Przekazywanie/przejmowanie leśnictwa na czas urlopu
Moderator: Moderatorzy
Przekazywanie/przejmowanie leśnictwa na czas urlopu
Każda dłuższa nieobecność leśniczego w pracy wiąże się z koniecznością przekazania zarządzanego przez niego leśnictwa swojemu zastępcy. I jest to zrozumiałe zważywszy na fakt, że leśniczy - z chwilą objęcia leśnictwa - ponosi pełną odpowiedzialność materialną za powierzony mu majątek (o znacznej wartości) oraz dokumenty.
Sam fakt udzielenia mu przez pracodawcę urlopu nie zwalnia go jednocześnie z tej odpowiedzialności. A więc idąc na urlop - do leśniczego należy załatwienie zdjęcia z siebie tej odpowiedzialności, czyli przekazanie leśnictwa zastępcy. Reasumując: podleśniczy przejmuje obchód leśny, a w związku z tym pełną odpowiedzialność materialną za całość powierzonego mu mienia wyłącznie na podstawie protokołu przekazania-przejęcia.
Tak powinno być, a jak jest faktycznie? Ile wynosi "dłuższa nieobecność"?
Sam fakt udzielenia mu przez pracodawcę urlopu nie zwalnia go jednocześnie z tej odpowiedzialności. A więc idąc na urlop - do leśniczego należy załatwienie zdjęcia z siebie tej odpowiedzialności, czyli przekazanie leśnictwa zastępcy. Reasumując: podleśniczy przejmuje obchód leśny, a w związku z tym pełną odpowiedzialność materialną za całość powierzonego mu mienia wyłącznie na podstawie protokołu przekazania-przejęcia.
Tak powinno być, a jak jest faktycznie? Ile wynosi "dłuższa nieobecność"?
- Kuna lesna
- zastępca nadleśniczego
- Posty: 2639
- Rejestracja: czwartek 12 paź 2006, 00:41
- Lokalizacja: Z puszczy
Ja natomiast mam same urwanie głowy z urlopem np 1 dniowym bo według zarządzenia w moim nadleśnictwie muszę przekazać leśnictwo osobie mnie zastępującej . U nas jeżeli jest podleśniczy to musi przekazać leśnictwo po 3 dniach kalendarzowych . Inaczej się ma jeżeli takowego podleśniczego nie ma na leśnictwie . Wtedy mam obowiązek przekazać juz jak idę na jeden dzień urlopu . Możecie sobie wyobrazić jakie są z tego powodu problemy . Tak wiec jak idę na urlop to wracam dopiero po trzech tygodniach . Przepis bezsensowny i nie racjonalny jeżeli ktoś przekazywał leśnictwo .
< co mówia na to regulacje prawne ?kater pisze:Sam fakt udzielenia mu przez pracodawcę urlopu nie zwalnia go jednocześnie z tej odpowiedzialności. A więc idąc na urlop - do leśniczego należy załatwienie zdjęcia z siebie tej odpowiedzialności, czyli przekazanie leśnictwa zastępcy.
Życie wymaga celnego oka i twardej ręki. http://www.solidarnosc.org.pl/
A gnębiciele naszego Narodu "Umacniają się w złym zamiarze, zamyślają potajemnie zastawić sidła i mówią sobie:Któż nas zobaczy i zgłębi nasze tajemnice?"
Rota https://www.youtube.com/watch?v=o_VL6ZYv2bE
https://youtu.be/r71UOZHy140
A gnębiciele naszego Narodu "Umacniają się w złym zamiarze, zamyślają potajemnie zastawić sidła i mówią sobie:Któż nas zobaczy i zgłębi nasze tajemnice?"
