Burze, bagna i wodne ruiny czyli Pribałtika 2019

O miejscach, które zwiedziliście, o których chcecie opowiedzieć...

Moderator: Moderatorzy

Awatar użytkownika
Piotrek
Admin
Admin
Posty: 105122
Rejestracja: sobota 28 maja 2005, 00:00
Lokalizacja: ze wsząd
Kontakt:

Post autor: Piotrek »

buba pisze:Pierwsza definicja jaka sie wyswietla
Zwróciłaś uwagę skąd owa definicja pochodzi? Otóż z Rozporządzenia Ministra Transportu i Gospodarki Morskiej z dnia 1 czerwca 1998 r. w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać morskie budowle hydrotechniczne i ich usytuowanie. (Dz.U. 1998 nr 101 poz. 645). W tym samym rozporządzeniu mamy też definicję falochronu:
falochron - rozumie się przez to budowlę morską osłaniającą całkowicie lub częściowo akwen przybrzeżny, głównie w portach i przystaniach morskich, a także brzeg morski przed działaniem fal morskich
Czyli jak najbardziej jest to definicja prawna i jako taka - obowiązująca.
Ale tu dochodzimy do warunku drugiego, czyli celu w jakim dany obiekt zbudowano. Czy jest molem czy falochronem decyduje powód budowy - jeśli jak piszesz - zbudowano go do
buba pisze:obsługi statków oraz ruchu pojazdów albo ruchu pieszego lub do obsługi jednostek sportowych i statków pasażerskich
to będzie to molo, jeśli zaś w celach ochronnych przed działaniem fal morskich, no to molem już nie jest. Nawet jeśli jest wyposażony w dalby i można po nim chodzić czy jeździć. :)
Poezja to opisanie uczuć słowami, a świata - uczuciami.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.

Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1888
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Post autor: buba »

“Bateria nr 3” widziana z oddali, od strony wody - a dokładnie gdzieś z molo. Kolejne skupisko bezładnie rozrzuconych bunkrów na lipawskim brzegu! Tu będziemy dziś spać! :)

Obrazek

Obrazek

Tu też wszystko malowniczo zjechało z klifu.

Obrazek

Obrazek

Dziś nie zrobilismy tutaj wielu zdjęć. Miejsce obfociliśmy dokładnie 6 lat temu, spędzając tu pewne słoneczne acz chłodne majowe popołudnie, lodowatą noc i mglisty poranek.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

A dziś namierzamy bardzo przyjemne miejsce biwakowe! Acz wietrzne nieco - więc nie palimy ogniska.

Obrazek

Wędkarskie klimaty wieczorne.

Obrazek

Obrazek

Trafia sie tylko jeden incydent, który wręcz nie wiadomo jak skomentować. Wybrzeżem idzie niemiecka wycieczka - trzech dorosłych (więc chyba opiekunów) i około 10 sztuk dzieciaków, na oko 10-13 letnich. Wycieczka bardzo poprawna politycznie, bo posiadająca na stanie trzech ciemnoskórych i jednego skośnookiego. Dzieciarnia zachowuje sie jak wypuszczona właśnie z cyrku (albo oddziału zamkniętego). Drą japy aż klify drżą, biegają na oślep mało nie tratując kabaka, zdają się w ogole nie widzieć (albo totalnie ignorować) otaczający ich świat. Idąc rzucają do siebie piłkę do rugby, która za którymś kolejnym rzutem wali w busia - na szczęście nie w szybe, ale w metal, więc obywa się bez większych strat. Sytuacja powoduje jedynie salwy śmiechu i radości. Opiekunowie nie reagują. Zdają się nie zauważac i dyskutują ze sobą na jakiś wciągający temat, żywo gestykulując i wznosząc się na takie poziomy uduchowienia, że chyba niedługo anieli ich uniosą ku niebu.. Ekipa na szczęście sie oddala - i już nigdy nie wraca.. Nie wiem co to było, ale z całego serca im życze, aby tą rugbową piłką upolowali auto jakiś miejscowych dresów, których jak było widać wczoraj pod wiatrakiem - w Lipawie, a zwłaszcza w Karoście, nie brakuje...

