Problem zajęcy w centralnej Polsce

Zwierzęta łowne, hodowla, broń śrutowa i kulowa, psy myśliwskie...

Moderator: Moderatorzy

Awatar użytkownika
lis22
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1764
Rejestracja: czwartek 11 sty 2007, 13:47
Lokalizacja: Sosnowiec

Post autor: lis22 »

Co do świerzba,to spotkałem się z dwiema wersjami - że w skrajnych przypadkach,prowadzi do śmierci lisa i,że nie jest śmiertelny - taki rozrzut....Myślałem,że parch,to jakaś potoczna nazwa świerzba :oops: cóż - wetem nie jestem....O świerzbie,wiem tyle,że jest łatwo wyleczalny - Brytyjczycy stosują w tym celu leki homeopatyczne,które podaje się lisowi,bezpośrednio do jedzenia.Kuracja jest długotrwała - trwa nawet dwa miesiące,bo lek podaje się w małych dawkach i chyba raz na tydzień ( pewien co do tego nie jestem ).

[ Dodano: 2007-06-09, 18:02 ]
Chyba większość tej rozmowy,trzeba by przenieść do tematu o lisach...
Awatar użytkownika
Krakuspm
podleśniczy
podleśniczy
Posty: 270
Rejestracja: środa 09 maja 2007, 01:44
Lokalizacja: z prowincji

Post autor: Krakuspm »

Kasia pisze:
Krakuspm pisze: Gdyby jednak wprowadzić obowiązek sterylizacji szczeniąt, którego zaniechanie zagrożone byłoby naprawdę wysoką karą, to po paru latach sąsiad nie miałby już szczeniaków do rozdawania.
A kto za to zapłaci?
Przedtem odpowiedziałem, że płacić powinien właściciel. Teraz dochodzę do wniosku, że co najmniej połowę (a w najgorszym razie nawet całość) spokojnie może zapłacić PZŁ – i tak wyjdzie nas to taniej niż coroczne marnowanie sporych funduszy na działania nie dające spodziewanych efektów, właśnie ze względu na rozmiar kocio-psiego kłusowania.
pozdrawiam,
PM
Awatar użytkownika
RR
dyrektor regionalny
dyrektor regionalny
Posty: 9039
Rejestracja: niedziela 14 maja 2006, 21:27
Kontakt:

Post autor: RR »

Krakuspm pisze:Teraz dochodzę do wniosku, że co najmniej połowę (a w najgorszym razie nawet całość) spokojnie może zapłacić PZŁ – i tak wyjdzie nas to taniej niż coroczne marnowanie sporych funduszy na działania nie dające spodziewanych efektów, właśnie ze względu na rozmiar kocio-psiego kłusowania.
Zgadzam się w 100% :| , a na dzieci sąsiadki niech alimenty płaci losowo wybrany rozwodnik. Życie będzie ciekawsze ;/
Przyrodniczy serwis informacyjny
Dziennik Leśny
Awatar użytkownika
Gorajczyk66
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1093
Rejestracja: czwartek 24 maja 2007, 17:32
Lokalizacja: z Kaszub.

Nowe wpisy w Otwartej Encyklopedii Leśnej.

Post autor: Gorajczyk66 »

Zgodnie z obietnicą wpisałem nowe hasła:

- parchy lisow;
- parch, strupień woszczynowy;

Jutro wpiszę o świerzbie.
Awatar użytkownika
Krakuspm
podleśniczy
podleśniczy
Posty: 270
Rejestracja: środa 09 maja 2007, 01:44
Lokalizacja: z prowincji

Post autor: Krakuspm »

RR,
Twój sarkazm niczego do tematu nie wnosi. Wszystkie tego typu propozycje rozbijają się najczęściej o pieniądze, więc próbuję znaleźć rozwiązanie. Wolę raz zapłacić 100 zł i mieć wyraźną poprawę liczebności drobnej zwierzyny niż przez kolejne kilkanaście lat wydawać bez efektu po kilkadziesiąt zł rocznie.
pozdrawiam,
PM
Awatar użytkownika
RR
dyrektor regionalny
dyrektor regionalny
Posty: 9039
Rejestracja: niedziela 14 maja 2006, 21:27
Kontakt:

Post autor: RR »

Krakuspm pisze:Wolę raz zapłacić 100 zł i mieć wyraźną poprawę liczebności drobnej zwierzyny niż przez kolejne kilkanaście lat wydawać bez efektu po kilkadziesiąt zł rocznie.
Prawie każdy rolnik ma 2-3 psy. Obwody łowieckie często obejmują tereny kilkunastu ( albo i więcej ) wsi, o obrzeżach miast nie wspominając. Sterylizacja suki kosztuje 90 zł, a psa 74zł ( ceny z państwowej lecznicy zwierząt ).Każdy myśliwy płaciłby pewnie ponad tysiąc złotych na samą sterylizację, a sam dobrze wiesz, że bez tego łowiectwo nie jest tanim hobby. Wydaje mi się, że pomysł Twój nie był do końca przemyślany i pewnie stąd mój sarkazm.
A problem liczebności zajęcy to głównie nowoczesne rolnictwo, o czym zresztą już wcześniej pisałem.
Przyrodniczy serwis informacyjny
Dziennik Leśny
Awatar użytkownika
Gorajczyk66
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1093
Rejestracja: czwartek 24 maja 2007, 17:32
Lokalizacja: z Kaszub.

Post autor: Gorajczyk66 »

RR pisze:
Krakuspm pisze:Wolę raz zapłacić 100 zł i mieć wyraźną poprawę liczebności drobnej zwierzyny niż przez kolejne kilkanaście lat wydawać bez efektu po kilkadziesiąt zł rocznie.
Prawie każdy rolnik ma 2-3 psy. Obwody łowieckie często obejmują tereny kilkunastu ( albo i więcej ) wsi, o obrzeżach miast nie wspominając. Sterylizacja suki kosztuje 90 zł, a psa 74zł ( ceny z państwowej lecznicy zwierząt ).Każdy myśliwy płaciłby pewnie ponad tysiąc złotych na samą sterylizację, a sam dobrze wiesz, że bez tego łowiectwo nie jest tanim hobby. Wydaje mi się, że pomysł Twój nie był do końca przemyślany i pewnie stąd mój sarkazm.
A problem liczebności zajęcy to głównie nowoczesne rolnictwo, o czym zresztą już wcześniej pisałem.
Nowoczesne rolnictwo jest - moim zdaniem- jednym z wielu problemów liczebności wszelkiej zwierzyny polnej.....
Chemizacja pól, brak zasadzeń/ wycinanie istniejących śródpolnych "krzakowisk", pseudowalka z pogłowiem lisów, itd, itd.....

No i chyba najważniejsze - wałęsające się watahy zdziczałych kotów i psów.....
Nie znam dokładnie uregulowań prawnych w tej materii, ale chyba nie ma specjalnych ograniczeń w odstrzale tych szkodników.
Myśliwi prowadzą dokarmianie, hodowlę i dbają o pogłowie tych zwierząt w swoim rewirze. Nie powinni się więc zgodzić na tolerowanie takich bandytów w łowisku....

Istnieje łatwy sposób identyfikacji poprzez czipy.....
To kosztuje, ale może się w końcu opłacić - kilka przykładowych "konsekwencji" w stosunku do bylych właścicieli może wiele zdziałać
W ub. niedzielę w tv oglądałem angielski film o jastrzębiu.
Pokazano w nim znanywszystkim widok angielskich czy szkockich pól gdzie miedze są obsadzone krzewami na całej swej długości i wyraźnie wyznaczaja granice poszczególnych powierzchni.
Para jastrzębi na swoim terytorium potrafi utrzymać właściwy "stan rzeczy"
- łowiąc w okresie karmienia piskląt młode zające, myszy i im podobne gryzonie ogranicza populację lisów, wśród których z kolei przeżywają tylko najsilniejsze zdrowe osobniki. Gniazda zazwyczaj zakładają na obrzeżach lasów.
Jastrzębiom dzielnie pomagają sowy....
Nie wspomniano o jakimkolwiek problemie z zającami, lisami.....
Awatar użytkownika
Krakuspm
podleśniczy
podleśniczy
Posty: 270
Rejestracja: środa 09 maja 2007, 01:44
Lokalizacja: z prowincji

