Kolejny rezerwat zniszczony przez leśników

Zagadnienia z szeroko pojętej ekologii, przyrody, środowiska i biologii...

Moderator: Moderatorzy

Silver

Post autor: Silver »

Gorajczyk66 pisze:Co do "Rospudy" - coś tam uzgodniono, więc zabawa prawdopodobnie zacznie się od początku. Cała NATURA 2000 do ponownego przeglądu. Zobaczymy kto tym razem będzie wyznaczał....
Takie wydarzenia jak ta wojenka w rezerwacie to niestety woda na młyn tych raczej proekologicznych "wyznaczaczy". Będzie jeszcze trudniej cokolwiek zbudować. I warto mieć tego świadomość nim znów jakiś leśnik "wiedząc coś tam lepiej" zacznie drażnić szeroko rozumianych ekologów. Oni są jak pszczoły. Jeden nic nie znaczy - można zignorować, dziesięciu uprzykrzy już życie - trzeba machnąć czasem łapą, ale jak się zleci cały wkurzony czymś rój, pogonią śmiało kota nawet takiemu potężnemu (w swym mniemaniu) misiowi jak LP :) Że też to wciąż od nowa trzeba w tych czasach jeszcze tłumaczyć... Oni owszem często nie mają w swych "ekosporach" i "ekopostulatach" racji, są oderwani od realiów, a czasem będąc w ochronie przyrody naturszczykami, gadają wręcz głupoty. Biopaliwa w kontekście cen żywności niezłym tego są obecnie dowodem. Nie widzą czasem swych postulatów w szerszym kontekście. Zgoda, ale to wciąż nie powód by ich drażnić ignorować czy pouczać z góry. Trzeba (nawet mimo inwektyw) robić z anielską cierpliwością swoje (choć owszem to trudne) starając się raczej ich do siebie na przykładach przekonać niż zwalczać. Oni reprezentują lęki i stan świadomości przyrodniczej sporej grupy społeczeństwa. Nie znikną ot tak sobie już nigdy. Powrotu do czasów sobiepaństwa leśników w lesie już nie ma. Ekorecenzentów będzie tylko Lasom przybywać. Patrząc na to jak opiniotwórczą rolę odgrywają w społeczeństwach starej Europy, należy raczej prognozować nieuchronny wzrost ich roli i u nas. Sorry. I tak tylko dzięki swemu oszołomstwu są dziś siłą tak mało znaczącą. Odrobina pragmatyzmu i staną się realną siłą polityczną. Zobaczycie. I jaka partia obejmie wtedy w sposób naturalny MŚ? Kto być może będzie decydował o Lasach? Zamiast więc bezcelowo z nimi wojować (prowadząc wojenkę niemożliwą zresztą do wygrania) trzeba przy każdej możliwej okazji im swe racje tłumaczyć tłumaczyć i tłumaczyć. Cele są czasem zbieżne. Są wspólne płaszczyzny do porozumienia. Zalesienia, śmieci w lasach, zwiększanie bioróżnorodności w monokulturach, edukacja najmłodszych i wiele wiele innych. Z nimi można się dogadać. Byle na spokojnie. Ich trzeba z bujania w obłokach sprowadzać na ziemię ...ale oni leśników mogą lekko bardziej od przysłowiowych "desek" w górę oderwać, by czasem spojrzeli na to co w lesie robią szerzej. Jak się spotkają kiedyś pośrodku - będzie dobrze :)
Maruda714
początkujący
początkujący
Posty: 38
Rejestracja: czwartek 10 kwie 2008, 11:21
Lokalizacja: LUBIN

Post autor: Maruda714 »

Robal-przeginasz. Ja pisałam tylko o tym, jak trudno jest odnowić utracone wartości przyrodnicze. Każdy wie, co było tego powodem w górach. Skutki jednak są takie same, jak w przypadku innych niekorzystnych działań - ginie przyroda. O ile byś czytał dokładnie i analizował wypowiedzi, może byś wyczytał coś między wierszami, jakąś zasadę ogólną, bez wgłębiania się w takie rozgraniczenie rezerwat-inny las. O ile wymiana poglądów z Michaello, chociaż burzliwa,była przyjemnością , o tyle twoja postawa pozostawia wiele do życzenia. Nie wiem czy wynika ona z wieku, czy innych powodów. Jeżeli ubliżanie podszyte agresją jest błędem młodości - wybaczam. Nie czytasz dokładnie-to twój błąd i uznajesz zasadę, że najlepszą formą obrony jest atak, czym bardziej ubliżający tym lepszy (wyzywanie od nieuków). Ja jako głupi leśnik potrafię na wcześniejszych postach podkreślić potrzebną rolę ekologów, ty leśników najchętniej byś wysłał do gazu. Szkoda, dopóki natura pozostaje we względnej równowadze wszyscy mają prawo żyć, a po śmierci równo nas robale zjedzą. Ja jako niedouk leśny jednak postaram się podczas kolejnego przerzadzania drzewostanu, tak doświetlić dno lasu, aby występująca tam konwalia majowa (chroniona!!!!!) mogła się lepiej rozrastać. Pomimo tego,że nie ma z niej korzyści finansowych, co wg Ciebie generuje pracę leśników. Bardzo Ciebie proszę, abyś poprzez moje "niedouczenie" nie obrażał innych ludzi pracujących w lasie, bo to również dzięki nim został do życia powołany kolejny rezerwat przyrody "Buczyna Jakubowska", chciaż zapewne wg Ciebie ciż sami leśnicy wpadną tam zaraz z piłami i drzewka dla zysku powycinają. Ja podkreślam raz jeszcze, ż merytoryczne rozmowa pomiędzy eklogami, leśnikami i przyrodnikami powinna polegać na wymiane doświadczeń, nie obrzucaniu się kalumniami. I osobiście jest mi przykro i poczułam się zniesmaczona tym, że napisałam ten post. Za co przepraszam i innych listowiczów.
Awatar użytkownika
Sylvia
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1181
Rejestracja: środa 21 lis 2007, 09:41
Lokalizacja: Que?

Post autor: Sylvia »

Maruda714 pisze:Tak na marginesie pragnę zaznaczyć, że nie istnieje rozdzielenia leśnika od przyrodnika.
Niestety nie mogę się z tym zgodzić, a szkoda... :( Pracuję już trochę w LP i widzę, że są leśnicy czujący przyrodę, ale i są PPD (znacie ten skrót :wink: ?). Jednak z rosnącym optymizmem zauważam regres leśników typu PPD, co być może wynika z wzrastającego kształcenia przyrodniczego młodzieży. Na AR w Poznaniu około 80% członków sekcji ornito-, czy teriologicznej - to leśnicy.