W nocy zostajemy prawie sami na naszym plażowym biwaku. W sąsiedniej zatoczce tylko stoi czerwony bus na lokalnych (tzn. łotewskich) blachach. Niestety nie umiem ocenić czy jest stąd czy z przeciwległego konca kraju. Zasiedla go ciekawa ekipa. 1 facet, 3 kobity i 1 gdzieś dwuletni dzieciaczek. Wszystkie babeczki bardzo dbają o faceta, co chwile donosząc mu jakieś smakołyki lub kolejne piwo. Toperz zazdrości - cytat: “ten to się ustawił w życiu” :) Wszystkie dziewczęta na zmianę opiekują się dzieckiem, wiec ciężko wysnuwać jakieś domysły, która jest matką. Ekipa nosi długie dredy i powłóczyste szaty. Na plaży tańczą i zapodają różne ćwiczenia, które nieco przypominają joge, ale są bardziej dynamiczne.

Do snu kołysze nas szum fal.. Jak to miło jak nie ryczy wiatrak!

Obrazek

Obrazek

Rano ekipa z czerwonego busa zbiera się dosyć szybko. Robią przepierke w dużych miednicach, dobranych kolorystycznie do barw karoserii auta i odjeżdżają w siną dal, powiewając świeżo upranymi kolorowymi ciuszkami.

Poranek jest tutaj dosyć pusty.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W ogóle miejsce jest mniej odwiedzane niż rejon podwiatrakowy. Zawijają dwie starsze babki z leżaczkami. Chodzi też koleś w pomarańczowej kamizelce, który zbiera śmieci i wyjątkowo taksującym wzrokiem mierzy nasze rejestracje. Chwile nawet stoi i im się przygląda, a jego twarz staje się buraczkowa. Może był kiedyś w Oławie i zebrał tam wpierdziel? Albo mu autobus uciekł lub kupił nieświeżą kiełbasę? Nic jednak nie mówi tylko się oddala szybkim krokiem w strone lasu... Nie spodobał nam się ten koleś…

W czasie porannej przekąpki w morzu słyszymy gwizdek. Na brzegu stoi dwóch policjantów i do nas macha. No cóż.. Trzeba podejść.. Mam nadzieje, że nie chodzi o tą "zupę" z łopianów, którą wczoraj “ugotował” kabak.. Że to nie było jakieś chronione albo co.. Bo łopiany leżą rozwłóczone koło busia.. Mieliśmy plan to posprzątać przed odjazdem.. Co zatem sprowadza przedstawicieli lokalnej władzy? Ponoć źle zaparkowany busio - za blisko klifu. Mamy go przestawić 20 metrów w strone lasu - bo tu ponoć niszczy trawe (matko, żeby oni nie skierowali wzroku na tą “zupe”...) a! i jeszcze obciążamy klif. Tłumaczę im, że wczoraj na zachód słońca to tu na klifie stało chyba z 20 aut (w tym jedna prawie ciężarówka) i oni nie obciążali? Ponoć tak jest codziennie - ciężko, żeby oni o tym nie wiedzieli. No ale teraz jesteśmy tylko my - więc my musimy się przestawić. Widać auta bardziej obciążają klify o poranku. Cóż, dobrze że nie zwlekli się z wieczora, bo stojąc te 20 metrów dalej nie byłoby z okna widoku na morze! Padają też dziwne słowa, wplecione gdzieś między wierszami. Że jest tu jakieś niepisane prawo (które miejscowi znają), że auta ustawia się tak, aby ich nie było widać z molo... (a bliskość do skraju klifu czy jakaś tam trawa mają znaczenie zdecydowanie poboczne). I coś w tym jest.. Tylko busio stał jak na patelni. Wszystkie inne auta, które pojawiły się tu wieczorem, stały tak, że zasłaniał je klif, pagórki albo bunkry! I faktycznie jak wczoraj byliśmy na molo - to nie było widać żadnych aut w zatoczkach "Baterii nr 3".. Policaje ogólnie są przyjazne i chyba też czas działa na naszą korzyść... Gawędzimy dłuższą chwile o atrakcjach okolicy, miejscach biwakowych. Opowiadają nam też o jakimś leśnym bunkrze, gdzie lepiej nie wchodzić bo już 5 osób przepadło tam bez śladu. Ponoć łatwo go rozpoznać bo drzewa przy nim są pomalowane w paski. Lokalizacji nie chcą zdradzić, ale pokazują fotki na telefonie. Cóż... Pozostaje mieć nadzieje, że jak jeszcze kiedyś zawiniemy do Lipawy i będziemy się włóczyć po lasach - to najpierw zobaczymy pasiastość drzew, a potem żarłoczny bunkier - a nie na odwrót ;) Mam też wrażenie, że ci policaje przyjechali tutaj, aby się do nas przyczepić, ale w międzyczasie porzucają ten plan. Mam też pewne przypuszczenia, że nie trafili tu z przypadku - tylko ten śliski zbieracz śmieci maczał w tym swoje brudne łapska..