Post autor: Krakuspm »

RR,
Według opinii polującego przyjaciela – weterynarza, farmakologiczna sterylizacja suki, przy tak wielkiej akcji, nie przekroczy 20 zł. Według danych o ilości szczepień przeciw wściekliźnie psów w prywatnych rękach jest w Polsce około miliona, 500,000 suk x 20 zł = 10,000,000 zł - ~80 zł na myśliwego.
pozdrawiam,
PM
Awatar użytkownika
RR
dyrektor regionalny
dyrektor regionalny
Posty: 9039
Rejestracja: niedziela 14 maja 2006, 21:27
Kontakt:

Post autor: RR »

Krakuspm pisze:sterylizacja suki, przy tak wielkiej akcji,
Wszystko się zgadza, ale nie można zakładać, że będzie to akcja jednorazowa i masowa. Zwrócić uwagę należy na fakt, że wiele wiejskich psów w ogóle nie jest nigdzie rejestrowanych o szczepieniach nie mówiąc. I pewnie to one są główną przyczyną zabijania zwierzyny łownej przez psy.
Przyrodniczy serwis informacyjny
Dziennik Leśny
Awatar użytkownika
Quercus
leśniczy
leśniczy
Posty: 601
Rejestracja: piątek 02 mar 2007, 17:52

Post autor: Quercus »

NIe zapominajcie, że gminy dysponują funduszami na polepszanie warunków środowiskowych i walorów środowiska lokalnego, możeby trak się poczuli wszak zwierzyna w stanie wolnym stanowi własność Skarbu Państwa 8)
Awatar użytkownika
maverick
dyrektor regionalny
dyrektor regionalny
Posty: 6752
Rejestracja: czwartek 24 sie 2006, 22:09

Post autor: maverick »

W dzisiejszej "Gazecie wyborczej" jest obszerny artykul pt:"Szampańskie życie lisow" na temat ich nowych przystosowan do zmian.Otóż nawet menu lisa zmieniło sie,ze względu na małą populacje zajęcy.W latach 60. i 70. Zimą ich menu było ok. 40% z zajęcy, a dzis poluja na nie rzadziej i stanowi 1-5% ich diety.Szczególnie w wielkopolsce. Eh..obserwuje i widzę "kicaje" co raz rzadziej :cry:
Awatar użytkownika
Raj
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1097
Rejestracja: wtorek 23 maja 2006, 19:11

Post autor: Raj »

Krakuspm pisze:Wystarczy zmienić termin rozrzucania szczepionki przeciw wściekliźnie na przełom stycznia i lutego
yyy...a czy pokrywa śnieżna ma wpływ na pobieranie takich szczepionek przez lisy? Czy taka szczepionka, gdy nie zostanie zjedzona przez lisa, może zagrozić innym gatunkom zwierząt?
w mojej okolicy wraz z upływem lat obserwuje tak jakby zmniejszanie sie liczby jastrzebi i (lub) myszołowów. także rzadziej słyszę pisk puszczyka. Czy liczebność tych ptaków ma duży wpływ na populację lisa?
Dane nt ptaków są tylko z mojej okolicy-czyli bardzo mało znaczące.
Jeszcze jedno pytanie-czy na ich liczebnośc może wpływać zanieczyszczenie powietrza propanem-butanem, oprócz tego prod.ropopochodnymi i hałas?
Awatar użytkownika
maverick
dyrektor regionalny
dyrektor regionalny
Posty: 6752
Rejestracja: czwartek 24 sie 2006, 22:09

Post autor: maverick »