Michallo i Robal - powtarzam Wam, że nie wszyscy leśnicy są źli, my się zmieniamy :!:
Zdrowy rozsądek i do przodu.
Związki na Powązki.
Awatar użytkownika
bromarek
dyrektor regionalny
dyrektor regionalny
Posty: 6102
Rejestracja: poniedziałek 24 mar 2008, 23:58
Lokalizacja: Las Palmas

Post autor: bromarek »

silver30+ pisze:Zamiast więc bezcelowo z nimi wojować (prowadząc wojenkę niemożliwą zresztą do wygrania) trzeba przy każdej możliwej okazji im swe racje tłumaczyć tłumaczyć i tłumaczyć.
silver30+ pisze:Z nimi można się dogadać.
Czyżby? Wystarczy spojrzeć na tą dyskusję można tłumaczyć ,tłumaczyć i tłumaczyć i tak przypomina to dyskusję z chińczykiem.Klapki na oczach i jak koń w kieracie.Przypominam iż jest to dyskusja w oparciu o artykuł ze strony Pracowni....który nie ujmuje szerzej tematu tylko atakuje leśnych barbarzyńców z piłami. I jak w dowcipie taka jest ich pierwsza wersja i będą jej się trzymać.http://forum.bocian.org.pl/viewtopic.php?p=50951 a to na deser opinie ekologów.
Glaca
dyrektor regionalny
dyrektor regionalny
Posty: 6954
Rejestracja: czwartek 21 cze 2007, 13:18
Lokalizacja: wielkopolska

Post autor: Glaca »

bromarek pisze:[ na deser opinie ekologów.
Ciekawe...

http://forum.bocian.org.pl/viewtopic.php?p=50951
Awatar użytkownika
Gorajczyk66
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1093
Rejestracja: czwartek 24 maja 2007, 17:32
Lokalizacja: z Kaszub.

Post autor: Gorajczyk66 »

Już wcześniej o tym pisałem: Czy aby nie jest tu potrzebny prokurator?
Aby ustalić kogo winien słuchać leśniczy - konserwatora czy swojego nadleśniczego?
Chociaż 200 kuba/metrów to nie jest aż tak porażające.
A właściwie to jak było naprawdę - m/sześć. miało przeciętne ścięte drzewo?

A "konserwator - na stanowisku od kilku miesięcy" i "nic nie wie"; czym więc zajmował się wcześniej że nie zna przepisów prawnych w tej materii obowiązujących?
Czyżby nagrodzony "stołkiem kolejny zasłużony ....
Bogusław.

„Nadchodza znowu epoki, w których przeżyje tylko to, co umie pełzać”. Mikołaj Gomez Davilla

_______________________________________
Silver

Post autor: Silver »

....tak widzą leśników.... "leśnik-szkodnik" leśnik-drwal" leśnik-deski-w-oczach"..... i trzeba uczciwie przyznać, że leśnicy sami im amunicji przeciw sobie swymi mało czasem rozważnymi działaniami Bromarek przynoszą. Czy dla 200 dębów i zerowego efektu jak o opiętka chodzi (kloce decyzją ministra zostaną tam pewnie i tak, więc cała akcja na nic) warto było w tą awanturę naprawdę leźć? Spieszyć się i ciąć "na szybkiego", skoro wiadomo było, że minister to wstrzyma? Jak się z tego tłumaczyć? Gdyby te cięcia sanitarne tylko głośno postulować i ostrzegać przed skutkami ich zaniechania, ale łap tam nie pchać, miałoby się za czas jakiś więcej argumentów w dyskusji. Dęby i tak w sporej części się wykruszą. Nie opiętek to co innego te osłabione zniszczy. Kolejka spora. Z ich ochroną czy bez niej - nikt ich konewkami podlewać chyba nie będzie? .....a to ten czynnik (jak w całej Polsce - spadek poziomu wód gruntowych) jest pewnie pierwotną przyczyną ich osłabienia.
....a co do dyskusji z ekologami tu też ją prowadzimy. I my się czegoś uczymy i (wbrew pozorom) oni :) Mniej tylko emocji i epitetów.
Jacek H.
początkujący
początkujący
Posty: 13
Rejestracja: poniedziałek 14 sty 2008, 09:12
Lokalizacja: Sękocin

opiętek i rezerwat

Post autor: Jacek H. »

Czuję się niejako wywołany do tablicy jako jeden z autorów broszury na temat opiętka.
Pewne sprawy, które chciałem poruszyć, wyjaśnił już silver30+ (ewolucja ekosystemów, a utrzymywanie celów ochronnych, wzrost świadomości ekologicznej społeczeństwa , a leśnictwo itd.).

Rozwinę nieco wątek dotyczący samego opiętka dwuplamkowego. Wzrost liczebności tego owada obserwowaliśmy w Polsce od kilku lat, mniej więcej od 2000 roku. Złożyły się na to ciepłe lata, suche zimy, a co za tym idzie obniżenie poziomu wód gruntowych. Opiętek miał się dobrze, do tego stopnia, że nadmiernie rozwinięte populacje wyszły poza swoje znane upodobania do porażania starych, nasłonecznionych, osłabionych dębów i zaczęły zasiedlać także młodsze "na oko" zdrowe dębiny. Widziałem hektary 30-40 letnich, gospodarczych dębin zasiedlonych, w 70-80%, czyli praktycznie skazanych na przedwczesne wycięcie. Do rzadkości nie należało występowanie opiętka dwuplamkowego na dębach w drugim piętrze w cieniu pod osłoną sosen.
Jednak terenowcy zaprawieni w bojach z "szkodnikami wtórnymi" np. kornikiem drukarzem łatwo dali by sobie radę z opiętkiem, który teoretycznie jest znacznie łatwiejszy do opanowania niż drukarz, ponieważ wyprowadza tylko jedno pokolenie w roku, a nie kilka. Problem leży w tym, że drzewa opanowane przez opiętka są bardzo trudne do rozpoznania we wczesnych stadiach zasiedlenia. Często porażana jest część strzały, drzewo żyje przez kilka lat stanowiąc stały materiał lęgowy. Praktycznie jedynym pewnym symptomem obecności larw opiętka w kolebkach w korze, czyli takich które przeobrażą się i wylecą na wiosnę jest działalność dzięciołów, ale tutaj potrzebne jest doświadczenie w prawidłowej ocenie czy to na pewno opiętek i czy jest to ciągle posusz czynny (opiętkowy).
Nie mogę zgodzić się z opinią powtarzaną wielokrotnie, że usuwanie posuszu czynnego z opiętkiem nie powoduje ograniczania liczebności jego populacji (podobnie w przypadku np. kornika drukarza) i są na to dowody w literaturze naukowej. Skuteczność akcji ograniczania liczebności opiętka czy drukarza zależy od wielu czynników, nie chcę tutaj przepisywać Instrukcji Ochrony Lasu, ale wymienię tylko: terminowość i 'kompleksowość' tzn. akcja powinna być prowadzona w całych kompleksach leśnych. W warunkach gradacji przy olbrzymiej mobilności i agresywności owadów pozostawienie nawet fragmentu nieobjętego akcją znacznie obniża jej rezultaty.
Obecnie od dwóch lat obserwujemy zdecydowany spadek liczebności opiętka, „docinane” są już często drzewa poopiętkowe zasiedlone przez całą gamę owadów idących za nim.