Rota https://www.youtube.com/watch?v=o_VL6ZYv2bE
https://youtu.be/r71UOZHy140
Jak ja lubię tą leśną mitologię. To kolejny straszak na leśników o odpowiedzialności za wszystko: od bolących hemoroidów n-czego poprzez przestrzeganie zasad BHP przez grzybiarzy po należyty stan płodów u saren, w szklanej bańce gdzie obowiązują leśne półzasady i półprawa utrwalane powołaniem i mieszkaniem służbowym. Wyobrażacie sobie reakcję pracownika banku na wieść, że według jego szefa, jest on odpowiedzialny za porozpieprzane po całym budynku i chodniku przed nim pieniądze? Padłby ze śmiechu, zadzwonił po lekarzy czy egzorcystę? A tak jest przecież z naszym drewnem na mygłach i w stosach czy zasobami magazynów zamykanych na skoble.Glaca pisze:Po przyjęciu pisemnie leśnictwa odpowiada się materialnie 24h/dobę
A teraz przedstawię wam wizję. Jest świat, w którym obowiązuje coś takiego jak kodeks pracy. A w tym świecie przekazanie stanowiska pracy jest procedurą jak wiele innych, a szkoda w powierzonym mieniu nie powoduje automatycznej odpowiedzialności pracownika. I o ile ponosi się odpowiedzialność za straty w mieniu i sprzęcie, które wystąpiły na skutek celowego działania, z lekkomyślności lub niedbalstwa , to jednak zawsze na pracodawcy ciąży obowiązek zapewnienia odpowiednich warunków do przechowania w/w. A jeśli nie jest w stanie tego zapewnić to jego problem.
W Lasach generalnie (zwłaszcza niżej) musi być pod ręką jeden człowiek któremu można w razie problemów skopać tyłek, obciążyć, napiętnować i wogóle paluchem go wskazać, że "to on, a nie ja". Ta odpowiedzialność materialna za drewno bywa iluzoryczna (bo czemu nie od razu za cały las? - to dopiero kwoty by były), ale faktycznie wielu się na to nabiera, bo np jak zginie w leśnictwie kolejny stos i nie wiadomo kto to robi, to szef obciąża swego leśniczego "bo słabo pilnuje" i gość odtąd po godzinach za darmowego stróża robi. Z prawem i kodeksami to wiele wspólnego nie ma, ale w Lasach podobnych "mitów założycielskich"na których ten obecny niedorobiony model stosunków szef-podwładny wyhodowano (z cyklu "służba nie drużba") funkcjonuje jeszcze wiele. Powoli będą znikać, bo czasy się zmieniają i coraz mniej ciemniaków w LP pracuje. Wiele z nich tu zresztą opisywano jak kolejny mit o "nielimitowanym czasie pracy leśników" itp... Powoli, powoli wraz z malejącym bezrobociem i postępującą w stosunku do reszty społeczeństwa płacową degrengoladą leśników i ci dołowi pracownicy zaczną hardzieć. I dobrze. Normalniej będzie, a i wielu leśnych baronów ("jesteście od roboty jak d... od srania!") może na ziemię to wreszcie sprowadzi i kodeks pracy zaczną stosować. Mamy XXI wiek. Czas to i w LP odkryć.
- borodziej
- dyrektor regionalny
- Posty: 10250
- Rejestracja: poniedziałek 05 gru 2005, 11:59
- Lokalizacja: Jaktorów-Kolonia
- Kontakt:
O to, to!silver30+ pisze:a i wielu leśnych baronów ("jesteście od roboty jak d... od srania!")
W mojej jednostce były dwa rodzaje urlopowanych leśniczych:
1) kiedy chciał i na ile chciał; wtedy sąsiadujący leśniczy miał pieczę nad jego terenem (żaden podleśniczy)
2) i drugi, co miał zawsze przerąbane - nawet jak jechał na komunię swojego chrześniaka, to wieczorem musiał się spowrotem stawić; najpóźniej z samego rana.
Typ drugi, to nawet jak poszedł w sobotę do budynku gospodarczego nakarmić kury, a w tym czasie (5 minut) odezwała się w domu krótkofalówka i nie potwierdził odbioru sygnału, to najczęsciej w poniedziałek mógł spodziewać... nagany.
Taaak, wszystko zależy od nadleśniczego. Całe być albo nie być leśnego zależy od
silver30+ pisze: leśnych baronów ("jesteście od roboty jak d... od srania!")