanitatum et omnis vanitas... Na szczęście in pivo veritas...
Wróćmy jednak do meritumu.
------------------------------------------
Z powodów wcześniej ujawnionych nie będę (mam nadzieję, że tylko chwilowo) brał bezpośredniego, czynnego udziału w moczykijskich dyskusjach. Ograniczę się do pisania wieczorkiem w domu jedynie słusznych tekstów, w których będę nawiązywał do kwestii podnoszonych przez Klubowiczów, i które będę szybko wklejał rano w pracy, bo inaczej zaraz mnie namierzą i wydupią z roboty. Jednym z pierwszych posunięć będzie opublikowanie w tym miejscu Statutu Klubu Moczykijów, który natychmiast jednoosobowo i nieodwołalnie zatwierdzę. Prezesurę swoją traktuję jako misję i obiecuję (a również ostrzegam!) że prezesem będę srogim, chociaż sprawiedliwym, otwartym, chociaż nie znoszącym sprzeciwu, łaskawym, chociaż wymagającym. Mobbing raczej nieunikniony. Kto wie, może nawet billing i petting...
Śledząc posty w różnych wątkach dowiedziałem się, że Niziołek (Niziołkowie?) startuje dziś do Szkocji. Mam nadzieję, że jako Waleń Naczelny spenetruje pewne znane szkockie jezioro i zadzierzgnie serdeczne stosunki z niejakim (niejaką?) Lessie, a potem zda nam relację z tego spotkania. Byłby to znakomity wkład w rozwój naszego Klubu.
Wracając do Stena, to nie udało mi się go wczoraj sprowokować do dyskusji w tematach okołomoczykijnych. Rozsiewał tylko plotki forumnowe, próbując z kolei od czasu do czasu mnie sprowadzić na owo dyskutowane tu wcześniej pi-piii, które mnie jakoś nie pasjonuje. Dopiero ogólnoludzki i ponadczasowy wątek nieuchronności przemijania, marności tego świata i smutnej tajemnicy istnienia połączył nasze dosyć już bełkotliwe monologi w filozoficzny dialog. Panta rej, memento mori, vanitas vanitatum et omnis vanitas... Na szczęście in pivo veritas...
Wróćmy jednak do meritumu.
Ależ, Luscinio, oczywiście, że naturalnie! Rybki akwariowe są znakomite do połowu na żywca, czyli mogą stanowić przynętę dla duuuużych drapieżników. Serdecznie witam wszystkich akwarystów!!!luscinia pisze:A czy hodowca rybek akwariowych się kwalifikuje do klubu
Obserwowanie ptaków, jest podstawowym zajęciem wszystkich prawdziwych wędkarzy, z tym, że przy połowach nocnych trzeba zadowolić się obserwacją gwiazd. W bezgwiezdne noce pozostają jedynie wewnętrzne monologi filozoficzne (przy preferowanym przeze mnie wędkowaniu indywidualnym), lub dialogi o dupie przysłowiowej Maryny (przy wędkowaniu zespołowym). Tu dygresja - w powszechnym mniemaniu wędkarze na rybach snują jeno między sobą swe fantastyczno-fantasmagoryczne opowieści wędkarskie. Nic bardziej błędnego! Żaden wędkarz (prawdziwy wędkarz!) nie będzie usiłował wciskać kitu innemu prawdziwemu wędkarzowi, bo naraża się w najlepszym razie na przewrócenie śmiechem. Ile się czasem trzeba brzegiem nachodzić, żeby znaleźć jakiegoś jelenia, który z otwartą gębą słuchałby jawnej blagi! Takiego zaraz otacza wianuszek żądnych słuchacza natrętów. Co tam ten Józka stukilowy sum, słuchaj tu!przekrzykują się jeden przez drugiego polewając łaskawcy kolejne kieliszki. Gość, nawet jak po takiej przygodzie ujdzie z życiem, to albo wodę będzie omijał z daleka, albo krótkimi, żołnierskimi słowami spławi każdego, kto w wiadomym celu zaczepi go nad wodą sakramentalnym : I Jak biorą?luscinia pisze:Kiedyś uczestniczyłam w wędkowaniu i tylko możliwość obserwacji ptaków uratowała mnie od zwariowania