Nie znam przypadku rezerwatu „Starodrzew Szyndzielski”, ale rozumiem obawy leśników, pomijając sprawy związane z celami ochrony w rezerwatach, często sąsiadują one z drzewostanami gospodarczymi, za których stan odpowiedzialni są leśnicy. W tym konkretnym przypadku, jeśli rzeczywiście na wyciętych drzewach jest opiętek w korze można je okorować a korę zniszczyć, jest na to jeszcze miesiąc czasu, opiętek nie poleci wcześniej niż z końcem maja.
Rozumiem także stanowisko przyrodników, stojące, martwe dęby to naprawdę środowisko życia wielu ciekawych czasami rzadkich, ginących organizmów, chociaż nie zawsze i nie wszędzie.

Sprawa ma znacznie szerszy wymiar celowości ingerencji człowieka w rezerwatach częściowych i jej zakresu. Powtarzam truizmy, ale w wielu przypadkach bez tej ingerencji to, co chcieliśmy chronić ginie. Prawdopodobnie nasze zabiegi przedłużą tylko agonię pewnych środowisk czy występowanie wycofujących się gatunków, ale jakoś nikt nie protestuje przeciwko akcjom restytucji głuszca czy cietrzewia.

Zadałem kiedyś pytanie zapalonemu przyrodnikowi, zdecydowanemu wrogowi wszelkich ingerencji w rezerwatach, co zrobią jak (w czysto hipotetycznej sytuacji) wybuchnie pożar w rezerwacie ścisłym Białowieskiego Parku Narodowego obejmujący większą część rezerwatu? Nie uzyskałem konkretnej odpowiedzi, ale skłaniał się ku opcji gaszenia, a przecież pożar to naturalny element przyrody i to niesłychanie ważny, decydujący o istnieniu wielu specyficznych środowisk i organizmów. Odpowiedź jest prosta to, co nam zostało cennego z przyrodniczego punktu widzenia staramy się chronić, a zostało tego niewiele.
Podobnie mam nadzieję leśnicy podchodzą do ochrony przyrody, chociaż często skala i przedmiot jest nieco inny. Nie stać nas na rozwój gradacji kornika na 8 mln hektarów świerczyn jak miało to miejsce na Alasce, pomimo naturalności tych lasów. Nie możemy liczyć na zachowanie (przynajmniej czasowe) wielu elementów naszej przyrody, narażonej na różnego rodzaju niekorzystne zjawiska (ocieplenie klimatu, powodzie, gradacje) bez przemyślanej ingerencji.


Jacek
Awatar użytkownika
maverick
dyrektor regionalny
dyrektor regionalny
Posty: 6752
Rejestracja: czwartek 24 sie 2006, 22:09

Post autor: maverick »

silver30+ pisze:....tak widzą leśników.... "leśnik-szkodnik" leśnik-drwal" leśnik-deski-w-oczach".....
Od razu nasuwa mi się jedna z głośnych spraw, nie pamiętam koło jakiego miasta. Bór sosnowy graniczył z nowo budowanym osiedlem, sosny miały koło 120lat, sporo było hubiastych. Leśniczy wyciął jak miał w planach. Osiedle podniosło krzyk, że "leśnik-łobuz" wycina takie "piękne drzewka". Nadleśniczy z leśnikiem musiał się ładnie tłumaczyć. "Ekolodzy" tez dołożyli swoje trzy grosze. Nie dało rady tłumaczenie, że może się przewrócić drzewo na posesję, pogniłe od środka, straty będą w mieniu mieszkańców, czy nawet mogłaby się wydarzyć tragedia. A teraz, gdyby się stało to co tłumaczył leśniczy to wtedy by było też gadanie, że nie opiekuje się lasem. I jak tu sie tłumaczyć ??
A tu cytat z forum co Glaca podał link:
No cóż, kolejny raz okazało się, że największym szkodnikiem w lasach jest leśnik. Wyjątkowo wredny to pasożyt.
:cry:
robal
podleśniczy
podleśniczy
Posty: 263
Rejestracja: niedziela 24 cze 2007, 20:10
Lokalizacja: zza morza

Post autor: robal »

Maruda714 pisze:Robal-przeginasz
Maruda714 pisze:twoja postawa pozostawia wiele do życzenia. Nie wiem czy wynika ona z wieku, czy innych powodów. Jeżeli ubliżanie podszyte agresją jest błędem młodości - wybaczam. Nie czytasz dokładnie-to twój błąd i uznajesz zasadę, że najlepszą formą obrony jest atak, czym bardziej ubliżający tym lepszy (wyzywanie od nieuków).
Maruda714 pisze:Jeżeli ubliżanie podszyte agresją jest błędem młodości - wybaczam
No cóż, bycie oponentem i niezgadzanie sie z Twoimi tezami to od razu obraza, tak?

Nie wchodzac głebiej w polemike "nie na temat" - udowodnij ta obrazę - zacytuj te obraźliwe fragmenty.

A co do ochrony rezerwatowej ciekawe pojmuje temat silver ( i tu mnie miło zaskoczył)..Co prawda przedstawia później taktykę "walki poprzez rozmowę" z ekologami, ale mimo wszytstko oceniam in plus.
Co do tej walki z ekologami -silver miałes na mysli właczenie ekologów w struktury "lesnej ochrony przyrody" Pewnie finansowe i "inne" profity zachecily by tych bardziej "zyciowych" i "racjonalnych" do współpracy (czytaj -zgadzania sie ze wszytkim z lesnikami), ale powiem szczerze -nas, prawdziwych ekooszołomów i ekoterrorystów nie zachęcisz do kolaboracji ;).
Rozmowa owszem - na równych zasadach, a nie z góry.
Poza tym ja osobiści i osoby mi bliskie mamy kontakt z szeroka rzeszą lesnikow "myslących inaczej" (takich lesnych ekoterrorystów), którzy nie podzielają opinii przewazających na tym forum (choc boja sie do tego przyznac z obawy przed ostracyzmem i linczem;) ).
robal
Awatar użytkownika
Chrobry
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1048
Rejestracja: piątek 03 mar 2006, 19:12
Lokalizacja: Białowieża

Post autor: Chrobry »

Sybil Fawlty pisze:Jednak z rosnącym optymizmem zauważam regres leśników typu PPD, co być może wynika z wzrastającego kształcenia przyrodniczego młodzieży.
Zależy od regionu.