Rajdowiec rwr pisze:yyy...a czy pokrywa śnieżna ma wpływ na pobieranie takich szczepionek przez lisy?
Podejrzewam,ze tak.
Rajdowiec rwr pisze:Dane nt ptaków są tylko z mojej okolicy-czyli bardzo mało znaczące.
Jeszcze jedno pytanie-czy na ich liczebnośc może wpływać zanieczyszczenie powietrza propanem-butanem, oprócz tego prod.ropopochodnymi i hałas?
Wpływ może i ma,ale musiałbys zasięgnąć porady fachowca co jst głowna przyczyną załamania liczebnosci populacji tych ptaków.Warto porozmawiać z myśliwymi na ten temat.
Awatar użytkownika
Krakuspm
podleśniczy
podleśniczy
Posty: 270
Rejestracja: środa 09 maja 2007, 01:44
Lokalizacja: z prowincji

Post autor: Krakuspm »

Rajdowiec rwr pisze:yyy...a czy pokrywa śnieżna ma wpływ na pobieranie takich szczepionek przez lisy? Czy taka szczepionka, gdy nie zostanie zjedzona przez lisa, może zagrozić innym gatunkom zwierząt?
Lis znajduje padlinę przysypaną nawet pół metrem śniegu, więc i ze szczepionką da sobie rady. Szczepionka może być niebezpieczna, gdy zostanie zjedzona w nadmiernej ilości co przy „gęstości rozsypywania” praktycznie nie rodzi żadnego zagrożenia. Poza tym szczepionka starzeje się dość szybko i jeśli nie zostanie pobrana w ciągu kilku dni (zimą nieco dłużej) to traci swoją aktywność.
Rajdowiec rwr pisze:w mojej okolicy wraz z upływem lat obserwuje tak jakby zmniejszanie się liczby jastrzębi i (lub) myszołowów. także rzadziej słyszę pisk puszczyka. Czy liczebność tych ptaków ma duży wpływ na populację lisa?
Nie sądzę byś widywał jastrzębie, bo prowadzą dość skryty tryb życia. Częste przypadkowe spotkania to zimą myszołowy (nie nasz, lecz spędzające u nas zimę) i latem błotniaki. Tendencja, o której piszesz dotyczy również kruków – tylko wrony i sroki maja się coraz lepiej. Jest wiele hipotez próbujących wyjaśnić to zjawisko, żadna z nich chyba nie została uznana za niemal pewną. Według opinii mojego przyjaciela, pracującego naukowo ornitologa i hodowcy kilku gatunków ptaków drapieżnych, najprawdopodobniejsza jest naturalna regulacja liczebności gatunku. Mówiąc prosto – ptaki same zorientowały się, że grozi im przegęszczenie i zwolniły tempo rozrodu.
pozdrawiam,
PM
Awatar użytkownika
green power
podleśniczy
podleśniczy
Posty: 306
Rejestracja: piątek 14 paź 2005, 00:02
Lokalizacja: Radom (Kraków)

Post autor: green power »

W dzisiejszej "Gazecie wyborczej" jest obszerny artykul pt:"Szampańskie życie lisow"
Szampańskie życie lisów


Ich recepta na sukces? Dobre zdrowie, dużo jedzenia i wrodzona inteligencja. O pierwsze zadbał człowiek, o ostatnie - sama natura.

Dziś żyje już w Polsce ponad 200 tys. lisów, blisko trzy razy więcej niż w połowie lat 70. ubiegłego wieku. - Niewiele zwierząt tak bardzo skorzystało na zmianach, jakie w przyrodzie uczynił człowiek - wyjaśnia dr Marek Panek ze stacji badawczej Polskiego Związku Łowieckiego w Czempiniu.

Miewają się świetnie, mimo że myśliwi robią, co mogą, by ograniczyć ich liczbę (miesięcznik "Łowiec Polski" prowadzi konkurs, w którym nagradza "lisiarza roku", tj. największego pogromcę lisów), na ich sukces mocno bowiem zapracował człowiek.