Na dziś mamy jeszcze w planie obejrzeć pas bunkrów w lesie, niedaleko wiatraka, zwanych Fortem Północnym....

cdn
Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1888
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Post autor: buba »

Ruszamy też obadać kolejne skupisko lipawskich bunkrów. Miejsce nazywane jest różnie - Fort Ziemelu, Fort Północny, północne umocnienia... Chodzi o ten pas betonu zaczynający się przy "Baterii nr 1" i wzdłuż drogi Jatnieku iela ciągnący się wgłab lądu. Zawiera dwupoziomowe budynki. W niektórych korytarze rozłażą sie dodatkowo na boki, w innych nie.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Czasem górne i dolne poziomy są od siebie zdecydowanie oddzielone...

Obrazek

A innym razem zaczynają sie ze sobą zlewać...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wiele korytarzy posiada ciekawą i kolorową szatę naciekową.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Na ścianach bunkrów można znaleźć też sporo napisów. Część z nich zostawili stacjonujący tu niegdyś żołnierze - są wpisy z lat 70 tych, z 90 tych.. Z 80 tych jakos nie bylo! Ani tu, ani tam w lesie na wydmie!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Czernihów zaznaczył swą obecność z przytupem!

Obrazek

Obrazek

A tu Białorusini - pozdrowienia z witebskiej oblasti.

Obrazek

A tu chyba coś po gruzińsku?

Obrazek

Obrazek

Są i współcześniejsze napisy - będące potwierdzeniem sympatii politycznych tej dosyć mało łotewskiej dzielnicy…

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Są motywy roślinne wskazujące wejścia na wyższe poziomy uduchowienia ;)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

A tu to ja sama nie wiem! Idziesz sobie wilgotnym, ciemnym korytarzem i nagle bum! Spotykasz pięciu panów w czerni ;) Wygląda jakby jakaś impreza tu była?

Obrazek

Roślinność malowniczo porasta stare ściany..

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wszystko utopione jest w zieleni - w wysokich trawach i bujnym, malowniczym chaszczu!

Obrazek

Obrazek

Czasem prowadzą nas gdzieś strzałki...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wąskie korytarzyki...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

I przestronniejsze sale..

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

A czasem trzeba pokombinować jak ominąć kłąb kolczastego drutu.

Obrazek

Obrazek

Jadąc pierwszego dnia obrzeżami miasta, w zacinajacym deszczu i chlapie, rzuca się nam w oczy pomnik z dawnych lat. Ciekawy pomnik, dosyć nietypowy - zarysy postaci z drutu.. A wstążke to tu chyba sprzedawali na metry ;) Bardziej już sie obwiązać chyba nie dało! Cóż... wygląda to bardziej na współczesną manifestacje sympatii politycznych niz na upamiętnienie poległych sprzed lat...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

A ta kobita z pomnika to jakoś dziwnie na mnie patrzy!

Poźniej, po powroce do domu, czytając w necie o Lipawie, dowiaduje sie, że kawałek za pomnikiem był kolejny fort - zwany "Średnie Umocnienia" albo "Fort Średni". Szkoda, że o nim nie wiedzielismy... Choć w taki deszcz pewnie by nam się i tak nie chciało brodzić w trawie po pas i go szukać... Cóż.. wrócimy tu jeszcze! Karosta rzuciła na nas jakiś urok.. Coś nam zadała... Wrócimy tu na bank...


cdn
Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1888
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Post autor: buba »