Chyba jednak Silver nie do końca wczułeś się w ton i meritum tej dyskusji - ponownie o tym samym. Sybil jest optymistką, ja niestety nie. Uważam, że niestety leśnicy w dalszym ciągu używają języka świadczącego, że nie do końca rozumieją zmiany i przemiany. Od 2003 roku , przynajmniej, obowiązuje zasada, że leśnicy mają wyłącznie informować WKP o zagrożeniach i o zjawiskach istotnie wpływających na sytuacje przyrodniczą w rezerwacie (to się nazywa monitoring). Niestety nie zostały przez organa przyrody wypracowane dotąd mierniki (nawet w parkach narodowych; bo wyniki badań za coś takiego trudno nazwać - to mogą być jedynie wskazówki). No i w związku z tym leśnicy pisali i czasami nadal piszą w tych swoich doniesieniach, że o coś tam wnioskują - a to jest bzdura. O ile dla parków narodowych sa jakieś instrukcje sporządzania odpowiedniej dokumentacji do planowania, o tyle dla rezerwatów nie ma. A ponieważ rezerwaty leżą na terenie najczęściej lasu zarządzanego przez PGL LP - to i ci leśnicy czuja się odpowiedzialni za stan lasu - tego nikt z nich ustawowo nie zdjął. Nie ma w żadnej ustawie (o ochronie przyrody, prawie o środowisku, o lasach) artykułu, który by jednoznacznie mówił, że za stan lasu - poza obszarami poddanymi różnym formom ochrony przyrody odpowiada nadleśniczy. No to ten nadleśniczy smaruje w swoich pismach do WKP różne rzeczy. Dla większości rezerwatów nie mamy planów ochrony. WKP mają niewyróbkę. Jest ich w wydziałach zbyt mało, często zmieniają się pracownicy - i mają niewielkie doświadczenie. No to skutek jest taki, że wydawane są decyzje takie jakie są. Potem mamy strachliwych urzędników w ministerstwie, którzy - ja to tak odbieram - dla świętego spokoju przychylają się dla poglądu, że jak już jest rezerwat - to najlepiej nic w nim nie robić. Ale nie słychać, żeby w tym MŚ wreszcie ktoś skalkulował ile potrzeba pieniędzy na sporządzenie planów ochrony i w jakim terminie zostaną one wykonane, jaki będzie system ich monitorowania.
Pracuję na terenie takiej rdLP, w której informację o zagrożeniach w rezerwatach leśniczowie składają na specjalnych drukach ze szkicami itpd. Ten materiał jest następnie przesyłany do WKP na kolejnych specjalnych formularzach z wyciągami z LMN i opisem taksacyjnym. Wysyła się to również do NGOsów. A efekt jest wyłącznie taki, że NGOsy wysnuwają jedynie słuszny wniosek - leśnicy chcą wyciąć. A w wielu przypadkach wcale o to nie chodzi. Tak naprawdę leśnikom chodzi o podkładkę. Będzie protokoł z wizji terenowej (o ile NGOsy wezmą udział, to i z ich podpisami). Będzie decyzja. Ostatnio jeden leśniczy otwarcie powiedział, że on zgodnie z prawem opisał zagrożenie i wcale mu nie zależy na tym by mordować się z wycinaniem tych drzew - bo to więcej kłopotu niż pożytku. On tylko musi udokumentować, że prowadzi obserwacje i ich wyniki zgłasza. On nie jest od decyzji. Od decyzji jest organ ochrony przyrody.
I właśnie dlatego, Silver, irytują mnie i kilka innych pewnie osób, niektórzy dyskutanci w tym i kilku podobnych tematach. Wielokrotnie toczyłem spory z moimi kolegami leśnikami na temat tego jak postępować w rezerwatach - co z nimi robić. Zawsze mi wychodziło, że nadrzędny jest cel dla którego tworzymy rezerwat - dodatkowo trzeba się wczytać w zapisy projektu złożonego do WKP przez pomysłodawcę. Tam znajduje sie odpowiedź na wiele pytań. Gdyby organ powołujący rezerwat do życia zechciał być uważny i dokonać analizy projektu, sądzę, że wiele rezerwatów miałoby o wiele lepiej zredagowane rozporządzenia o ich utworzeniu, a niektóre wcale by nie musiały powstać. Wystarczyłoby - dla terenów zarządzanych przez PGL LP - dokonać precyzyjnych zapisów postępowania ochronnego w określonym wydzieleniu w ramach p.u.l (wcześniej przyjętych na I i II KTG).
Wracając natomiast do sposobów postępowania w tym przypadku PnrWI - to jest to klasyczny przykład organizacji, która nie lubi konstruktywnej współpracy. Nie cierpi dyskusji - chyba, że interlokutor na wstępie przyzna się, że uznaje racje PnrWI. Ponieważ obserwuję działalność tego stowarzyszenia od jakichś piętnastu lat - zdołałem wyrobić sobie zdanie na temat techniki, metod i stylu działania. Są one związane ze sposobem działania jednego człowieka. Swoistego guru głębokiej ekologii w Polsce. Miałem kiedyś "przyjemność" zaprosić go do współdziałania w jednej drobnej, ale istotnej dla środowiska sprawie. Niestety, poza napisaniem kilku bardzo ostrych i spektakularnych medialnie protestów, na nic więcej nie było jego i jego organizacji stać - do współdziałania nie doszło, a część ludzi z jego kolejnej organizacji odeszło - bo nie mogli pogodzić się z tak niekonstruktywnym działaniem. I właśnie jego tropem idą młodzi entuzjaści skupieni w PnrWI, a także chyba niektórzy dyskutujący tutaj Forumowicze. Szkoda. Osobiście wolę polemikę - nawet kłótnię - byle tylko potem dojść do konsensusu.
A tak na marginesie rozbawiło mnie stwierdzenie Michalllo, że "W przyszłym roku cała puszcza Białowieska, zostanie objęta parkiem narodowym Zobaczymy, jak to bez Was, wspaniałych leśników, ten las ginie i umiera, wtedy zobaczymy, jak puste były wasze słowa.". Coś mi ten Michallo pachnie kimś o innym nicku w innych miejscach netu. Ale co do tego czy ginie i co się pod tym pojęciem pojmuje, to już inna sprawa. Przypominam sobie moją dyskusję na temat puszczy z człowiekiem o dość radykalnych poglądach. Tak sobie dywagowaliśmy i w końcu na moje pytanie o to czy nie myśli o tym, by jednak choć część Puszczy była jednak zagospodarowywana, by przyszłe pokolenia mogły mieć nie tylko obraz wyłącznie efektu sukcesji regeneracyjnej (bo taka dominuje na znacznej części BPN i rezerwatów przyrody), ale także efektu działania człowieka, który stara się kształtować w ograniczony sposób lasy, odpowiedział mi, że jego zupełnie nie interesuje co my po sobie zostawimy. I być może w tym jest clou problemu. I druga kwestia - dlaczego polskie parki narodowe nie mają środków na finansowanie badań przyrodniczych? Może mielibyśmy wówczas pełniejszy obraz sytuacji? No, i pożytek nie tylko z mówienia, że chronimy, zwiedzamy, ale i pogłębiamy wiedzę nie wyrywkowo, a systemowo.
A te kilka dębów - a co to mnie obchodzi - wzorem mojego polemisty.
robal
podleśniczy
podleśniczy
Posty: 263
Rejestracja: niedziela 24 cze 2007, 20:10
Lokalizacja: zza morza