Leczymy je


Lisy przestały być dziesiątkowane przez wściekliznę. Obecnie dwa razy do roku samoloty zrzucają im przynęty ze szczepionką. Pierwsze rozrzucono w 1993 r. wzdłuż zachodniej granicy Polski. W 2002 r. akcją objęto już cały kraj. Efekt? W 2006 r. Inspekcja Weterynaryjna odnotowała 82 przypadki wścieklizny u zwierząt, w tym 43 u lisów. A jeszcze w 1992 r. chorowało aż 2287 zwierząt (1374 lisów).

Dziś większym problemem lisów jest świerzb i grzybica skóry, która może powodować śmierć młodych. Coraz częściej wykrywa się też bąblowca - tasiemca, którego żywicielem ostatecznym jest lis, a pośrednim może być człowiek. To jeden z najgroźniejszych dla nas pasożytów. Bąblowica wielojamowa jest trudna w diagnozowaniu, a jej leczenie trwa wiele lat. W naszym kraju od 1992 r. zanotowano 51 zakażeń bąblowcem u ludzi, sześć przypadków śmiertelnych. Gdy liczba zachorowań na bąblowicę się zwiększy, być może trzeba będzie pomyśleć o masowym odrobaczaniu lisów, a to znów tylko przyczyni się do poprawy ich kondycji.

Zapewniamy bogate menu


Tajemnica sukcesu lisów tkwi też w umiejętności przystosowania się do zmian w środowisku. To oportuniści pokarmowi - jedzą, co im akurat wpadnie do pyska. Świetnie obrazują to badania stacji w Czempiniu, w której badano zawartość lisich żołądków przez ostatnie 40 lat. Wynika z nich, że głównym pokarmem lisów były i są gryzonie, zwłaszcza norniki. W latach 60. i 70. chętnie też polowały na zające, które jesienią i zimą mogły stanowić nawet 40 proc. lisiego menu. Dziś zajęcy jest mniej, więc i lis rzadziej na nie poluje - stanowią tylko 1-5 proc. ich diety (przynajmniej w Wielkopolsce).

Za to chętniej sięgają po to, co serwuje im człowiek. Padlina, pozostałości z rzeźni, a także drób mogą - jak wykazały badania - stanowić już prawie połowę lisiego pożywienia, zwłaszcza że było o nie wyjątkowo łatwo. Do niedawna bardziej opłacało się zdechłą krowę wyrzucić do lasu, a drób na stertę obornika, niż wozić padlinę do zakładu utylizacji. - W oborniku lis zawsze mógł coś przekąsić - opowiada dr Panek. - Ale ostatnio odpadków wyrzuca się mniej - dodaje.

Lis nie darmo jest jednak zwany chytruskiem, żeby sobie i z tym nie poradzić. Menu uzupełnia ptakami (w tym drobiem i gołębiami), małymi drapieżnikami (łasicą, kuną), roślinami, owocami, bezkręgowcami, jajami, wreszcie odpadkami kuchennymi, które zawsze może znaleźć na miejskich śmietnikach.

Służymy miejskimi wygodami


Dla wielu zwierząt właśnie miasto stało się wygodnym miejscem do życia. Na ile atrakcyjnym? O tym chce się przekonać dr hab. Andrzej Tomek z Zakładu Zoologii Leśnej i Łowiectwa na Wydziale Leśnym Akademii Rolniczej w Krakowie. Kieruje on trzyletnim programem badawczym, w którym biorą udział też naukowcy z krakowskiego Instytutu Ochrony Przyrody PAN, Zakładu Badania Ssaków PAN w Białowieży oraz Instytutu Nauk o Środowisku Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Dr Tomek zaczął od śledzenia dzików, których w Krakowie żyje kilkadziesiąt. - Dwa lata temu do ich tropienia zaangażowałem studentów. I wówczas okazało się, że dziki można spotkać tylko w niektórych miejscach w mieście, za to lisy są wszędzie. Zdumiałem się. Zastanowiło mnie, co lisy tu robią, jak się zaadaptowały, co jedzą - opowiada badacz.