Jedziemy w strone litewskiej granicy. Zawijamy jeszcze do Pape, jednej z wiosek nad morzem. Różni ludzie mi tą miejscowość polecali - ktoś w internecie, a i lipawscy policjanci rozpływali się jak tam dziko i pusto... Sama wioska niezbyt przypada nam do gustu - jedno wielkie daczowisko, wszędzie “teren prywatny” i “zakaz wjazdu”. Nad samym morzem faktycznie jest parking i miejsce biwakowe. Jednak w porównaniu z estońskimi RMK jest urządzone mało sympatycznie i totalnie niepraktyczne, a widać kasy wydali dużo więcej. Placyk to totalna patelnia - wygląda na to, że celowo wyrżneli wszystkie drzewa i krzaki. No bo obok na wydmach zarośla są… Jest niby jedna wiata, ale ani w niej nie ma ławki, ani nie wygląda aby miała ochronić przed deszczem.

Obrazek

Obrazek

Ścieżka do wiaty wyłożona jakimś gumolitem..

Obrazek

Miejsce na ognisko wprawdzie jest, i obok jakaś jakby wędzarnia - chociaż jeden plus...

Obrazek

Ale są też latarnie na słoneczne panele i wiatraczki (te wiatraki to nas ostatnio coś prześladują) i błyskający wyświetlacz dato - godzino - temperatury. W najporządniejszej wiacie osiedliły się śmietniki. Ludzie mogą im pozazdrościć solidności schronienia. Jest też kibel - na monety półeurowe. Chyba ich porąbało! Z moją częstotliwością odwiedzania takich przybytków to chyba najdroższy hotel w rejonie wyszedłby korzystniej cenowo.. Nigdy nie zrozumiem takich kibli.. Widać lubią mieć obsrane krzaki....

Próbujemy znaleźć inne miejsce biwakowe w okolicy - ale śmiejemy się, że najbliższe fajne to wiemy gdzie jest - przy bunkrach w Karoście ;) Bo tu, w tej "wsi", to jakoś słabo - wszystko wykupione, opłotowane, zaszlabanowane..

Jest jeszcze jeden oznakowany “parking” i już już prawie się na nim osiedlamy. Położony kawałek od morza, jakby na obrzeżu miejscowości. Przy ruinach jakby szkoły czy kołchozu. Dziwne miejsce. Placyk, ruiny, znak parkingu i… tojtoj! Jakaś abstrakcja totalna!

Obrazek

Obrazek

Ciężko powiedzieć co było na tym muralu, nie zachowały sie żadne napisy. Jedyne co widać to zarys kształtu Łotwy - więc musiała to być jakaś mapa!

Obrazek

Na tyłach budynek jest bardzo zarośnięty, wręcz ciężko jest przebić sie do wnętrz.

Obrazek

Obrazek

Z najciekawszych rzeczy - to namierzyliśmy w środku stare sanki. A raczej sanie.. Bo to chyba nie takie, żeby zjeżdzać na nich z górki, tylko chyba prędzej, żeby zaprzęgać do konia ;)

Obrazek

Obok stoi jeszcze mały blok. Już podążam ku niemu pewnym krokiem - bo wygląda na opuszczony.

Obrazek

Ale z drugiej strony niespodzianka! Kwiaty, czachy zwierzaków, łódka, wiszą kapoty - wyraźne atrybuty zasiedlenia. No i radio, które gra z uchylonego okna, rozwiewa wszelakie wątpliwości.. No nie będziemy komuś biwakować pod oknem… no bez jaj..

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Zaglądamy z rozpędu też na dwa płatne kempingi - ale też obrzydliwe patelnie, oferujące klimat jak parking pod Biedronką... Taaaaa.. nowoczesny kemping nie może zawierać drzew.. Masakra jakaś…

Wracamy na plażowy parking.. Miejsce dość słabe, ale wracać do Lipawy troche z drogi, a raczej dokładnie w przeciwną stronę niż jedziemy.. A tu nic lepszego (z legalnym ogniskiem) nie namierzylismy. Tam zaraz już Litwa, a litewskie wybrzeże nie ma zbyt dobrej opinii jesli chodzi o puste przestrzenie i wolność biwakową. Jakoś tu jedną noc przetrwamy.. Taaaaa... a jutro, już w Polsce, wśród suwalskich tłumów, będziemy to miejsce wspominać jako raj utracony.. ;) Jak to wszystko zależy od punktu odniesienia i porówniania... ;)

Brzeg morza robi na nas jednak na tyle pozytywne wrażenie, ze postanowilismy tu zostać. Jest latarnia morska, więc jest nadzieja, że wieczorem będzie błyskać i kabaczę bedzie się cieszyć.