Post autor: robal »

Wypowiedzi internautów z forum GW
http://forum.gazeta.pl/forum/72,2.html? ... 74&v=2&s=0

-----------------------
Powyzsze opinie to opinie "laików"
Pewnie mało merytoryczne, ale mówią dużo jak postrzegani są lesnicy w na Podlasiu..
robal
Awatar użytkownika
Gorajczyk66
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1093
Rejestracja: czwartek 24 maja 2007, 17:32
Lokalizacja: z Kaszub.

Post autor: Gorajczyk66 »

robal pisze:Wypowiedzi internautów z forum GW
http://forum.gazeta.pl/forum/72,2.html? ... 74&v=2&s=0
---------------------
Powyzsze opinie to opinie "laików"
Pewnie mało merytoryczne, ale mówią dużo jak postrzegani są lesnicy w na Podlasiu..
Te wypowiedzi są w takim samym stylu, jak wszelkie inne zamieszczane pod każdym artykułem na portalach informacyjnych.
Ich autorów można porównać do niejakiego "antka-emigranta" - wszędzie bywającego, wszędzie piszącego, i wielu innych jemu podobnych.
Korzystają z ogromnej tolerancji jaka tam panuje, całkowitej anonimowości, brakiem jakichkolwiek ograniczeń. Czasem zdarzy sie jakiś post usunięty, ale to zupełna rzadkość, głównie te "dyskusje" służą obrażaniu innych, z wzajemnością zresztą...

Teraz zaś "robalu" powiedz dlaczego to opinie "laików" ?
Ja napisałbym że LAIKóW ( bez "_") DYLETANTóW, ZADYMIARZY....
Bo tak właśnie je postrzegam.

One cą całkowicie jałowe, całkowicie pozbawione merytoryczności, względnie o śladowej merytoryczności i znajomości zagadnienia.
Jeśli jeszcze są firmowane przez ekologów - vide linki do stron- no to już łapki opadają.
O jakiejkolwiek dyskusji mowy być nie może.
Ale swoją rolę spełniły - społeczeństwo wie kto jest dobry( czyli ci, którzy się w tym gazetowym forum wpisali) a kto zły ( wiadomo - leśnicy i chyba nie tylko z Podlasia !)
No i o to właśnie chodziło.
Bogusław.

„Nadchodza znowu epoki, w których przeżyje tylko to, co umie pełzać”. Mikołaj Gomez Davilla

_______________________________________
Awatar użytkownika
Quercus
leśniczy
leśniczy
Posty: 601
Rejestracja: piątek 02 mar 2007, 17:52

Post autor: Quercus »

robal pisze:Urzędnikom odpowiedzialnym za ochronę środowiska radzę powołać specjalną komisję
która codziennie miałaby kontrolować lasy i patrzeć leśnikom na chciwe łapki.
Komisję z dużymi uprawnieniami, z własnym wozem terenowym i GPS-em.
-----------------------
A kto będzie patrzył na łapi członków komisji - Bzdura nad bzdurami :lol:
Medelin
początkujący
początkujący
Posty: 8
Rejestracja: poniedziałek 23 paź 2006, 00:21
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Medelin »

Witam
Maruda714 pisze:Drogi Michalllo, a ty dalej swoje. Ja prubuję naświetlić problem z szerszej strony, zrównowazonego rozwoju, a ty wstawiasz tekst o tym, że dęby sobie same poradzą. Żeby odpowiedzieć na to pytanie trzeba być jednak "leśnikiem, a nie wielkim przyrodnikiem", BO WYMAGA TO DOGŁĘBNIEJSZEJ ZNAJOMOŚCI TEMATU. Otuż, wbrew tym tym dobrym warunkom do wzrostu dębów w Polsce, bez niedobrych leśników ich niebędzie. Każdy średnio douczony leśnik wie, że dąb pod dębem nie urośnie. Występuje tu tzw. zjawisko alleopatii ujemnej (osyłam do słownika). Żeby jednak uzyskać w przyszłości odnowienia dębowe stary drzewostan, pod którym się pojawiły, należy usunąć w ciągu 3-4 lat od pojawienia. Jeżeli tego się nie uczyni od 4-go roku życia zaczynająć ginąć. I tu jest zadanie dla tych niebobrych, straszących piłą drzewa, szukających za wszelkoą cenę leśników.
Nie jestem leśnikiem, lecz już na pierwszy rzut oka nawet laik spostrzeże że coś tu jest nie tak. Skoro dąb bez leśnika nie ma szans przetrwania, to jakim cudem przez tysiące lat istniały puszcze rządzone naturalnymi procesami, a w których to znaczny udział miał właśnie dąb?
Chrobry pisze: A tak na marginesie rozbawiło mnie stwierdzenie Michalllo, że "W przyszłym roku cała puszcza Białowieska, zostanie objęta parkiem narodowym Zobaczymy, jak to bez Was, wspaniałych leśników, ten las ginie i umiera, wtedy zobaczymy, jak puste były wasze słowa.". Coś mi ten Michallo pachnie kimś o innym nicku w innych miejscach netu. Ale co do tego czy ginie i co się pod tym pojęciem pojmuje, to już inna sprawa.
Wystarczy spojrzeć na zdjęcia satelitarne ( http://maps.google.com/ ) w odpowiednim przybliżeniu, żeby stwierdzić znaczące różnice między częścia puszczy objętą ochroną ścisłą w BPN, a częścią na której gospodarują LP. Nawet po białoruskiej stronie wygląda ta bez porównania lepiej, choć zaznaczam, że naocznie nie miałem okazji jeszcze stwierdzić. Naprawdę serce się kraje, jak się widzi miejsca w których wycięto drzewa pamiętające dwa ubiegłe stulecia czy sztuczne monokultury, które z naturalnym lasem nie mają wiele wspólnego, a niestety w ostatnim stuleciu na znacznych obszarach puszczy były wprowadzane.
carabus
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1796
Rejestracja: piątek 01 gru 2006, 08:28
Lokalizacja: z kłody

