Lasy tynieckie prywatne i państwowe
Moderator: Moderatorzy
Lasy tynieckie prywatne i państwowe
"Bogaty przedsiębiorca na własną rękę zagospodarowuje państwowe lasy w rejonie Tyńca. Nadleśnictwo Myślenice dopiero po interwencji "Gazety" zapowiedziało kontrolę.
- Z początku myślałem, że ktoś w środku lasu buduje leśniczówkę. Pytałem sąsiadów, o co chodzi, ale nikt nie wiedział - opowiada mieszkaniec Tyńca. Zapalony rowerzysta od lat przemierza leśne szlaki w okolicy. W zeszłym roku nieoczekiwanie zaczęły wyrastać tam zasieki z gałęzi i kamieni. Nie dało się przejechać. Tablice wmurowane w ziemię informowały o zakazie wstępu. Nowa ścieżka (przegrodzona gałęziami) wiodła świeżo wyplantowanym lasem do posiadłości Jerzego Szmida, właściciela firmy Garmond Press. Z drugiej strony sięgała okazałej, leśnej działki, których kilka z prywatnych rąk wykupił ten sam biznesmen.
- Ten człowiek robi, co chce w państwowych lasach. Traktuje je jak prywatny folwark, a nadleśnictwo przymyka oczy. Niedługo być może całkiem zagrodzi wejście. Nie zdziwię się, jeśli kiedyś wystąpi o zasiedzenie terenu, którym teraz samowolnie gospodaruje - oprowadza po lesie jeden z mieszkańców Podgórek Tynieckich.
Część szlaków istnieje już tylko na mapach turystycznych. Jeden, który prowadził wzdłuż welkiej łąki Szmida, porasta wypielęgnowana trawa. Z dwóch stron polany - poza kamieniami granicznymi działki - ciągną się wysokie zasieki i wały. Tablice informacyjne zakazują wstępu na teren prywatny.
- To zwykła samowola. Jak można sypać szańce i stawiać tablice poza swoim terenem?! - oburza się przewodnik.
Co na to miejscowy leśniczy? Nie wiadomo. Nie komentuje naszych obserwacji. Po odpowiedź odsyła do nadleśnictwa w Myślenicach, które zarządza terenem. Jego szef - nadleśniczy Stanisław Widz zarzeka się, że nie wiedział o prywatnym "porządkowaniu" terenów leśnych.
- Nadleśnictwo zajmuje 11 tysięcy hektarów i jeśli ktoś utnie gałązkę, może to ujść naszej uwadze - podkreśla..." reszta na www.gazeta.pl
... i ciąg dalszy sprawy ...
"Mam prawo chronić swoją własność przed niszczeniem - mówi właściciel terenów leśnych w okolicach Tyńca. Narzeka głównie na motory crossowe i quady rozjeżdżające leśne polany oraz na ludzi zaśmiecających las.
Wojciech Pelowski: 1 sierpnia napisaliśmy w "Gazecie" o zagospodarowywanych przez Pana lasach w rejonie Tyńca. Pana sąsiedzi mówili nam, że teren, który dobrze znają, szybko się zmienia - pojawiają się przeszkody przy wejściu na niektóre polany i tablice zabraniające wstępu. Jako właściciel tych terenów co Pan powie mieszkańcom okolic?
Jerzy Szmid: - Pierwsza sprawa - nie gospodaruję w lasach państwowych. Wszelkie prace, które wykonuję, dotyczą moich prywatnych działek i robię to w sposób dopuszczalny prawem. Tereny te są moją wyłączną własnością i nie ma na nich żadnych służebności - przejazdu, przechodu itp. Działki opisane w państwa artykule sąsiadują z lasami państwowymi, dlatego sprawy dotyczące działań na ich granicach uzgadniam z leśniczymi. To są normalne, zdroworozsądkowe rozmowy między sąsiadami.
Widziałem te działki, nie są ogrodzone. Ale w kilku miejscach postawił Pan blokady, które mają utrudnić wejście na polany.
- Widział pan przecież te zagrody. Tam nie ma żadnych szańców i zasieków wokół działek! Jest tylko jedna przegroda, na drodze prowadzącej do jednej działki, która ma uniemożliwiać wjazd dla bardzo często pojawiających się tu amatorów motorów crossowych i quadów. Jest chyba oczywiste, że nie chcę, aby to, co robię na swoim terenie, było niszczone.