Obrazek

Jakieś umocnienia brzegu? Albo raczej zwałowane na pryzme betonowe kostki.. Kiedyś podobne były i na wałach w Oławie, (ponoć barki do tego cumowali, żeby nie uciekły..) Ale z Oławy kosteczki niestety zniknęły..

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Plaża pusta nie jest, kręci sie więcej ludzi niż w Karoście.

Obrazek

Im jednak dalej od parkingu tym proporcje ludzi do mew się zmieniają ;)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Mini molo drewniano - kamieniowe. Raczej juz tylko dla ptactwa.

Obrazek

Obrazek

Kormorany?? One raczej zawsze bardziej z klimatami jeziornymi mi się kojarzyły!

Obrazek

Obrazek

W oddali majaczy jakieś miasto - chyba to wieże Kłajpedy?

Obrazek

Czas upływa leniwie….

Obrazek

Obrazek

Bezludna wyspa sezonowa ;)

Obrazek

Obrazek

I desenie morskiego dna… Te "falki" sa niesamowicie twarde - jakby się łaziło po betonie!

Obrazek

Klimaty wieczornych brzegów...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Dopiero teraz namierzyłam, że do bunkra przy latarni da się wejść!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

I udało się spełnić kabacze marzenie! Podejść wieczorem (choć w oryginale miało być “podpłynąć ;) ) do błyskającej latarni morskiej! Wiszący kabel sugeruje jednak, że w środku nie ma latarnika, a dźwiek jakiejś maszyny w domku, (w którym niknie drugi koniec kabla) - zdaje sie ten fakt potwierdzać.

Obrazek

Obrazek

Ostatecznie na biwaku nie jest tak bardzo źle. Czas oczywiście mija przy ognichu! :)

Obrazek

Obrazek

Ponoć najlepsza zjeżdżalnia na świecie! :)

Obrazek

Wieczorem miejsce pustoszeje, zostają dwie ekipy. Latarnie nie świecą (może dlatego, że nie ma wiatru i te całe wiatraczki sobie odpoczywają?) Wydmy oświetla jedynie blask płomieni..

Obrazek

Obrazek

A sprytni Czesi (którzy również tu zatrzymali się na noc) wymyślili jak chodzić do kibla. Wstyd mi troche, że to nie ja na to wpadłam! Ale to cieszy, że duch w ludziach nie ginie!

Obrazek

cdn
Awatar użytkownika
Piotrek
Admin
Admin
Posty: 105122
Rejestracja: sobota 28 maja 2005, 00:00
Lokalizacja: ze wsząd
Kontakt:

Post autor: Piotrek »

buba pisze:Mini molo drewniano - kamieniowe.
Falochron... Umocnienia zapobiegające niszczeniu plaży przez morze. I te betonowe kostki to też umocnienie brzegu.
Poezja to opisanie uczuć słowami, a świata - uczuciami.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.

Brzost
dyrektor generalny
dyrektor generalny
Posty: 22054
Rejestracja: piątek 22 lip 2005, 00:00

Post autor: Brzost »

buba pisze:Kormorany?? One raczej zawsze bardziej z klimatami jeziornymi mi się kojarzyły!
To chyba nie byłaś jeszcze na Mierzei Wiślanej :-)
„Imperatorowa i państwa ościenne przywrócą spokojność obywatelom naszym/Przeto z wolnej woli dziś rezygnujemy/Z pretensji do tronu i polskiej korony/Nieszczęśliwie zdarzona w kraju insurekcja/Pogrążyła go w chaos oraz stan zniszczenia." (Jacek Kaczmarski - "Krajobraz po uczcie")
Awatar użytkownika
Piotrek
Admin
Admin
Posty: 105122
Rejestracja: sobota 28 maja 2005, 00:00
Lokalizacja: ze wsząd
Kontakt:

Post autor: Piotrek »

buba pisze:Kormorany?? One raczej zawsze bardziej z klimatami jeziornymi mi się kojarzyły!
Gdzie ryby tam i kormorany. Rodzaj akwenu nie ma znaczenia. :)
Poezja to opisanie uczuć słowami, a świata - uczuciami.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.

Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1888
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Post autor: buba »

Brzost pisze: To chyba nie byłaś jeszcze na Mierzei Wiślanej
Bylam, 31 lat temu :P wiec moje wspomnienia moga byc nieco fragmentaryczne ;)
Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1888
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Post autor: buba »

Piotrek pisze:Gdzie ryby tam i kormorany
To powinny tez byc u mnie w lodówce! :mg: :mg: :mg: (wróc, to nie akwen :lol:
Awatar użytkownika
Piotrek
Admin
Admin
Posty: 105122
Rejestracja: sobota 28 maja 2005, 00:00
Lokalizacja: ze wsząd
Kontakt:

Post autor: Piotrek »

buba pisze:wróc, to nie akwen :lol:
No chyba, że akurat rozmrażasz. Ale to raczej się zamrażarkom zdarza... :)
Poezja to opisanie uczuć słowami, a świata - uczuciami.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.

Awatar użytkownika
Sten
prezydent
prezydent
Posty: 170039
Rejestracja: czwartek 13 gru 2007, 18:40
Lokalizacja: Łuh

Post autor: Sten »

buba pisze:Bylam, 31 lat temu :P wiec moje wspomnienia moga byc nieco fragmentaryczne
Piękny rezerwa tam jest. Jakiś czas temu wrzuciłem do zagadek ...
"Jak tam było, tak tam było, zawsze jakoś było. Jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było."
Beer-o-pedia - Encyklopedia piwa
Brzost
dyrektor generalny
dyrektor generalny
Posty: 22054
Rejestracja: piątek 22 lip 2005, 00:00

Post autor: Brzost »

Sten pisze:Piękny rezerwat tam jest.
W czasie gdy go nawiedzałem, był cały "zagospodarowany" przez kormorany ;-)
„Imperatorowa i państwa ościenne przywrócą spokojność obywatelom naszym/Przeto z wolnej woli dziś rezygnujemy/Z pretensji do tronu i polskiej korony/Nieszczęśliwie zdarzona w kraju insurekcja/Pogrążyła go w chaos oraz stan zniszczenia." (Jacek Kaczmarski - "Krajobraz po uczcie")
Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1888
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Post autor: buba »

Wjeżdzamy na Litwe. Przypomina mi się, że mieliśmy szukać naklejek na busia i skodusie “dziecko w samochodzie” w różnych językach. Mamy juz po polsku, angielsku, bułgarsku, rosyjsku i ukraińsku. Taka litewska to by było coś (szkoda, że na Łotwie i w Estonii żeśmy sobie o tym zapomnieli… :(

W jednym z mijanych miasteczek ide zajrzeć do sklepu z częściami samochodowymi. Wchodze. Sklep jest dosyć duży. Sporo półek z olejami i wszelakim żelastwem. Jest część samoobsługowa gdzie można wybierać oleje oraz płyny, a części zamienne to już podaje sprzedawca. Naklejek nie widze - ale przeważnie trzymają je w pudłach pod ladą. No ale póki co obsługi brak. Pewnie siedzi na zapleczu. Układam sobie w głowie co powiem. Nawet na tą okazję sprawdziłam w słowniku jak jest po litewsku “naklejka”. Nieśmiało wołam: “labadiena”. Nikt nie wychodzi. Wołam głośniej i stukam w lade, a potem walę już pięścią. Chyba jak ktoś teraz wyjdzie to zbiore opierdziel.. Ale nikt sie nie pojawia. Martwa cisza… Hmmm.. “Jest tu kto?? Halo? Moge coś kupić?” - juz sie nie przejmuje, wołam po polsku. Nie pomaga. Zaglądam na zaplecze. Na prawo jakiś magazyn butli i karnistrów. Na lewo pomieszczenie biurowe, otwarty komputer z jakimś programem, chyba do wprowadzania towaru. Na stole leży telefon, kawa w szklance wypita do połowy. Ja pierdziuuuu, jak w jakimś horrorze! Wołam dalej, z podobną skutecznością jak poprzednio.. Przedziwne miejsce.. Jakbym miała dusze złodzieja to dzisiaj byłby mój dzień! A może to jakaś pułapka? I zaraz mnie coś zeżre? Zamierzam już zapodać ewakuacje i nie pakować się w kolejne korytarzyki sklepowego zaplecza, gdy pierwszy raz od pół godziny słysze głos.. Nieco zduszony i jakby z oddali. Nie agresywny, brzmi raczej tęsknie… żeby nie powiedzieć - błagalnie. Zaglądam więc w ten ciemny kręty korytarzyk, którego widok chwile wcześniej skłonił mnie prawie do podjęcia kroków pt. "akcja- ewakuacja". Korytarz jest wąski, dobrze, że sporo schudłam w tym roku bo inaczej bym miała problem nim przejść ;) Po bokach są regały zawalone różnymi rzeczami i się zastanawiam czy zaraz na mnie nie runą, bo jakoś nie stoja zbyt pewnie.. Korytarz kończy się kiblem. Są zamknięte drzwi, a za drzwiami ktoś siedzi i z tonu głosu można wywnioskować, że nie jest z tego faktu zadowolony i że pragnie odmienić swój los. Chłopak, sprzedawca, zatrzasnął sie w kiblu. Siedzi tam już chyba z godzine. Pytam więc w końcu czy są te moje naklejki z dzidziusiem. Nie ma. Mówie “aha” i wychodze. Pół godziny psu w dupe…
Nie no dobra - to był żart ;) Buby tak nie robią! Szkoda by chłopaka - a i ciekawej przygody! :)