Post autor: carabus »

Ehhh. jak się to czyta to się nóż w kieszenie otwiera ….
po pierwsze jakiś czas temu jakiś „mądry” wpadł na pomysł aby przedmiotem ochrony był starodrzew – więc ja się pytam jak chronić starodrzew??????? „leczyć” dęby betonem, wybierać próchno??? szprycować jakimiś specyfikami???? z chęcią usłyszę odpowiedz …. jak utrzymać przedmiot ochrony w tym rezerwacie?????
po drugie – jak pisze Silver – kto de facto jest odpowiedzialny za tę wycinkę? leśnik? czy urzędnik??? leśnik ma psi obowiązek poinformować o tym co się dzieje bo czy się komu podoba czy nie to on jest odpowiedzialny za las gospodarczy i znowu czy się komu podoba czy nie to gospodaruje majątkiem SP. Zaś to urzędnik - WKP decyduje w odniesieniu do rezerwatów czy wycinać czy nie – Czemu więc NGO-sy nie domagają się głowy WKP tylko Nadleśniczego ????? to tak jakby mieć pretensje do plutonu egzekucyjnego a nie do składu sędziowskiego.
po trzecie – w naszym kraju na ekologii i medycynie znają się wszyscy – laicy, „ekolodzy” całe media itd. O wpadkach NGO-sy starają się jak najszybciej zapomnieć, odwrócić uwagę, zmienic temat – przypomnę chociaż sprawę Ojcowskiego PN – działanie „profesorów” i ekologów doprowadziły do zarośnięcia całej doliny, teren TPN – wycofanie owiec z hal doprowadziło do zaniku na wielu polanach krokusów – dopiero teraz wprowadza się „wypas interwencyjny” a Biebrza????? ile było awantur ekologów o krowy – skutecznie a teraz wywala się cieżkie pieniądze, urządza spektakularne akcje wykaszania a po co???? gdzie się podziały krowie kosiarki regularnie koszące łąki przykłady można mnożyć.
po czwarte – winą nas leśników jest brak umiejętności skutecznej komunikacji ze społeczeństwem – mamy swoje instrukcje, zarządzenia itp. i nikomu nic do tego nie potrafimy – bo niby skąd skoro nikt tego nas nie uczył przekazywać społeczeństwu co i dlaczego robimy. Mówimy szumnie, że gospodarujemy majątkiem SP i co za tym idzie???? nic. Przeciętny obywatel dostaje łatwostrawną papkę przygotowaną przez speców od PR – łyka to bez większych stresów, wyrabia poglądy, kształtuje wizję rzeczywistości. I wychodzi że leśnik to łobuz, wandal, bezmózgi jełop z pilarką w jednej i giwerą w drugiej ręce.
po piąte – szumnie zwane NGO-sy. W wielu z nich są ludzie z dużą wiedzą przyrodniczą, czy leśną często znacznie szerszą niż posiada niejeden leśniczy czy nadleśniczy – i nie można tego ignorować czy pomijać – z drugiej strony ekologia to temat medialny wieć garnie się do tego każdy kto widzi szansę swoich pięciu minut – zaistnieć, błysnąć – ot chociażby były Prezydent RP – Kwaśniewski. I o tym zapominać nie można – trzeba choć gadają często dyrdymały ich przynajmniej wysłuchać – niech się wygadają – spuszczą powietrze inaczej będą „walić z armaty do każdej muchy”.
po szóste – sprawa samego rezerwatu – to nie leśnik popełnił błąd a WKP bo to WKP zezwolił na wycinkę nadając rygor natychmiastowej wykonalności. Odwracając sytuację a co by było gdyby minister utrzymał w mocy decyzję WKP???? leśniczy dostał by za to że nie wykonał prawomocnej decyzji wojewody.
i wreszcie na koniec do postu Medelina – sorki za szczerość – jak sam piszesz leśnikiem nie jesteś, a laikiem i jako laik zadajesz pytania. Pytania, które są często zadawane przez laików – jak to możliwe że były dęby jak leśników nie było? ano tak samo jak żyli ludzie choć nie było lekarzy. Z jedną uwagą – jeszcze sto, dwieście lat temu na terenach obecnej Polski kompleksy leśne zajmowały znacznie większą powierzchnię – po czym najlepsze ziemie zostały zamienione na pola uprawne – dla LASU zostały ogryzki – tam gdzie nie chciała rosnąć pszenica, żyto, czy kartofle. I jakoś leperników nikt się o to nie czepia że wycieli ileś setek tysięcy ha lasów aby zamienić je na pola uprawne – no bo przecież deski się nie zje a młodego kartofelka owszem.
I obecnie na terenie naszego kraju coś takiego jak naturalne procesy nie istnieje – już dawno wyliczono że samoregulująca się powierzchnia to minimum 250000 tyś ha – dlatego najmniejszy park narodowy w USA jest kilkukrotnie większy niż wszystkie nasze PN razem wzięte.
Poza tym piszesz zdjęciach satelitarnych PB – sorki albo nigdy nie widziałeś tych zdjęć na oczy albo nie potrafisz ich interpretować – rzeczywiście warto wejść na google – pięknie widać po białoruskiej stronie wielohektarowe zręby zupełne – całe wylesione połacie puszczy, widać również pięknie wyasfaltowane linie oddziałowe – coby sobie Łuki pupci nie poobijał jak odwiedza PB – widać również po polskiej stronie rębnie gniazdowe – idące odnowienia, brak dużych zrębów – warto rzeczywiście wejść na google.
http://maps.google.pl/?ie=UTF8&ll=52.66 ... 3&t=h&z=13