No i jak widać, Gemini jest istnym nieoszlifowanym diamentem wędkarskim! BRAWO!!! Już jesteś Moczykijem honorowym i nadzwyczajnym!!!gemini pisze:opowiem wydarzenie sprzed kilku lat:
------------------------------------------
Z powodów wcześniej ujawnionych nie będę (mam nadzieję, że tylko chwilowo) brał bezpośredniego, czynnego udziału w moczykijskich dyskusjach. Ograniczę się do pisania wieczorkiem w domu jedynie słusznych tekstów, w których będę nawiązywał do kwestii podnoszonych przez Klubowiczów, i które będę szybko wklejał rano w pracy, bo inaczej zaraz mnie namierzą i wydupią z roboty. Jednym z pierwszych posunięć będzie opublikowanie w tym miejscu Statutu Klubu Moczykijów, który natychmiast jednoosobowo i nieodwołalnie zatwierdzę. Prezesurę swoją traktuję jako misję i obiecuję (a również ostrzegam!) że prezesem będę srogim, chociaż sprawiedliwym, otwartym, chociaż nie znoszącym sprzeciwu, łaskawym, chociaż wymagającym. Mobbing raczej nieunikniony. Kto wie, może nawet billing i petting...
Ho ho No to się będzie działogóral bagienny pisze:obiecuję (a również ostrzegam!) że prezesem będę srogim, chociaż sprawiedliwym, otwartym, chociaż nie znoszącym sprzeciwu, łaskawym, chociaż wymagającym. Mobbing raczej nieunikniony. Kto wie, może nawet billing i petting...
Czarodziejka zawsze działa. Źle czy dobrze, okaże się później. Ale trzeba działać, śmiało chwytać życie za grzywę. Żałuje się wyłącznie bezczynności, niezdecydowania, wahania. Czynów i decyzji, choć niekiedy przynoszą smutek i żal, nie żałuje się.(A. Sapkowski)
o ch....a/kurde To ja jestem kandydatem na rasowego wędkarzagóral bagienny pisze:Obserwowanie ptaków, jest podstawowym zajęciem wszystkich prawdziwych wędkarzy, z tym, że przy połowach nocnych trzeba zadowolić się obserwacją gwiazd.
Połączę pożyteczne z pożytecznym i jeszcze z przyjemnym
Jak to dobrze, jak jaśnie Moczykij jasno deklaruje się i wiadomo czego oczekiwaćgóral bagienny pisze:Jednym z pierwszych posunięć będzie opublikowanie w tym miejscu Statutu Klubu Moczykijów, który natychmiast jednoosobowo i nieodwołalnie zatwierdzę. Prezesurę swoją traktuję jako misję i obiecuję (a również ostrzegam!) że prezesem będę srogim, chociaż sprawiedliwym, otwartym, chociaż nie znoszącym sprzeciwu, łaskawym, chociaż wymagającym. Mobbing raczej nieunikniony. Kto wie, może nawet billing i petting...
Bardziej jasno poproszę wyjaśnić misję - jak jestem kandydatem na rasowego wędkarza to muszę wiedzieć
Osobiście starannie likwiduję ślady swojej eksploracji, w pełnej świadomości, że piszczenie tak nie do końca jest zgodne z tym i owym. Ale jak napisałeś Domatorze, ba zachęciłeś wręcz, piszczałkę na Zlot zabiorę. Wy sobie będziecie łowić, a ja w tzw. międzyczassie popiszczę.domator pisze:Życie, życie i praktyka........... Coś biega, coś piszczy potem spotykam same rozkopane miejsca.. Oczywiście nie każdy jest taki
i dodam, kiedy najlepiej nam się ów dialog prowadziło, nadszedł ten smutny jakże moment rozstania, każdy z nas podążył był w swoją stronę w bez mała śnieżnej burzy i każdy z nas miał pod górkę, choć bez przyciasnych berecików. Dodam, że dziś rano Góral wyglądał wręcz kwitnącogóral bagienny pisze:Dopiero ogólnoludzki i ponadczasowy wątek nieuchronności przemijania, marności tego świata i smutnej tajemnicy istnienia połączył nasze dosyć już bełkotliwe monologi w filozoficzny dialog.