Dawid, bo tak na imie sprzedawcy, prosi mnie abym wzięła leżący na stole telefon i zadzwoniła do jakiegoś jego kumpla, który ma narzędzia potrzebne do sforsowania drzwi. Udaje mi sie odblokować telefon, ale ni chu chu nie mogę znaleźć spisu telefonów. Dawid w tym czasie rozważa, który z jego znajomych będzie w stanie mnie zrozumieć przez telefon.. Ja natomiast rozważam czy raczej nie uda mi sie wsunąć telefonu pod drzwi. Po chwili w przyćmionym świetle zauważam zwalone półki regału. Puścił jeden zawias i metalowa decha zjechała blokując drzwi od zewnątrz. Próbuje ją wyjąć - może obejdzie się bez mojego dzwonienia? Bardzo nie lubie rozmawiać za granicą przez telefon. Bo tak twarz w twarz to człowieka rozumiem, a głosik ze słuchawki to jakoś nie zawsze… Udaje mi sie odgruzować zwalisko. Z drzwiami wszystko w porządku. Sprzedawca uwolniony!

Gadamy chwile i śmiejemy się, że gdyby to nie regał a zamek - to mogłoby być zabawnie. Raz, że trzeba by dzwonić do tych kumpli, a dwa, że póki on by siedział zamknięty - to ja bym musiała iść sprzedawać! Kurde! Już mi żal, że znalazłam te zwalone dechy! Trza było dzwonić, czekać a w między czasie stanąć za ladą! Bo czy jeszcze kiedykolwiek w życiu będe miała okazje sprzedawać części samochodowe w litewskim sklepie?? Może (a raczej napewno) to była szansa jedyna w życiu! Koleś się też śmieje, że jak przy wódce opowie kumplom, to nikt mu nie uwierzy. “Słuchaj stary co mi sie dziś przytrafiło. Zatrzasnąłem się w kiblu w robocie, siedziałem ponad godzine i uratowała mnie turystka z Polski. No powaga! Wiesz, wracała z wakacji w Estonii i akurat wstąpiła do mnie kupić naklejki. Wiesz, takie z dzidziusiem chciała, żeby napis był po litewsku. Mojego wołania wprawdzie nie było słychać z przodu sklepu, ale ona miała przeczucie i lada jej nie zatrzymała”. - Jaka będzie reakcja tych moich kumpli?? Zapewne jedna.. “Ech Dawid! W robocie sie nie pije” , “Któraś partia butelek z płynem hamulcowym chyba była niedokręcona” albo “I co? Uwolniła cie i odjechała na różowym jednorożcu?”