piszesz wreszcie o monokulturach, dwustuletnich drzewach itp. tak masz rację – my leśnicy zbieramy to co sadzili nasi ojcowie – dęb nie ryż nie urośnie w trzy miesiące – choć pod pola ryżowe wycięto setki tysięcy hektarów to jakoś o protestach nie słychać.
Co do monokultur – takie było podejście do lasów 100 lat temu – dziś „zbieramy” tego plony – i znów zapominasz ze las to nie kartofle że jak nie wzejdą do przyorzesz i posadzisz żyto w tym samym roku.
Zapominasz o tym że Polska przez ponad 150 lat była pod zaborami, że byliśmy traktowani jak dojna krowa, że regularnie nas grabiono i łupiono, że w dwudziestoleciu międzywojennym Państwo tworzono od podstaw – że drewno było i jest towarem – skoro używasz google – wklep firma Centuria – zobaczysz co zrobiła w Białowieży i dowiesz się czym są drzewostany pocenturiowskie. I wreszcie lata powojenne – kraj trzeba było odbudować – sadzono więc drzewa które najszybciej rosną – z drugiej strony naszym „przyjaciołom” ze wschodu płaciliśmy regularny haracz za „wyzwolenie” – przychodził prikaz i już – dopiero wieć zebranie tych wszystkich rzeczy daje filrt przez który trzeba patrzeć na monokultury – zaś pisząc w ten sposób dajesz świadectwo temu że nie tylko jesteś laikiem jeśli chodzi o sprawy leśne – masz prawo nie każdy zna się na wszystkim ale dajesz również świadectwo że nie masz pojęcia o historii kraju w którym żyjesz a to już wstyd dla ciebie jako dla Polaka – jeśli za takiego się uważasz.
i na koniec a byłeś choć raz w PB??? po polskiej stronie???? :wink:
Awatar użytkownika
maverick
dyrektor regionalny
dyrektor regionalny
Posty: 6752
Rejestracja: czwartek 24 sie 2006, 22:09

Post autor: maverick »

Carabus- nic dodać, nic ująć. Święte słowa, krótko, dobitnie i wyczerpująco na temat. :spoko:

Co do zdjęć w GOOGLE mam wrażenie, że po Białoruskiej stronie jest mocno przetrzebiona (przerzedzona) puszcza. Po naszej widać odnowione pasy, gniazda, zrębów zbytnio nie widać, a po sąsiedniej widać plamy.
Medelin
początkujący
początkujący
Posty: 8
Rejestracja: poniedziałek 23 paź 2006, 00:21
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Medelin »

carabus pisze: i wreszcie na koniec do postu Medelina – sorki za szczerość – jak sam piszesz leśnikiem nie jesteś, a laikiem i jako laik zadajesz pytania. Pytania, które są często zadawane przez laików – jak to możliwe że były dęby jak leśników nie było? ano tak samo jak żyli ludzie choć nie było lekarzy.
Czyli rozumiem, że obszar chrony ścisłej w BPN niedługo zniknie z powierzchni Ziemi, bo nie są tam prowadzone wyręby i nasadzenia, tak jak w lasach zarządzanych przez LP?
A jeśli nie, to co szkodzi żeby pozostawić ten ostatni skrawek Polski w spokoju i nie prowadzić tam normalnej gospodarki leśnej? Tak jak się pozostawia np. chałupy kryte strzechą w skansenach, choć obecnie znamy trwalsze pokrycia, albo koła wodne w starych młynach, choć pewnie turbina Kaplana czy Francisa jest sprawniejsza.

W ogóle odnosze wrażenie że mówimy o dwóch różnych sprawach. Ty piszesz o gospodarce leśnej jako takiej, a mi zupełnie nie o to chodzi. Nie można stosować tych samych rozwiązań w każdym przypadku. O ile w lesie który powstał np. przez zalesienie grunty rolnego i nie przedstawia specjalnej wartości przyrodniczej pewne rozwiązania moga być korzystne, to już w PB niekoniecznie. Ten obszar powinien być wyłączony z gospodarczego użytkowania i pozostać jako obszar gdzie człowiek jeszcze wszystkiego nie przekształcił.
carabus pisze: Z jedną uwagą – jeszcze sto, dwieście lat temu na terenach obecnej Polski kompleksy leśne zajmowały znacznie większą powierzchnię – po czym najlepsze ziemie zostały zamienione na pola uprawne – dla LASU zostały ogryzki – tam gdzie nie chciała rosnąć pszenica, żyto, czy kartofle. I jakoś leperników nikt się o to nie czepia że wycieli ileś setek tysięcy ha lasów aby zamienić je na pola uprawne – no bo przecież deski się nie zje a młodego kartofelka owszem.
Tylko że wycinka lasów pod pola uprawne to problem który w zasadzie zniknął kilkadziesiąt lat temu i stąd też trudno mieć pretensje do ludzi uprawiających obecnie ziemie, że ktoś kiedyś wyciął las pod ich pole. Zresztą tam gdzie to zjawisko wystepuje sa i protesty (vide Brazylia). Wyręby w PB, to także historia najnowsza.
carabus pisze: I obecnie na terenie naszego kraju coś takiego jak naturalne procesy nie istnieje – już dawno wyliczono że samoregulująca się powierzchnia to minimum 250000 tyś ha – dlatego najmniejszy park narodowy w USA jest kilkukrotnie większy niż wszystkie nasze PN razem wzięte.
Ale to wcale nie oznacza, że należy przekształcić Puszczę Bialowieską w las gospodarczy gdzie jedynym kryterium jest produkcja masy drzewnej.
carabus pisze: Poza tym piszesz zdjęciach satelitarnych PB – sorki albo nigdy nie widziałeś tych zdjęć na oczy albo nie potrafisz ich interpretować – rzeczywiście warto wejść na google – pięknie widać po białoruskiej stronie wielohektarowe zręby zupełne – całe wylesione połacie puszczy, widać również pięknie wyasfaltowane linie oddziałowe – coby sobie Łuki pupci nie poobijał jak odwiedza PB – widać również po polskiej stronie rębnie gniazdowe – idące odnowienia, brak dużych zrębów – warto rzeczywiście wejść na google.
http://maps.google.pl/?ie=UTF8&ll=52.66 ... 3&t=h&z=13
A ja widze że duże zręby miały miejsce na większości obszaru puszczy. Spójrz na obszar ochrony ścisłej w BPN-ie jak się odróżnia od reszty puszczy. Dlaczego ochroną ścisłą nie może być objęty cały jej teren? Czy nie da się zachować puszczy bez prowadzenia wycinki drzew?
carabus pisze: piszesz wreszcie o monokulturach, dwustuletnich drzewach itp. tak masz rację – my leśnicy zbieramy to co sadzili nasi ojcowie – dęb nie ryż nie urośnie w trzy miesiące – choć pod pola ryżowe wycięto setki tysięcy hektarów to jakoś o protestach nie słychać.
Co do monokultur – takie było podejście do lasów 100 lat temu – dziś „zbieramy” tego plony – i znów zapominasz ze las to nie kartofle że jak nie wzejdą do przyorzesz i posadzisz żyto w tym samym roku.
Gdzie nie spojrzeć w las, to widać monokultury i to znacznie młodsze, niż 100 lat. Praktyka powszechna.
carabus pisze: Zapominasz o tym że Polska przez ponad 150 lat była pod zaborami, że byliśmy traktowani jak dojna krowa, że regularnie nas grabiono i łupiono, że w dwudziestoleciu międzywojennym Państwo tworzono od podstaw – że drewno było i jest towarem – skoro używasz google – wklep firma Centuria – zobaczysz co zrobiła w Białowieży i dowiesz się czym są drzewostany pocenturiowskie.
Dlatego właśnie powinniśmy uczyć się na błędach, widząc jakie spustoszenie spowodowała w puszczy rabunkowa gospodarka w końcu XIX i początku XX w.
Argumentowanie że drewno jest towarem to lekka przesada. Ile mamy dochodu z eksploatacji Puszczy Białowieskiej? A ja nie mówie, żeby nie prowadzić gospodarki leśnej na całej powierzchni kraju. Tylko prowadźmy ją tam gdzie nie będzie ona powodować tak daleko idących zmian w środowisku.
carabus pisze: I wreszcie lata powojenne – kraj trzeba było odbudować – sadzono więc drzewa które najszybciej rosną
Ale dlaczego akurat w Puszczy Białowieskiej, która jest dziedzictwem narodu, a nie lasem który ma "rosnąć szybko".
carabus pisze: – z drugiej strony naszym „przyjaciołom” ze wschodu płaciliśmy regularny haracz za „wyzwolenie” – przychodził prikaz i już – dopiero wieć zebranie tych wszystkich rzeczy daje filrt przez który trzeba patrzeć na monokultury – zaś pisząc w ten sposób dajesz świadectwo temu że nie tylko jesteś laikiem jeśli chodzi o sprawy leśne – masz prawo nie każdy zna się na wszystkim ale dajesz również świadectwo że nie masz pojęcia o historii kraju w którym żyjesz a to już wstyd dla ciebie jako dla Polaka – jeśli za takiego się uważasz.
Ja nikomu personalnie nie ubliżam i wypraszam sobie. Właśnie dlatego że jestem Polakiem chciałbym, żeby również i przyszłe pokolenia mogły zobaczyć PB zachowaną w stanie jakim znały je minione pokolenia.
carabus pisze:i na koniec a byłeś choć raz w PB??? po polskiej stronie???? :wink:
W niedzielę stamtąd wróciłem.
I prosze na koniec, żeby nie traktować każdego kto śmie skrytykować jakiś aspekt gospodarki leśnej za wroga, który neguje wszystko i uważa wszystkich leśników za bandę leśnych złoczyńców. Wiadomo że leśnik nie może sam decydować o wszystkim, wiadomo że wśród leśników trafiają się różni ludzie. Niestety jak słyszę leśnika, który mówi, że utrzymywanie sosny powyżej 100 lat to szkoda dla lasu, to trudno oprzeć się wrażeniu, że ma on nieco ograniczone horyzonty, nawet być może mimo swojej dużej wiedzy na temat lasu. Nota bene sam kiedyś chciałem zostać leśnikiem.
Michalllo
leśniczy
leśniczy
Posty: 711
Rejestracja: piątek 21 mar 2008, 00:21
Lokalizacja: Małopolska