Ale ustawił Pan tę przegrodę już metr za granicą swojej działki.
- Jak panu mówiłem - zrobiłem to po uzgodnieniu z leśniczym: nasyp jest na końcu drogi w miejscu o najmniejszej szerokości, aby jak najmniej ingerować w otoczenie. W innych miejscach ustawiłem tablice z informacją, że to własność prywatna. Po to, żeby nie powodowało to żadnych nieporozumień z osobami odwiedzającymi las. Często są to przecież zupełnie przypadkowe osoby nieznające tych terenów..." reszta na www.gazeta.pl
- Z początku myślałem, że ktoś w środku lasu buduje leśniczówkę. Pytałem sąsiadów, o co chodzi, ale nikt nie wiedział - opowiada mieszkaniec Tyńca. Zapalony rowerzysta od lat przemierza leśne szlaki w okolicy. W zeszłym roku nieoczekiwanie zaczęły wyrastać tam zasieki z gałęzi i kamieni. Nie dało się przejechać. Tablice wmurowane w ziemię informowały o zakazie wstępu. Nowa ścieżka (przegrodzona gałęziami) wiodła świeżo wyplantowanym lasem do posiadłości Jerzego Szmida, właściciela firmy Garmond Press. Z drugiej strony sięgała okazałej, leśnej działki, których kilka z prywatnych rąk wykupił ten sam biznesmen.
- Ten człowiek robi, co chce w państwowych lasach. Traktuje je jak prywatny folwark, a nadleśnictwo przymyka oczy. Niedługo być może całkiem zagrodzi wejście. Nie zdziwię się, jeśli kiedyś wystąpi o zasiedzenie terenu, którym teraz samowolnie gospodaruje - oprowadza po lesie jeden z mieszkańców Podgórek Tynieckich.
Część szlaków istnieje już tylko na mapach turystycznych. Jeden, który prowadził wzdłuż welkiej łąki Szmida, porasta wypielęgnowana trawa. Z dwóch stron polany - poza kamieniami granicznymi działki - ciągną się wysokie zasieki i wały. Tablice informacyjne zakazują wstępu na teren prywatny.
- To zwykła samowola. Jak można sypać szańce i stawiać tablice poza swoim terenem?! - oburza się przewodnik.
Co na to miejscowy leśniczy? Nie wiadomo. Nie komentuje naszych obserwacji. Po odpowiedź odsyła do nadleśnictwa w Myślenicach, które zarządza terenem. Jego szef - nadleśniczy Stanisław Widz zarzeka się, że nie wiedział o prywatnym "porządkowaniu" terenów leśnych.
- Nadleśnictwo zajmuje 11 tysięcy hektarów i jeśli ktoś utnie gałązkę, może to ujść naszej uwadze - podkreśla..." reszta na www.gazeta.pl
... i ciąg dalszy sprawy ...
"Mam prawo chronić swoją własność przed niszczeniem - mówi właściciel terenów leśnych w okolicach Tyńca. Narzeka głównie na motory crossowe i quady rozjeżdżające leśne polany oraz na ludzi zaśmiecających las.
Wojciech Pelowski: 1 sierpnia napisaliśmy w "Gazecie" o zagospodarowywanych przez Pana lasach w rejonie Tyńca. Pana sąsiedzi mówili nam, że teren, który dobrze znają, szybko się zmienia - pojawiają się przeszkody przy wejściu na niektóre polany i tablice zabraniające wstępu. Jako właściciel tych terenów co Pan powie mieszkańcom okolic?
Jerzy Szmid: - Pierwsza sprawa - nie gospodaruję w lasach państwowych. Wszelkie prace, które wykonuję, dotyczą moich prywatnych działek i robię to w sposób dopuszczalny prawem. Tereny te są moją wyłączną własnością i nie ma na nich żadnych służebności - przejazdu, przechodu itp. Działki opisane w państwa artykule sąsiadują z lasami państwowymi, dlatego sprawy dotyczące działań na ich granicach uzgadniam z leśniczymi. To są normalne, zdroworozsądkowe rozmowy między sąsiadami.