"Jak tam było, tak tam było, zawsze jakoś było. Jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było."
Beer-o-pedia - Encyklopedia piwa
Beer-o-pedia - Encyklopedia piwa
- góral bagienny
- wiceminister
- Posty: 33862
- Rejestracja: sobota 07 cze 2008, 12:41
Misja Moczykija będzie zawarta w Statucie.Bardziej jasno poproszę wyjaśnić misję
Wybacz Sten, ale nie mogę odwzajemnić się takim samym komplementem....Sten pisze:Dodam, że dziś rano Góral wyglądał wręcz kwitnąco
Po pierwsze primo sprawę trzeba dokładnie rozpoznać i dojaśnić. Skoro to ja stałem we względnym bezruchu trzymając budę przystanku, żeby gdzieś nie odpłynęła (na co miała najwyraźniej ochotę), a Sten pohalsował w śnieżnej zadymce zostawiając za sobą w mokrym puchu ślad węża, no to kto tu kogo zostawił?! A po drugie primo pieśń tą należało przypomnieć mi w odpowiednim momencie, bo wiadomo, że każdy prawdziwy góral po prześpiewaniu całej nocy z okrzykiem: No to, pier..olę, nie jadę! ciepnie walizki w kąt koliby.Jarek pisze:"Góraaaaaluuuuu - czy Ci nie żal? ..." tak Stena zostawić?
Miły epizod z Prezesem Kącika Piwnego jednak już się zakończył i czuję jeszcze ciepły, serdeczny, pożegnalny uścisk stenowej łapki, a mokrą od łez chusteczką pomachuję właśnie przez okno swojego pokoju.
Ponieważ Sten zdradził, że nie za długo wybiera się do Niziołkowa via Agniesin, więc pozwoliłem sobie prosić go o przekazanie drobnych bagiennych suwenirków dla tychże wirtualnych, póki co, przyjaciół...
Póki co wirtualnych, a nie póki co przyjaciół, oczywiście!
- góral bagienny
- wiceminister
- Posty: 33862
- Rejestracja: sobota 07 cze 2008, 12:41
Potencjalnych, którzy mogą się pochwalić z każdym dniem ubywa. Wczoraj gdzieś w wiadomościach na pasku przewinęło się, że dwóch mężczyzn utonęło w Bełdanach. Jak znam życie nie byli to członkowie klubu morsów, ale wędkarze. Pewnie również sympatycy wszelkich kącików piwnych... Wiem co piszę, bo sam nie raz wędkowałem spod lodu.domator pisze:To pochwalcie si, kto był już w tym roku na rybach.....?
góralu bagienny, aż obawiam się spotkać Cię na żywo
Tutaj to poczytam, pokulam się ze śmiechu, czkawki dostanę, opluję klawiaturę (chociaż juz nauczona doświadczeniem z czytania Twoich postów odkładam kubek)
Ale jak pomyślę że Ty tak możesz cały czas w taki sposób opowiadać - a podejrzewam że tak - skonsultuje to ze Stenem i przekonam się w jakim stanie wrócił ze spotkania z Tobą, to obawiam się o moje zdrowie i ciało - czy przypadkiem nie rozlecę się na kawałki
Tutaj to poczytam, pokulam się ze śmiechu, czkawki dostanę, opluję klawiaturę (chociaż juz nauczona doświadczeniem z czytania Twoich postów odkładam kubek)
Ale jak pomyślę że Ty tak możesz cały czas w taki sposób opowiadać - a podejrzewam że tak - skonsultuje to ze Stenem i przekonam się w jakim stanie wrócił ze spotkania z Tobą, to obawiam się o moje zdrowie i ciało - czy przypadkiem nie rozlecę się na kawałki