Wszyszło szydło z worka

Post autor: Michalllo »

http://www.wspolczesna.pl/apps/pbcs.dll ... /685288158

[ Dodano: 2008-07-16, 14:19 ]
Wycinka dębów: czarne chmury nad leśnikami
Jakub Medek

Zarówno powołany przez ministra środowiska ekspert, jak i Państwowa Rada Ochrony Przyrody nie zostawili suchej nitki na decyzji konserwatora środowiska, zezwalającej na kwietniową wycinkę prawie 200 dębów w rezerwacie Starodrzew Szyndzielski.

- Wycinka była bezzasadna, pogorszyła walory przyrodnicze rezerwatu. Aby chociaż trochę odwrócić jej skutki, wywiezione z lasu drewno należałoby przywieźć tam z powrotem - napisał na temat "zabiegów ochronnych" w rezerwacie Starodrzew Szyndzielski dr Krzysztof Bucholtz, wysłany tam na inspekcję przez ministra środowiska. Podczas majowej wizji lokalnej wykrył, że znacząca część zbadanych wyciętych drzew w ogóle nie była zasiedlona przez chrząszcza opiętka. To właśnie walką z tym owadem leśnicy uzasadniali wycinkę. Ich zdaniem usunięcie zasiedlonych przez niego drzew było jedyną metodą ocalenia reszty dębów. Ówczesny wojewódzki konserwator przyrody przychylił się do ich zdania. Od jego decyzji ekolodzy odwołali się do ministra środowiska. Zanim ten zareagował, dęby zostały wycięte. Teraz minister bada, czy zasadnie.

Opinia dr. Bucholtza trafiła na biurko ministra kilka dni temu. Dzisiaj trafi na nie opinia Państwowej Rady Przyrody. Równie miażdżąca.

- Co do kwestii merytorycznych, czyli sporu o to, czy wycinkami można było walczyć skutecznie z opiętkiem, to nasze zdanie nie jest jednoznaczne. Teoretycznie bowiem, przy specyficznym rozumieniu sytuacji i celów ochrony, podejmujący decyzję mogli uznać, że usuwanie dębów pomoże. Natomiast w kwestiach prawnych i proceduralnych to pasmo naruszeń obowiązujących przepisów - streszcza wnioski Państwowej Rady Ochrony Przyrody jej wiceprzewodniczący Paweł Pawlaczyk.

I wymienia: wojewoda konsekwentnie, przez kilka lat godząc się na wycinki w rezerwacie, działał wbrew uchwalonemu przez siebie planowi ochrony rezerwatu, który wycinek jako działań ochronnych nie przewidywał. Leśnicy zaś, wycinając dęby porośnięte chronionymi porostami brodaczkami, łamali przepisy konsekwentnie i świadomie, bo tego robić nie wolno. Kolejnym naruszeniem, tym razem unijnych dyrektyw siedliskowych, było prowadzenie wyrębu na terenie, na którym występuje ściśle chroniony chrząszcz zgniotek cynobrowy, wykryty na wyciętych dębach. Sami leśnicy zgłaszali rok wcześniej, że żyje on w tym regionie.

Ostateczną decyzję co do zasadności kwietniowej wycinki, podpierając się otrzymanymi opiniami, minister podejmie najprawdopodobniej w przyszłym tygodniu.

źródło: Gazeta Wyborcza Białystok
http://miasta.gazeta.pl/bialystok/1,46340,5455916,Wycinka_debow__czarne_chmury_nad_lesnikami.html
ODPOWIEDZ