W zeszłym roku dziewięć krakowskich lisów zaopatrzono w nadajniki radiowe, dzięki którym można je śledzić. Okazało się, że wędrują wszędzie, nawet po śródmieściu. Namierzano je w ogrodach działkowych, parkach miejskich, na cmentarzach, terenach poprzemysłowych. Nocą odwiedzały osiedla. - Najbardziej aktywne są między 23 a 5 rano, kiedy miasto zasypia. Ale i w dzień można je spotkać, znakomicie potrafią się maskować przed ludźmi - mówi dr Tomek. Przemieszczają się najczęściej wzdłuż rzeczek i strumyków oraz nasypów kolejowych.

Ale się ich boimy


Lisom w mieście jest tak dobrze, że się tu nawet rozmnażają. Jedna ze śledzonych samic wykopała norę w nasypie kolejowym i tam wydała na świat trzy szczenięta. - Teraz żyje niedaleko cmentarza w Batowicach, żeruje w okolicach izby wytrzeźwień, ogrodu działkowego i terenu po zburzonej szklarni - informuje dr Tomek. Druga samica wychowała młode w kanale ciepłowniczym biegnącym obok hali sportowej. - Gdy tylko młode podrosną, schwytamy je i też zaopatrzymy w nadajniki, by się dowiedzieć, jak się usamodzielniają i zasiedlają nowe tereny - dodaje naukowiec.

Badacze będą też szczegółowo analizować ich dietę. Na razie wiadomo, że miejskie lisy często jedzą resztki zwierząt znalezione przy torach kolejowych. Odwiedzają też ekrany wygłuszające, o które rozbijają się ptaki. Nad ranem regularnie buszują w śmietnikach. Także w mieście lisy pełnią więc rolę naturalnych czyścicieli. Są też sprzymierzeńcami w walce ze szczurami. - Najczęściej nie wchodzą ludziom w drogę. Czasem tylko upolują jakiegoś kurczaka na działkach czy też kota. Ludzie się ich przeważnie boją, bo wciąż kojarzą te zwierzęta ze wścieklizną - zaznacza dr Tomek.

Choć po mieście myśliwi nie grasują, na lisy czyha tu trochę niebezpieczeństw. Z dziewięciu badanych przez dr. Tomka lisów aż cztery zginęły w ostatnim roku - jeden zjadł szczura zatrutego trutką, dwa padły ofiarą choroby, jedna z samic wpadła pod pociąg. Jej szczątki znalazł dróżnik, który zabrał nadajnik telemetryczny. Ale i jego naukowcom udało się namierzyć.
badania powyższe są prowadzone przez mój Zakład :]
Darz Bór!

Jestem głosem tych, które nie mówią.
Dzięki mnie będą mogły przemówić.
Aż uszy głuchego świata usłyszą.
O krzywdzie, jaka się dzieje słabym, którzy nie znają słów.

To ja jestem obrońcą mych braci.
I będę za nich walczył.
I wymawiał słowa w imieniu zwierząt i ptaków.
Aż świat naprawi ten stan rzeczy.


(Ella Wheeler Wilcox)
Awatar użytkownika
maverick
dyrektor regionalny
dyrektor regionalny
Posty: 6752
Rejestracja: czwartek 24 sie 2006, 22:09

Post autor: maverick »

green power pisze:badania powyższe są prowadzone przez mój Zakład
To miło.Bedzie wiadomo co raz więcej na temat wpływu urbanizacji i zmian środowiska na życie lisa. :]
Awatar użytkownika
maverick
dyrektor regionalny
dyrektor regionalny
Posty: 6752
Rejestracja: czwartek 24 sie 2006, 22:09

Post autor: maverick »

Może długo czasu nie minęło od tego tematu, ale czy coś się u was zmieniło ?? Poprawił się stan zająca ?? Jest gorzej jak było, czy widać powoli poprawę ??
Awatar użytkownika
xhardcorex
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1951
Rejestracja: sobota 06 sty 2007, 19:05
Kontakt:

Post autor: xhardcorex »

maverick pisze:Jest gorzej jak było, czy widać powoli poprawę ??
maverick, jesienią zawsze widać poprawę, zapytaj o to samo wiosna ;)
ODPOWIEDZ