Widziałem te działki, nie są ogrodzone. Ale w kilku miejscach postawił Pan blokady, które mają utrudnić wejście na polany.
- Widział pan przecież te zagrody. Tam nie ma żadnych szańców i zasieków wokół działek! Jest tylko jedna przegroda, na drodze prowadzącej do jednej działki, która ma uniemożliwiać wjazd dla bardzo często pojawiających się tu amatorów motorów crossowych i quadów. Jest chyba oczywiste, że nie chcę, aby to, co robię na swoim terenie, było niszczone.
Ale ustawił Pan tę przegrodę już metr za granicą swojej działki.
- Jak panu mówiłem - zrobiłem to po uzgodnieniu z leśniczym: nasyp jest na końcu drogi w miejscu o najmniejszej szerokości, aby jak najmniej ingerować w otoczenie. W innych miejscach ustawiłem tablice z informacją, że to własność prywatna. Po to, żeby nie powodowało to żadnych nieporozumień z osobami odwiedzającymi las. Często są to przecież zupełnie przypadkowe osoby nieznające tych terenów..." reszta na www.gazeta.pl
... (VIA/RT) nie oznacza moich poglądów ani poparcia dla cytowanych treści...
"wszystko co słyszymy jest opinią, nie faktem. wszystko co widzimy jest punktem widzenia, nie prawdą" - marek aureliusz
"wszystko co słyszymy jest opinią, nie faktem. wszystko co widzimy jest punktem widzenia, nie prawdą" - marek aureliusz
I właściciel ma absolutną rację. Gdyby to mnie dotyczyło zrobiłbym to samo o ile nie więcej. Niektórym się wydaje, że mogą sobie chodzić i jeździć wszędzie nie przejmując się jakie są tego skutki. Szkoda, że LP nie są takie skuteczne w walce z tzw. turystyką czyli quadami i crossami oraz równie niszczącymi rowerzystami...
Uśmiechnij się! Jutro możesz nie mieć zębów...
Zgadzam się, że właściciel ma rację ........
Ale czy ktokolwiek jest w stanie podać skuteczny sposób "walki" z quadami i crossami Po pierwsze takiego delikwenta trzebaby zatrzymać (złapać), a po drugie nawet nałożenie na niego mandatu jest małodokuczliwą karą - to z reguły zamozne osoby.
Oczywiście są pozytywne jaskółki (choćby pod Warszawą) gdy stowarzyszenie qadowców dogaduje się z LP na temat wykorzystania terenu - ale ile osób należy do stowarzyszenia i się podporządkuje .....
Ale czy ktokolwiek jest w stanie podać skuteczny sposób "walki" z quadami i crossami Po pierwsze takiego delikwenta trzebaby zatrzymać (złapać), a po drugie nawet nałożenie na niego mandatu jest małodokuczliwą karą - to z reguły zamozne osoby.
Oczywiście są pozytywne jaskółki (choćby pod Warszawą) gdy stowarzyszenie qadowców dogaduje się z LP na temat wykorzystania terenu - ale ile osób należy do stowarzyszenia i się podporządkuje .....
- jabberwock
- początkujący
- Posty: 109
- Rejestracja: niedziela 27 lip 2008, 22:34
- Lokalizacja: RDLP Białystok
Znajomy lesnik z południa Rp wpadł na pomysł stawiania pułapek na quadowców- wkopywanie desek z gwoździami- 2-3 wystającymi kilka cm. Takie deski wykładał w lesie w miejscach często uczęszczanych przez kłady i rowerzystów lubiących poskakać po górkach. Pułapki kilkukrotnie ginęły , po kilku razach natężenie ruchu quadowego ustało .
Wszystko oczywiście w ramach partyzantki.
Wszystko oczywiście w ramach partyzantki.
Beware the Jabberwock, my son!
The jaws that bite, the claws that catch!
Beware the Jubjub bird, and shun
The frumious Bandersnatch!
The jaws that bite, the claws that catch!
Beware the Jubjub bird, and shun
The frumious Bandersnatch!
Więc na ogół skąpe. Nałożenie mandatu w kwocie 500 PLN bardzo je boliKegg pisze:to z reguły zamozne osoby
Poezja to opisanie uczuć słowami, a świata - uczuciami.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.