Dawid pyta gdzie byliśmy. Opowiadam mu, że w Estonii szukaliśmy poradzieckie bazy, że na Łotwie zwalone do morza bunkry, że było dużo opuszczonych domów pod Nigrande.. Ale opuszczone sklepy to tylko na Litwie! :D

Wracam. Toperz jest na mnie troche zły. “Poszłas po naklejki a nie było cie godzine! Ciebie to zawsze coś wetnie i szukaj wiatru w polu!”. Toperz uwierzył. Widać mnie zna nie od dziś ;).. Nie to co potencjalni słuchacze opowieści Dawida ;)

Poszukiwanie naklejek odsłona nr 2. Stacja benzynowa. Taka połączona ze sklepem samochodowym. Ide zwiedzać. Chce kupić kawe dla toperza, piwo dla siebie, mape Litwy i te nieszczęsne naklejki… Mój stacjowy pobyt rozpoczyna się poszukiwaniem drugiej sprzedawczyni, takiej z innego działu, z którą bede się mogła dogadać. Pytam o naklejki. Są. Babka ściąga pudło z szafy. Grzebie. Inwalidzi, zielone listki, nauka jazdy, pies mój przyjaciel, unijne gwiazdki. Jest dzidziuś. Babka z dumą wyciąga naklejke.. “Baby in car”. Ale to miało być po litewsku! Przepraszam! Moja wina.. Zapomniałam powiedzieć… Pytam o mape.. Tak Litwy. Drugie pudło zjeżdża z szafy. Map do wyboru do koloru. Polska w trzech odsłonach. Tallin, Helsinki, Kłajpeda. Portugalia!!!!!! Litwy nie ma.. Zeszło.. Dobra… To poprosze piwo… Taaaaaa… na litewskich stacjach benzynowych alkoholu się nie sprzedaje… Zapomniałam.. Przecież cała historia z Symeną z Lazdijai tak się właśnie rozpoczęła.. Może choć z kawą się uda? Stojący za mną ukraiński tirowiec nie wytrzymuje - “Ale może sobie pani kupić opone!” Tak… Cały sklep jest zawalony oponami od takich do taczek po chyba Biełazy. Wszyscy się śmieją. Wracam z kawą. Toperz pyta czy tym razem sprzedawca był w lodówce czy wpadł do studzienki ściekowej ;)

Odsłona nr 3. Sklep z częściami w Jurbaskas. Myle prawo z lewo. Toperz skręca więc w drugą strone. Sklepu tam nie ma, ale jest pomnik gierojów. Dobre i to. Chcemy zawrócić. Ciągła linia, ruch dość spory. Jedziemy inaczej, naokoło przy takim ryneczku. Zajeżdżamy pod sklep. Pani właśnie przekręca kluczyk w kracie… Zabrakło tych 10 minut…

Cóż… Moge zdecydowanie powiedzieć, że dzis nie było fazy na naklejki. Ale naklejka, mimo że jej nie było, w pewnym sensie jak to sie teraz mówi “zrobiła nam dzień”. :D

A co jeszcze wpadło w oczy w czasie naszego przejazdu przez Litwe? Ano kolorowy domek przy drodze! I elewacja pomalowana, i okienniczki! Wszystko w kwiatki jak czerwcowa łąka, w paseczki! Zalipie i jego malowane domy mogą się schować! Acz tu jest tylko jeden taki domek...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Kompleksowo podeszli do sprawy. Psia buda, studnia, furtka - wszystko kolorowe!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Mijamy też leśną wiate w ciekawe rzeźbienia i z huśtawką na stanie.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

A to pomnik w Jurbaskas, o którym wspominałam wcześniej.

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Brzost
dyrektor generalny
dyrektor generalny
Posty: 22054
Rejestracja: piątek 22 lip 2005, 00:00

Post autor: Brzost »

Tu jeszcze coś (sprzed wielu lat) o skutkach działalności kormoranów :-)

https://www.researchgate.net/publicatio ... I_WISLANEJ
„Imperatorowa i państwa ościenne przywrócą spokojność obywatelom naszym/Przeto z wolnej woli dziś rezygnujemy/Z pretensji do tronu i polskiej korony/Nieszczęśliwie zdarzona w kraju insurekcja/Pogrążyła go w chaos oraz stan zniszczenia." (Jacek Kaczmarski - "Krajobraz po uczcie")
Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1888
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Post autor: buba »

Aaa to tez nie wiedzialam ze kormoranow przybywa!
ODPOWIEDZ